Dodany: 26.12.2010 15:14|Autor: Ciemne źródło

Książka: Rubieże
Ford Jeffrey

2 osoby polecają ten tekst.

Rubieże wyobraźni


„Rubieże” to trzecia i ostatnia część przygód Fizjonomisty Cleya. Tym razem bohater, znany z książek „Fizjonomika” i „W labiryncie pamięci”, wyrusza w głąb tytułowej bezkresnej dziczy, stanowiącej w świecie stworzonym przez J. Forda miejsce tyleż tajemnicze i hipnotyzujące, co niebezpieczne. Na marginesie wypada wskazać na odstąpienie od stosowanego wcześniej terminu „Zarubieże”. Nie jest to jednak istotny mankament.

Powody, dla których Cley opuszcza osadę Wenau, decydując się na tę potencjalnie śmiertelną wyprawę, zostały wyjaśnione w poprzedniej części opowieści. Warto zatem jedynie przypomnieć, że podróż do labiryntu pamięci jego dawnego Mistrza, Drachtona Nadolnego, zakończyła się dla Fizjonomisty - jak można przypuszczać - tylko połowicznym sukcesem. Zdobyte bowiem przez niego lekarstwo na chorobę mieszkańców Wenau okazało się również nową trucizną. Czyste Piękno, narkotyk i zarazem antidotum, doprowadziło na skraj rozpadu dopiero co ocaloną społeczność. Cleyowi nie udało się także uratować przyjaciół z umysłu Mistrza. Wobec co najmniej pozornej klęski, były Fizjonomista postanawia wyruszyć wraz z demonem Misriksem i psem Woodem na Rubieże, gdzie, jak twierdzi: „demon pragnie zapomnieć o swoim człowieczeństwie, a ja chciałbym przypomnieć sobie moje”[1].

Już z powyższego opisu wynika, że książka „W labiryncie pamięci” stanowi istotny punkt odniesienia dla wielu ważnych i pomniejszych wydarzeń z „Rubieży”. Dlatego pewnym problemem może być czytanie tej pozycji bez wcześniejszego zapoznania się z tłem całej historii. Nadto w fabule osadzone są także zdarzenia z „Fizjonomiki”, choć nawiązanie do nich zostaje silniej wyeksponowane dopiero wraz z rozwojem akcji. Na pierwszy plan wysuwa się tu wątek zielonej woalki, należącej do okaleczonej przez Cleya Arli Beaton (symbol winy czy może raczej przebaczenia?). Nie bez znaczenia wydają mi się również zapiski z podróży górników z Anamasobii w poszukiwaniu Ziemskiego Raju. Bez nich trudne może okazać się zrekonstruowanie roli tajemniczej budowli-miasta Paliszyzji czy liścca Moissaca.

Przechodząc już teraz do samych „Rubieży”, główną różnicą, jaka rzuca się w oczy w porównaniu z poprzednimi częściami, jest zmiana narratora. Nie mamy już do czynienia ze snuciem opowieści przez Cleya w pierwszej osobie. Historię kontynuuje natomiast demon Misrix, rozdarty pomiędzy człowieczeństwem a swoją zwierzęcą naturą, syn i zarazem ostatni wielki udany eksperyment Drachtona Nadolnego. Narracja jest przy tym prowadzona dwutorowo. Demon starannie dokumentuje swoje kontakty z ludźmi z Wenau, a wpisy te przeplatają się z opisami dalszych etapów podróży Cleya. Za pomocą Czystego Piękna Misrix jest w stanie prześledzić losy Fizjonomisty Pierwszej Klasy i jego przemianę w myśliwego. Narkotyk pozwala nawet na przywołanie wizji Rubieży, bezkresnej dziczy pełnej istot tak niesamowitych, jak choćby tajemnicze Sirimony czy plemiona Słowo i Beshanti. W odróżnieniu od poprzednich powieści, głównym towarzyszem Cleya nie są z reguły ludzie - czy raczej stworzenia ludzkie - lecz pies Wood. Znany z książki „W labiryncie pamięci” czworonóg, przedstawiony tam jako na wpół szalony i nieoswojony, stał się teraz przyjaznym - a dla uważnego czytelnika, wręcz oczytanym - kompanem.

Choć z różnych punktów wyjścia, Cley i Misrix wyruszają w bardzo podobną podróż. Łączy ich bowiem niezwykle ludzka próba ucieczki przed samotnością i poszukiwanie przebaczenia oraz poczucia sensu. Początkowo wyruszają jedynie w tym celu, lecz z biegiem wydarzeń, chcąc nie chcąc, zostają wplątani w kolejne trudne zadania. Dla Cleya to przede wszystkim misja Rubieży, dla Misriksa - proces karny. Czy osiągną jednak swój cel i czy można w ogóle mówić o jego osiągnięciu? Czy każdy z nich - w ten czy w inny sposób - odnajdzie drogę do własnego Ziemskiego Raju? Pytania te trafnie, choć w innej formie, zadaje demon w jednym z wpisów: „czy kiedykolwiek znajdziemy się pośród niebezpieczeństw, cudów, niemożliwych głębi dziczy, czy będziemy się błąkać zagubieni i samotni, pozbawieni znaczenia aż do śmierci? Nie jestem pewien, do której z tych możliwości przypisać podróż Cleya”[2]. I ja nie jestem pewien, także w odniesieniu do wyprawy Misriksa.

Czytając omawianą książkę, trudno odmówić J. Fordowi umiejętności pisarskich oraz niezwykłej wyobraźni. Opisy Rubieży są naprawdę zadziwiające, a przy tym nie tracą na wiarygodności. Ich cudowność nie jest jednak banalna, ani tym bardziej nużąca. Zarówno zwykli, jak i niezwykli bohaterowie są przekonujący, choć w moim odczuciu lepiej wypadają tu postaci z Rubieży. Może jedynie początkowo przemiana Cleya w myśliwego wydaje się nieco sztuczna, lecz już pierwszy epizod w jaskini łagodzi ten rozdźwięk. Poza tym lektura jest absorbująca, chociaż poszczególne rozdziały nie stanowią już, jak dotychczas, zwartego bloku tekstu, lecz odzwierciedlają raczej pewną sekwencję wydarzeń. Jak twierdzi Misrix, przerwy w narracji „to jedynie bramy, przez które czuć oddech lat i wielkich odległości”[3]. Może właśnie dlatego części składowe tej opowieści są dość spójne i nie ma w nich zbędnych fragmentów.

Sama fabuła - niczym Paliszyzja - została skonstruowana w ciekawy, koncentryczny sposób. Mianowicie elementy, które początkowo wydają się niezbyt istotne, wręcz uznawane są li tylko za interesujący zabieg, w miarę rozwoju akcji uzyskują coraz większą doniosłość i samodzielność. Tworzą się z nich w rezultacie piętrowe historie, wyjaśniające - przynajmniej częściowo - losy bohaterów, spotkanych głównie w powieści „W labiryncie pamięci” oraz - choć już w mniejszym stopniu - w książce „Fizjonomika”. Zawiedzie się jednak ten, kto liczy, że J. Ford jednoznacznie odpowiada na kluczowe pytania stawiane w „Rubieżach”. Choć można się domyślać odpowiedzi autora, ocena dylematów bohaterów opowieści jest pozostawiona czytelnikowi.

Przyznam, iż z niecierpliwością wyczekiwałem ostatniej książki, opowiadającej o losach Cleya. Chęć jej przeczytania rozbudziły we mnie przede wszystkim zapiski Arli Beaton, które w trakcie zesłania na Doralicję studiował Fizjonomista Pierwszej Klasy. Muszę przyznać, że „Rubieże” nie zawiodły mnie. To naprawdę godne zwieńczenie całej opowieści, a przy tym fascynująca i dobrze napisana powieść, która nie unika stawiania ważnych pytań. Skupią się one - jak sądzę - przede wszystkim wokół kwestii szczęścia, tożsamości, odpowiedzialności za poszukiwanie własnego sensu oraz przyjaźni i przebaczenia. Nie zaliczyłbym co prawda „Rubieży” do tzw. literatury wysokiej, nie zmienia to jednak faktu, że książka ta skłania do refleksji, a jej autor bynajmniej nie daje prostej odpowiedzi na dręczące czytelnika wątpliwości. Wydaje mi się, że najlepszą rekomendacją dobrej książki jest po prostu smutek, jaki wynika z faktu jej zakończenia. W wypadku trylogii Cleya zakończeniu lektury towarzyszy rodzaj dziwnego, pięknego smutku, przejawiającego się na wielu płaszczyznach, o czym, jak wierzę, z pewnością przekona się czytelnik, który dotrze do końca opowieści.



---
[1] Jeffrey Ford, „W labiryncie pamięci”, tłum. Iwona Michałowska, wyd. Solaris, 2009, str. 261.
[2] Jeffrey Ford, „Rubieże”, tłum. Martyna Plisenko, wyd. Solaris, 2009, str. 14.
[3] Tamże.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1061
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: