Dodany: 04.01.2011 22:09|Autor: lord vader:)

O „Non Fiction”, czyli epizody rozczochrane


Epizod 1. Do dziś zastanawiam się, dlaczego uległem takiemu zdenerwowaniu słysząc od innego bibliofila, że niebawem ukaże się „Non Fiction”.

Nikt nie lubi, gdy ktoś burzy mu czyjś, być może częściowo wyimaginowany, obraz.

Epizod 2. W krakowskiej księgarni Matras natknąłem się na Bronisława Cieślaka wraz z córką, która mocno naciskała na zakup „Non Fiction”. Słynny nie tylko z roli porucznika Borewicza ojciec oznajmił swej córce głębokim głosem, iż „wszystko wie o tej książce”. Nie kupiwszy skazanej na zostanie bestsellerem pozycji zniknęli w tłumie ludzi, mających głowy zaprzątnięte czymś innym niż awantura wokół osoby Ryszarda Kapuścińskiego.

Zawsze byli, są i będą ludzie, którzy są dysponentami niewzruszonych prawd (nie mam na myśli telewizyjnego bohatera filmu „07 zgłoś się”, którym posłużyłem się w tym epizodzie)

Epizod 3. Krążąc po Addis Abebie spotykam staruszka, z którym podejmuję temat ich byłego, kontrowersyjnego władcy. Jak się okazuje, Hajle Selasje jest postacią kontrowersyjną, ale tylko dla mnie. Mój rozmówca mówi o nim dobrze, jakby obawiając się, że może przysporzyć problemów nie tylko sobie, ale i pamięci Cesarza. Być może jest głęboko przekonany o tym, o czym mówi, lecz nie sposób tego zweryfikować.

Dzięki podróżom zmieniamy perspektywę patrzenia i oceniania rzeczywistości. Świat ukształtowany w naszym umyśle przez media jest z gruntu rzeczy zniekształcony. To, czy chcemy bezkrytycznie przyjmować taką jego wizję, zależy od nas samych.

Epizod 4. Pałac, w którym niepodzielnie rządził Hajle Selasje jest otoczony bardzo wysokim ogrodzeniem i gęstą roślinnością. Mimo szczerych chęci nie można zbyt wiele zobaczyć. W umyśle tworzę hologram Cesarza, obok którego stoi ulubiony piesek. Pomaga mi to lepiej poczuć atmosferę tego miejsca. Pisząc to, widzę fasadę pałacu, na tle której rysują się postać ludzka i zwierzęca. Wokół sprzedawcy trzciny cukrowej, żebracy i roześmiana młodzież. Rzeczywistość miesza się z projekcją umysłu…

Postrzeganie tego samego przedmiotu, nie mówiąc o czymś o wiele bardziej skomplikowanym, jak zdarzenie lub splot zdarzeń, jest zupełnie inne z perspektywy każdej osoby, która podejmie taką próbę. Inna jest więc waga tego samego zdarzenia (przystawienie pistoletu do głowy Ryszarda Kapuścińskiego w Kongo, jego towarzyszowi podróży mogło się początkowo wydawać niezbyt groźnym incydentem. Pierwsza ocena tego zdarzenia była dla naszego reportera bardzo niekorzystna. Jego kompan przypisał mu wyolbrzymianie faktów, koloryzowanie, skąd droga do słowa „kłamstwo” jest już bardzo krótka). Perspektywa czasu, a wraz z nią większe doświadczenia, więcej do stracenia, większy krytycyzm sprawiają, że inaczej wspominamy coś, co kiedyś było oczywiste, a dziś już takim nie jest…

Epizod 5. Wracam pamięcią do spotkań ze znanymi postaciami. W trakcie każdego z nich znika śmiałość, w jej miejsce pojawia się blokada. Gdy jest już po wszystkim wyrzucam sobie, że nie zapytałem o tak ważną dla mnie rzecz…

W obliczu spotkania z ważną dla nas osobą czy zdarzeniem, czasem trudno jest zachować spokój i obiektywizm, nie mówiąc o tym, że można „stracić głowę”.

Epizod 6. W dobie kryzysu autorytetów Ryszard Kapuściński był dla mnie kimś bardzo ważnym. Utożsamiałem się z nim i jego stylem bycia. Sam nie wiem, czy gdy w czasie podróży rozmawiam w barze ze sprzedawcą skarpet, to jest to coś, co podpatrzyłem u Mistrza, czy też taki po prostu jestem?

O tym, że Ryszard Kapuściński znalazł się „na świeczniku” zdecydowała niemożliwa do określenia liczba czynników, z których najważniejszym była, według mnie, jego tytaniczna praca i bezgraniczne poświęcenie siebie i swej rodziny wyznaczonej drodze. Nie mogło się to obyć bez konsekwencji, których cenę poznało wiele osób z najbliższego otoczenia pisarza. Artur Domosławski niemal zaginął w tym opisie, jednak i on wykonał tytaniczną, dla wielu kontrowersyjną pracę. Wielu nie zdaje sobie sprawy z ogromu wysiłku, jaki włożył on w dotarcie do ludzi i miejsc usytuowanych niekoniecznie w przyjaznych zakątkach naszego globu. Czy to, że otrzymał on tytuł Dziennikarza Roku 2010 jest czymś kontrowersyjnym? Ja jestem mu wdzięczny, że podjął się próby wytłumaczenia pojęć, które w naszym kraju budzą emocje i często są używane do słownej szermierki, mimo że „szermierz” nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, ile ta broń może wyrządzić dobra, a ile zła.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 975
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: