Dodany: 28.12.2010 13:38|Autor: matis

Po co?


Właściwie powinienem siedzieć cicho, gdyż obiektywny nie będę. Całe to pisarstwo (auto)biograficzne, które zalało w ostatnich latach księgarnie, jest mi wstrętne. Kolejne wspomnienia gwiazdy, ciekawego człowieka, kogoś słynnego, kogoś znanego, celebryty. Wszyscy oni (a jeszcze częściej nawet nie oni) piszą wspomnienia. Czytelnicy zaś konsumują te namiastki literatury rodem z gazety. Albo dają w prezentach "kłopotliwym" bliskim.

Znalazłem "Rockmanna" pod choinką i przeczytałem swój prezent w środkach komunikacji, jadąc do domu*. W dużej mierze za sprawą jego niewielkiej objętości. Kilka razy się nawet uśmiechnąłem, bo książka nie jest źle napisana.

Napisana jest więc nieźle, tylko naprawdę nie wiem po co. Nie trzeba pisać o Łemkach, żeby książka mieściła w sobie jakąś treść. Ta ma jej tyle, co kot napłakał. Kolejne rozdziały mówią o kolejnych etapach/aspektach/"strumieniach" życia WM z muzyką, ale raczej należałoby powiedzieć, że się w nich dzieją, przedstawiają dwa-trzy (albo i jeden) fragmenty scenek ze środka i się kończą. I jedziemy do następnego numeru. Jeżeli ktoś liczy, że się dowie, jak dokładnie wyglądała praca WM w radio albo w telewizji, to się myli. Jeśli liczy, że się dowie, jak wyglądał MdM od środka - jest w błędzie. Myślicie, że będzie coś więcej o sytuacji na rynku muzycznym w latach ... - nic bardziej błędnego - tego też nie ma. A co jest? Ano jedna historyjka tu, jedna tu i ze dwie tu. Takie tam, krótkie, w stylu: założyliśmy radio, było ciężko, ale się udało, przyszli ciekawi ludzie (tu można nawet wymienić kto), ale zdechło.

Więc na pewno będzie dużo o samym autorze!

Też nie. Najwięcej o autorze mówi parę zestawień (całkiem interesujących) "5 naj", rozsianych po książce. Ale nie dowiecie się, czy autor był na studiach, czy ma rodzinę, czy jest rodowitym warszawiakiem itp. Krótka notka na Wikipedii zawiera sto razy więcej informacji (nie żebym był żądny takich informacji, ale może jak ktoś kupuje taką pozycję, to jest). Wyznam, że to właśnie najbardziej mi się w niej podoba - widać wyraźnie plan autora, polegający na bardzo dokładnym wycięciu absolutnie całego życia prywatnego. Była myśl przewodnia (a to nie takie częste): książka ma być o WM i jego związkach z muzyką oraz życiem muzycznym. I o niczym więcej. Kłopot z tym, że i tego jest trochę za mało. Tak jakby autor chciał książkę napisać, ale absolutnie nic z siebie w niej nie zostawić, a tak się nie da. Książka kosztuje 36,50 zł, a więc więcej niż np. jakakolwiek książka Terry'ego Pratchetta. Moja rada: jeśli tylko możecie, czytajcie (i kupujcie) prawdziwą literaturę!



---
* Na wszelki wypadek napiszę, że gdybym nie miał, kupiłbym gazetę - może bym się czegoś dowiedział.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2277
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: misiabela 29.04.2012 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściwie powinienem sied... | matis
W zasadzie zgadzam się z Tobą. Ja tylko zastanawiam się, nie po co Mann ją napisał, bo to raczej nietrudno zgadnąć, ale po co ja to czytałam... I zastanawia mnie też Twoja dosyć wysoka ocena przy takiej recenzji i końcowej radzie...
Użytkownik: matis 04.05.2012 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: W zasadzie zgadzam się z ... | misiabela
Obniżyłem :) - czas próbny minął, a moja opinia o tej książce się nie zmieniła.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: