Dodany: 25.12.2010 11:12|Autor: cesio

Książka: S-kadra
Wolfe Tom

Szybciej niż dźwięk, wyżej niż ptak


Polacy przez lata podróżowali pociągami. Nauczyli się więc, że do stacji docelowej najpewniej dotrą z opóźnieniem, aby zapewnić sobie miejsce siedzące do środka transportu, muszą wejść oknem, a w czasie postojów zabrania się korzystania z WC. Lata mijają i coraz więcej z nas przynajmniej raz w życiu odbyła podróż samolotem. Mój tata, słysząc, że lecę do miasta X, nie pyta już o to, ile jest przystanków po drodze. A ja nie czekam do startu, żeby załatwić swoją pilną potrzebę. Tak, o lotnictwie i lataniu wiemy zdecydowanie coraz więcej. Ale…

Ale jest parę rzeczy, których wciąż nie wiemy. Przeciętny „szczur lądowy” nie ma pojęcia o programie pokonania bariery dźwięku przez samoloty, który w latach 40. był realizowany równolegle w USA i ZSRR. Owiana tajemnicą, osnuta niepewnością, legendarna wręcz bariera dźwięku, do której pokonania obie, rywalizujące ze sobą, strony dążyły z taką zaciętością, jakby od tego, kto pierwszy usłyszy przewidziany obliczeniami „grom dopplerowski”, zależały dalsze losy świata. „Szczur lądowy” nie ma też pojęcia o tym, co działo się, gdy wreszcie zarabiający grosze wojskowy pilot-oblatywacz Charles „Chuck” Yeager, przy użyciu samolotu eksperymentalnego Bell X-1 oraz kija od miotły, pokonał tę barierę. „Szczur lądowy” nie ma pojęcia o programie podboju kosmosu, który rozpoczął się w USA i w ZSRR wkrótce po tym, a którego celem było wysłanie człowieka na orbitę okołoziemską. Przeciętny „szczur lądowy” nie wie nic o atmosferze grozy, powszechnej panice, która zapanowała w USA w latach 60., kiedy to oszołomione sukcesami Rosjan społeczeństwo amerykańskie z przerażeniem spoglądało w niebo, wypatrując rzekomych pocisków nuklearnych ciskanych przez komunistyczne sputniki na demokratyczne miasteczka.

Przeciętny „szczur lądowy”, jeśli nawet słyszał kiedykolwiek o Programie „Merkury”, o pierwszych Amerykanach w kosmosie – Alanie Shepardzie, Johnie Glennie, „Gusie” Grissomie (i pozostałej czwórce) – nie wie z pewnością, że ich koledzy oblatywacze gardzili nimi, śmiejąc się, że do lotu w kosmos potrzebne są kwalifikacje psa lub szympansa (w nawiązaniu do Łajki i Enosa, wysłanych w kosmos na długo przed ludźmi).

Tom Wolfe – autor powieści „S-kadra” – wykonał nieprawdopodobny wręcz ogrom pracy zbierając wszystkie materiały potrzebne do jej ukończenia – notki prasowe, wywiady, materiały archiwalne NASA i marynarki powietrznej USA. Autor prowadzi czytelnika przez kilkanaście lat zaciętej rywalizacji między USA i ZSRR o panowanie nad kosmosem. Choć „S-kadra” to powieść reporterska, zaprzyjaźniamy się z jej bohaterami, a samą powieść czytamy z zapartym tchem. Niezwykła jest w niej też narracja. Jest jak soczewka o zmiennej ogniskowej. Autor skupia się na pojedynczym, drobnym szczególe – miejscu, członku rodziny, elemencie garderoby – by po chwili oddalić się i skomentować wpływ danego wydarzenia na nastroje społeczne w całym kraju. Zupełnie jak pilot-kosmonauta, który z uwagą przygląda się wskazaniom każdego przyrządu pokładowego, by po chwili przenieść wzrok na okienko iluminatora i ujrzeć w dole całą Ziemię.

Lektura obowiązkowa dla każdego, kto choć raz w życiu widział samolot. Choćby na zdjęciu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1987
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: