Dodany: 22.12.2010 15:57|Autor: trixy

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Janka z Latarniowego Wzgórza
Montgomery Lucy Maud

4 osoby polecają ten tekst.

Urocza powiastka


„Jana ze Wzgórza Latarni” jest przeuroczą powieścią, którą czyta się jednym tchem.

Główna bohaterka to jedenastoletnia dziewczynka, której życie zmienia się, kiedy jej tata, o którym do niedawna myślała, że nie żyje, zaprasza ją na wakacje do siebie na Wyspę Księcia Edwarda. Dziewczynka, nad której wychowaniem do tej pory w głównej mierze pieczę sprawowała surowa babcia (mama Jany mimo miłości, jaką darzy córkę, nie chce przeciwstawiać się matce, ponieważ sądzi, że jej bardzo dużo zawdzięcza i jest jej winna posłuszeństwo), przy ojcu odżywa. Staje się uczynną, odważną dziewczynką, która sama zauważa, iż na Wyspie ludzie są sympatyczniejsi niż w mieście, bo w przeciwieństwie do znajomych z Toronto wszystkich ich lubi. Po zastanowieniu stwierdza jednak, że to nie kwestia ludzi, ale tego, że ona sama zmieniła się na lepsze.

Od książki trudno się oderwać, o ile w ogóle jest to możliwe (mnie się nie udało:). Nieważne, że wiadomo, iż wszystko dobrze się skończy. Nieważne, że nic nas w fabule nie zaskakuje. Nieważne w końcu, że „Jana” podobna jest do innych powieści Lucy Maud Montgomery. Mimo tego czyta się ją świetnie, a jej bohaterowie od razu wzbudzają sympatię. Lekki język, ciekawe opisy sprawiają, że czytelnik czuje się uczestnikiem fabuły i im mniej kartek pozostaje mu do końca książki, tym większy odczuwa smutek, iż Jana to nie Ania, której losy opisane zostały przez autorkę w kilku tomach. Jedyną wadą tej powieści jest więc, moim zdaniem, to, iż zajmuje jedynie 222 strony, które wystarczają na jeden wieczór; bardzo sympatyczny wieczór ;).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9824
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: norge 22.12.2010 22:01 napisał(a):
Odpowiedź na: „Jana ze Wzgórza Latarni”... | trixy
Mam tę książkę w planach. Bardzo ładnie o niej napisałaś, więc chyba przyspieszę jej przeczytanie. Myślę, że moze się ładnie komponować ze światecznycm nastrojem :-)

Wiem, ze sama autorka (jako dziecko) miała ojca, który mieszkał w mieście. Wychowywana przez dziadków, bardzo za nim tęskniła i chyba trochę go idealizowała. Kiedy miała właśnie mniej więcej tyle lat, co Jana, pojechała do ojca i spędziła w jego domu bodajże pół roku. Ten pobyt był trochę rozczarowujący, a nowa żona ojca okazała się taka jak to Lucy Maud sobie wyobrażała. Tak, że autorka dobrze wiedziała, o czym pisze...
Użytkownik: trixy 23.12.2010 19:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam tę książkę w planach.... | norge
Dziękuję za miłe słowa :)
Użytkownik: aleutka 22.12.2010 23:40 napisał(a):
Odpowiedź na: „Jana ze Wzgórza Latarni”... | trixy
To bez watpienia najukochansza dla mnie ze wszystkich powiesci Montgomery. Wole Jane od Ani Shirley, nic na to nie poradze :) Na liscie pod tytulem "Niewydane/nienapisane/nieukonczone ksiazki, ktore najbardziej chcialabym przeczytac" kontynuacja Jany jest na pierwszym miejscu (nie wszyscy wiedza, ze Montgomery pracowala nad drugim tomem tuz przed smiercia. Rekopis nie odnalazl sie...)

Moje trzy grosze w kwestii recenzji. MOZLIWE SPOILERY, ale niewielkie:

W moim egzemplarzu nie pada slowo babcia, chyba tlumacz/ka wyczul/a, ze jest ono zbyt cieple, kojarzy sie w miare sympatycznie. Jana ma babke (w oryginale tez jest Grandmother, nie Grandma, Granny czy cos). Nazwanie jej surowa to komplement, babka Jany jest jak gora lodowa. Maryla Cuthbert jest surowa, bo tak rozumie milosc, przynajmniej na poczatku. Babka Jany jest wobec wnuczki po prostu okrutna (w bialych rekawiczkach i elegancko oczywiscie, morduje ironia i stara sie zniszczyc wszelkie przejawy radosci zycia czy niezaleznosci w dziewczynce). Stosunkowo wczesnie Jana, ktora generalnie przypisuje ludziom dobre intencje (a przynajmniej chcialaby je przypisywac) nie ma watpliwosci, ze babka jej nienawidzi. Z czasem zaczyna rozumiec dlaczego. Moim zdaniem jest to potezny atut tej ksiazki - Jana z czasem nauczy sie wspolczuc babce, ale tez nauczy sie przed nia bronic. Wspolczucie dla kogos nie oznacza usprawiedliwiania go za wszelka cene i pozwalania aby zniszczyl to co w tobie dobre i nadaje twojemu zyciu sens. To jest calkiem dorosly material, podany w sposob dajacy nadzieje ale bez sentymentalizmu.

Moze dlatego zaskoczylo mnie sformulowanie "niewazne, ze ksiazka podobna jest do innych powiesci Montgomery"... To jest bardzo wazne. Ten lekki jezyk, potoczystosc gawedy, ta czereda barwnych, ZYWYCH postaci, to potraktowanie basni powaznie - tzn pokazanie okrucienstwa swiata na rowni z jego pieknem, pokazanie ze na happy end trzeba sie napracowac i wykazac odwaga - to jest wlasnie typowe dla Montgomery i decyduje moim zdaniem o tym, ze jej powiesci przetrwaly.
Użytkownik: trixy 23.12.2010 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: To bez watpienia najukoch... | aleutka
W stwierdzeniu "Nieważne..." chodziło o to, że czytelnik nie powinien spodziwadź się po tej powieści odejścia od fabularnego schematu książek Lucy Maud Montgomery. Zgadzam się natomiast, że dla jej wiernych czytelników jest to duży plus:).
Użytkownik: aleutka 27.12.2010 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: W stwierdzeniu "Nieważne.... | trixy
Ale o jakim fabularnym schemacie mowisz? Teraz juz kompletnie nie rozumiem. Jesli o element basniowy ci chodzi, (lacznie z happy endem) to nie jest on fabularnym schematem Montgomery tylko znacznie starszym i stosowanym znacznie szerzej. Happy end u Montgomery nigdy nie jest sentymentalny, zawsze jest okupiony bolem i wymaga dojrzalosci.

Odnioslam wrazenie, ze Montgomery jest tu opisana jako autorka sztampowych "uroczych opowiastek" ktore moga sie podobac ale nie poruszaja glebszych tematow, zapewniaja "tylko" rozrywke i wszystko sie we mnie wzburzylo na sama mysl. Ona jest bardzo sprawna warsztatowo, ma fantastyczna potoczystosc opowiadania i wykorzystuje prastare elementy w sposob ktory sprawia ze nabieraja swiezosci. Jest urodzona gawedziarka wiec na przyklad w odroznieniu od wielu wspolczesnych nam "ambitnych" prozaikow zdaje sobie sprawe, ze ksiazka, ktora czytelnika zanudza to grzech smiertelny. Ale to nie znaczy, ze ucieka od goryczy zycia. Ilez tam u niej sierot, ktore sie zaharowuja niemal na smierc. To mnie uderzalo za kazdym razem - tam ZAWSZE jest jakies GLODNE dziecko. A to wszystko mimochodem niemal, czesc zycia. Ona mi pierwsza uswiadomila, juz jako dziesiecioletniej dziewczynce, ze nikt nie obiecywal, ze zycie bedzie latwe, ale po prostu nie wolno tracic nadziei. Calkiem niezle jak na ksiazke dla dzieci. I malo "urocze".

PS Czy czytalas jej pamietniki?
Użytkownik: Speculum 28.12.2010 15:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale o jakim fabularnym sc... | aleutka
Ja kliknęłam "polecam", ale głównie dla tego komentarza Aleutki, chciałabym, żeby więcej osób go przeczytało. To znakomita recenzja całej twórczości LMM! Zgadzam się z nią w zupełności.

Użytkownik: miłośniczka 31.12.2010 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale o jakim fabularnym sc... | aleutka
Cudownie, pięknie i prawdziwie napisane! :)
Pamiętników L.M.Montgomery przeczytałam część pierwszą i właśnie czekam na paczuszkę od krasnala, w której znajdę "Uwięzioną duszę", czyli część drugą. Potem oba tomy idą do Natii... Mamy teraz zatem takie kolejkowe czytanie pamiętników Montgomery w biblionetce. :)
Użytkownik: aleutka 31.12.2010 14:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Cudownie, pięknie i prawd... | miłośniczka
Dziekuje :)

Ja ostatnio dojrzewam do zakupu pozostalych tomow pamietnikow na Amazonie (urodziny sie zblizaja nieuchronnie Chce wiecej:) Uwieziona dusza jest jeszcze ciekawsza niz Dziecinstwo... Ach Dziecinstwo nieuchronnie mi przypomnialo mnie sama w wieku lat czternastu probujaca pisac pamietniki. Jakie to szczescie ze zaginely w pomroce dziejow :)
Użytkownik: Czajka 03.01.2011 02:15 napisał(a):
Odpowiedź na: To bez watpienia najukoch... | aleutka
I dlaczego nic nie mówiłaś?! ;) Bardzo mi się podobała Jana i chyba masz rację przedkładając ją nad Anię. Mimo mojego uwielbienia dla Ani musiałam przyznać, że Jana nie ma (jakby to ująć, żeby nie było obraźliwe, no nie wiem), albo może inaczej, Jana jest bardziej żywa, miałam takie wrażenie jakby była bardziej oszczędna (w zachwytach, w opisach przyrody) przez co humor tu jest bardziej widoczny i akcja i postacie.
W polskim tłumaczeniu byłam zachwycona dowcipnymi imionami, zwłaszcza kiedy Jana smażyła pączki na Tymoteuszu i na pani Muffet. I nawet Troja tu była, jestem zachwycona i zaraz po pracy biegnę do księgarni kupić sobie na własność.
I poza całą baśniowością jest to bardzo życiowa książka, wcale nie jest czarno-biała, na przykład przyczyny klęski małżeńskiej były świetnie rozłożone, a spodziewałam się tu wyłącznie winy złej macochy, czyli babki. Jeden tylko Śnieżek został pozbawiony wszystkiego, biedny.
W każdym razie potężna dawka optymizmu, energii i radości życia. I refleksji też.
Użytkownik: aleutka 07.01.2011 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: I dlaczego nic nie mówiła... | Czajka
Moze na lez otarcie dla Sniezka ksiazka zadedykowana jest kotu :)

Ach te paczki. To bylo jedyne, co mi przypominalo MORAL i to MORAL rodem z Klubu Powiesciowego Ani Shirley. Jak to dzieki nieumiejetnosci smazenia paczkow Jana nie popadla w pyche... (Kazde opowiadanie musi miec moral Marylo. Ja nawet tego wymagam. Przeczytalam jedno opowiadanie pastorowi Allanowi i on powiedzial, ze moral jest bardzo dobry. Co prawda caly czas sie smial...)

Mnie tez bardzo ujelo przedstawienie calkiem dorosle relacji rodzicow Jany. Fakt, ze nie ma jednej prawdy gdy w gre wchodzi bliski zwiazek dwojga ludzi i to jak Jana sie tego uczy wysluchujac relacji obu stron. W ogole postac Robin i jej tragedia ptaka w zlotej klatce, ktory nie potrafi sie uwolnic jest bardzo delikatnie ale wyraziscie zarysowana. Nawet babka - sposob w jaki jest opisana pozwala sie domyslic, ze za ta lodowata nienawiscia i niezdolnoscia do milosci kryje sie jakas tragedia. Nie zeby czlowiek ja usprawiedliwial, albo mniejsze dreszcze mial jak o niej czytal - ale Montgomery sugeruje ze to sie nie wzielo samo z siebie.

No ale oczywiscie najpiekniejsze jest Wzgorze Latarni i jak Jana budynek zmienia w dom. I cala ta galeria postaci i humor i czulosc...
Użytkownik: Czajka 08.01.2011 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Moze na lez otarcie dla S... | aleutka
Mnie jeszcze przypominało Anię nadawanie imion. I w ogóle sprawa imienia Jany też. Weronika była tak samo nielubiana jak Andzia.
No tak, Robin nic nie potrafiła zrobić ze swoją sytuacją, dopiero Jana musiała dorosnąć, żeby jej pomóc. Natomiast babka w dziwny, zaborczy bardzo sposób, ale kochała ją. Pamiętasz, jak Marynia podejrzewała ja o otrucie psa Robin - że otruła go z zazdrości o uczucia córki.

Podobał mi się też wątek biblijny - nie wiem jednak czemu Jana nie lubiła czytać o kotłach, łopatkach i kadzielnicach, ja lubiłam. :)

A tak, cały proces instalowania się w domu (i jego wybór też) i ogródek i widok na ocean. I to, że miała się tymi pączkami nie zamartwiać, bo "nawet kot wdowy zmarł, bo się zanadto martwił."
:)
Użytkownik: Katrinson 28.12.2010 01:41 napisał(a):
Odpowiedź na: „Jana ze Wzgórza Latarni”... | trixy
Pamiętam, że dawno temy czytałam tę książkę i również bardzo ciepło ją wspominam. Polecam Ci jeszcze "Emilkę ze Srebrnego Nowiu" i dalsze części losów Emilki. Bardzo ciepła, sympatyczna powieść.
Użytkownik: mimblunia 28.12.2010 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: „Jana ze Wzgórza Latarni”... | trixy
Uwielbiam L. M. Montgomery a "Jana" jest moją ulubioną książką, choć zawsze bardziej indentyfikowałam się z Emilką ze Srebrnego Nowiu.... Nawet teraz gdy mam już dużo, dużo lat sięgam po Janę od czasu do czasu....
Użytkownik: anek7 28.12.2010 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: „Jana ze Wzgórza Latarni”... | trixy
Masz rację - piękna książka. Pomimo, że czytałam ją już wiele razy ciągle wzrusza.
W moim prywatnym rankingu powieści L.M. Montgomery jest na drugim miejscu - zaraz za "Błękitnym Zamkiem".
Użytkownik: Megan183 22.04.2011 19:27 napisał(a):
Odpowiedź na: „Jana ze Wzgórza Latarni”... | trixy
Cudowna ksiązka. Bedąc nastolatką cierpliwie i mozolnie zbierałam powieści. L.M. Montgomery. Dzięki temu dziś mogę sięgać po "Janę..." kiedy tylko mam gorszy dzień. Cudownie wzrusza, tchnie optymizmem, daje nadzieję...-))
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: