Dodany: 04.01.2011 23:09|Autor: kocio

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ja: Próba rekonstrukcji
Staniszkis Jadwiga

4 osoby polecają ten tekst.

Nic osobistego


Staniszkis to wyjątkowa osoba, więc i jej autobiografia nie przypomina mi żadnej innej. Ludzi piszą zwykle o swoich wspomnieniach uczuciowo, tymczasem ona ani nie skupia się na wspominaniu, ani nie bardzo widać, żeby było to zbyt emocjonalne.

Autorka nie opisuje swojej historii, raczej próbuje przeniknąć siebie samą jak jakąś zagadkę. Nie robi tego z potrzeby bycia tajemniczą, po prostu jest niezwykła. Widzi siebie - swoją tożsamość - nie poprzez pewne konkretne wydarzenia, ale przez pewne skłonności. Nie przez poziom konkretu, ale, jak sama mówi, poziom "meta".

Może to brzmi zbyt filozoficznie, ale to właśnie taka osoba. Ma osobowość lekko autystyczną (polecam też inną fascynującą książkę z takim bohaterem - Dziwny przypadek psa nocną porą (Haddon Mark)), w dodatku twierdzi, że nie pamięta siebie dawnej. Staniszkis to człowiek w wiecznym ruchu, jak foton: nie istnieje w spoczynku, charakteryzuje go prędkość i kierunek lotu. Ale ona jest jeszcze bardziej ulotna, ponieważ ciągle się zmienia. Ta szalona plastyczność daje jej niesamowitą zdolność przetrwania. Dlatego w książce zapisuje kilkumiesięczny kawałek swojego życia, bo to jedyna konkretna rzeczywistość, jaka jest jej naprawdę dostępna poza światem idei, konceptów i konstruktów. Na więcej nie ma co liczyć.

To właśnie najciekawszy aspekt tej książki - taki zupełnie niepospolity typ przeżywania świata. Oczywiście spokój i wyrazistość, z jakimi wyjawia różne szczegóły ze swojego życia, także robią wrażenie, ale pewien chłód, dystans w stosunku do ludzi wynikający z jej autystycznej osobowości, jest dość oczywisty i widoczny - znakomicie widać kontrast z emocjonalną dziennikarką w wywiadzie z tej książki: Męka twórcza: Z życia psychosomatycznego intelektualistów (Łopieńska Barbara) - natomiast jak widzi samą siebie i rzeczywistość, to rozświetla się dopiero dzięki temu "pamiętnikowi".

Dodatkowym bardzo interesującym tropem jest jej obserwacja, jak współczesność przypomina jej prywatne cechy. Nie rozdrabniając się na różne skojarzenia, wystarczy wspomnieć jak rozumie zmiany dokonujące się w Europie. Staniszkis twierdzi, że współcześnie przestają się tu liczyć stare tożsamości, w tym państwowe, a całość zaczyna nabierać cech bytu będącego w ciągłym rozwoju, w którym "aktorami", podmiotami, nie są już tylko instytucje, ale także procesy! To znaczy, że obecnie już trudno uchwycić za rękę jakiegoś władcę marionetek, jakąś osobę lub grupę ludzi, ponieważ powstało środowisko zasad, biurokracji i regulacji, które tworzy coś nowego, autonomicznego wobec dążeń tych, którzy doprowadzili do powstania tego nowego Lewiatana. Przestają się w nim liczyć twarde zderzenia racji, a zaczyna funkcjonować jak organiczny byt, w którym racjonalny dyskurs jest zastępowany przez płynny stan równoważenia wielu sił.

Europa to tylko przykład, Staniszkis zdaje się przypisywać tę szaloną zmienność całej współczesności. Przyznam, że to bardzo pociągająca i sensowna teoria. Przypomina mi tezy z niezwykle przenikliwej książki Netokracja: Nowa elita władzy i życie po kapitalizmie (Bard Alexander, Söderqvist Jan), ale z większym naciskiem na to, że sieci nie są tak łatwe do analizy, jeśli próbuje się je brać za zwykłą sumę ludzi, nawet uwzględniwszy to, że ich składy osobowe są zmienne i nie zawsze łatwo określić ich granice.

Jadwiga Staniszkis opowiada trochę o córce, o zderzeniu swojej zmienności z kompletnie jej obcą depresją męża, o udziale w karnawale Solidarności, rozpamiętuje też trochę swoje wybory osobiste, naukowe i polityczne. Zwłaszcza silne piętno wywarło na niej (w 2007 r.) to, że znalazła się na liście potencjalnych współpracowników PRL-owskiej władzy. Na jej poziomie pojmowania meta, potencjalność i niezawinione, a nawet nieświadome zachowania są równie realne jak dla innych ludzi fakty. Silnie ją porusza to, że ktoś dostrzegł w niej jakąś (zaledwie!) możliwość pęknięcia. Być może zresztą nie chodzi wcale o winę, tylko o to, że jej tożsamością jest nieskrępowana zmiana, a tu znalazła się niebezpiecznie blisko "przyszpilenia", zamknięcia w jakiejś jednej kategorii i utraty swobodnego decydowania.

Mobilność wpisana jest wręcz w fizyczne zwyczaje autorki - ma ona w Polsce kilka miejsc, kryjówek, do których jeździ milczkiem, znikając z ekranów wszelkich radarów (bez telefonu). To jej potrzebne, i pewnie to właśnie rodzaj bezpośredniego doświadczania wolności. Książkę kończą zapiski z podróży do Peru i Boliwii.

W autobiografii Staniszkis znalazły się wywiady, jej praca naukowa, zaledwie kilka osób, nieco więcej miejsc (w tym mieszkanie w Podkowie Leśnej), garść wspomnień i trochę refleksji o tym, kim właściwie ona sama jest. Co w końcu nie udaje się jej zbyt dobrze - ale dzięki temu ta książka jest ciekawsza i bardziej oryginalna. Po raz pierwszy czytając biografię nie mam wrażenia, że wchodzę w czyjś intymny świat, ale w jakąś wizję. Naprawdę nietypowe doświadczenie czytelnicze.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1428
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: