Dodany: 16.12.2010 18:11|Autor: JoShiMa

Ocena ksiązki


Właśnie sobie oglądałam rankingi książek i nie mogę wyjść ze zdumienia. Książka O krasnoludkach i o sierotce Marysi (Konopnicka Maria) jest w rankingu najniżej ocenianych książek. Ocen jest sporo, żadnej recenzji, więc trudno mi to zrozumieć. Ciekawa jestem czemu w opinii wielu biblionetkowiczów ta książka nie zasłużyła na lepszą ocenę.
Wyświetleń: 11966
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 26
Użytkownik: nisha 16.12.2010 18:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie sobie oglądałam r... | JoShiMa
Podejrzewam, że zawinił trudny, staropolski język. :-)
Użytkownik: JoShiMa 20.12.2010 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Podejrzewam, że zawinił t... | nisha
Naprawdę uważasz ten język za trudny? Owszem fabuła może być uznana za niełatwą, bo trochę rwana i pełna dygresji. Jednak język to raczej trudny nie jest.
Użytkownik: nisha 20.12.2010 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę uważasz ten języ... | JoShiMa
Nie uważam go za trudny obecnie, w wieku dwudziestu lat, ale pamiętam, że kiedy czytałam "O krasnoludkach i sierotce Marysi" w podstawówce, nie rozumiałam wielu słów i czytało mi się dość topornie - a docelowym odbiorcą jest przecież dziecko. Przeczytałam całość, bo chciałam poznać zakończenie historii. Myślę jednak, że dla przeciętnego dziecka jest to raczej trudny język i odbiór tej książki byłby dla niego prostszy, gdyby rodzice czytali ją mu do poduszki i na bieżąco komentowali niejasności. ;-)
Użytkownik: Zoana 16.12.2010 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie sobie oglądałam r... | JoShiMa
Rzeczywiście masz rację. Właśnie pod wpływem Twojego postu weszłam na stronę książki i oceniłam na 5; sama się sobie dziwię, że nie zrobiłam tego wcześniej. Wszak to jedna z najpiękniejszych opowieści mojego dzieciństwa. :)
Użytkownik: jakozak 16.12.2010 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie sobie oglądałam r... | JoShiMa
Pamiętam z dzieciństwa, jak wielkie wrażenie na mnie wywarła. Potem czytałam ją jeszcze kilka razy.
Chyba trzeba ją sobie odświeżyć, zanim podaruję wnuczce. :-)
Użytkownik: Marylek 16.12.2010 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamiętam z dzieciństwa, j... | jakozak
A ja pamiętam z dzieciństwa, jak okropnie się nudziłam przy czytaniu jej i jak brnęłam przez nią niczym przez zasieki kolczaste. Ja - pożeraczka książek, czytająca wszystko, co wpadło mi w łapki od piątego roku życia.

A potem, pamiętam, miałam dziecko i ono w drugiej klasie wypożyczyło tę książkę, bo była lekturą. I pomyślałam wtedy, że może byłam niesprawiedliwa, albo za młoda, albo za głupia, tyle osób się tym zachwyca, spróbuję jeszcze raz. Spróbowałam. Nawet jej nie skończyłam, co za nuda koszmarna! Nigdy więcej sierotki Marysi!

Bywa i tak.
Użytkownik: misiabela 16.12.2010 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja pamiętam z dziecińst... | Marylek
Oj, bywa, bywa! Ja Marysię poznałam w drugiej klasie szkoły podstawowej siedząc po lekcjach w szkolnej świetlicy. Pani czytała nam ją po kawałku każdego dnia, a ja już po dwóch dniach stwierdziłam, że to nie dla mnie. Po wielu latach dziwiłam się tylko, że mój mąż wspomina ją z takim sentymentem i dokładnie tak, jak Ty, pomyślałam, że może by dać jej jeszcze jedną szansę i wykorzystać do tego własne dziecko... Na szczęście, dziecko podziękowało mi mniej więcej w tym samym miejscu, do którego ja doszłam przed laty... :-)
A więc: nigdy więcej sierotki Marysi!
Użytkownik: anek7 16.12.2010 23:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, bywa, bywa! Ja Marysi... | misiabela
Boże, a ja myślałam, że tylko ja tak mam...
Dla mnie, w dzieciństwie, ta książka była nudna i okropnie przygnębiająca i tak mi zostalo do dzisiaj. Pamiętam kiedy już jako osoba dorosła musiałam przeczytać tę książkę ponownie przy okazji studiów podyplomowych z zakresu bibliotekoznawstwa. Pani prowadząca zajęcia z "Literatury dla dzieci i młodzieży" zadała nam tę nieszczęsną "Sierotkę" i "Harrego Pottera" i mieliśmy porównywać je na zajęciach. Aż kobitę zatchnęło z oburzenia, kiedy zdecydowana większość stwierdziła, że gdyby miała zachęcać dzieci do czytania to tylko do "Harrego" , a nie do tego "beznadziejnego smęta" jak to dosadnie określiła jedna z koleżanek. Całe szczęście, że to było zaliczenie bez oceny i na pierwszych zajęciach umówiła się z nami, ze zaliczenie dostaniemy za obecność na zajęciach - inaczej czarno widzę nasze szanse z tego akurat przedmiotu;(
Użytkownik: Marylek 16.12.2010 23:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Boże, a ja myślałam, że t... | anek7
Możemy założyć klub! :-D
Użytkownik: Czajka 16.12.2010 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Możemy założyć klub! :-D | Marylek
To chyba ja też założę kontrklub Wielbicieli Sierotki. Jedna z moich ulubieńszych książek z dzieciństwa, wcale nie jest nudna - akcja cały czas i najpiękniejsze sceny kulinarne - te omasty, kapusty z grochem, kiełbasy! A krupnik w cygańskim kociołku do dzisiaj mi pachnie. O! I jaki folklor tam jest! No i cenię ją bardzo za język i zwłaszcza za humor. :)

"Hm! – rzecze smutnie Podziomek. – Prawda jest, iż cała twoja uczoność przepadła, gdy nie masz ani księgi, ani pióra, ani kałamarza!"
Użytkownik: Marylek 16.12.2010 23:43 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba ja też założę ko... | Czajka
Dobra, niech będą dwa kluby! Będziemy się spotykać na panelowych dyskusjach. :-D

Swoją drogą, o ile pamiętam, Ty, Czajeczko, Andersena też lubisz, prawda? Jedno i drugie to koszmary mojego dziecińswa.
De gustibus i takie tam. ;)
Użytkownik: anek7 16.12.2010 23:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobra, niech będą dwa klu... | Marylek
A ja akurat Andersena dosyć poważam, poza "Dziewczynką z zapałkami" nad którą ryczałam zawsze jak bóbr. W bajkach powinni umierać źli ludzie a nie małe dzieci - inaczej to już nie jest bajka...
Użytkownik: Marylek 17.12.2010 00:00 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja akurat Andersena dos... | anek7
Bo to nie są bajki. Bajki są z folkloru, a Andersen swoje wymyślał sam, rozładowując w ten sposób własne niepowodzenia, liczne kompleksy i frustracje. Jeśli Cię to interesuje, to zobacz tutaj: Andersen: Życie baśniopisarza (Wullschläger Jackie) Przeczytałam to w cichej nadziei, że zmieni się mój stsunek do niego i jego wytworów, ale nie.

Ja nie twierdzę, że go nie szanuję. Ja go po prostu nie lubię. I boję się tych jego "bajek", od dzieciństwa zawsze się ich bałam i jakoś mi nie przeszło. :(
Użytkownik: Czajka 17.12.2010 00:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo to nie są bajki. Bajki... | Marylek
Bajki z folkloru też rozładowują frustracje i biorą się z lęków, natomiast uważam, że Andersen swoje wymyślił genialnie, ale tak z ciekawości zapytam, jaką miałaś książkę, pamiętasz?
Bo ja klasyczne wydanie dla małych dzieci - z ilustracjami Szancera (no, rysunków Szancera nie idzie się bać :))
http://www.cudanakiju.pl/Basnie_Andersena_t641.htm​l
Chyba sobie je odkupię, tata mnie zmusił w mojej dorosłości, żebym je oddała jakiejś małej dziewczynce na emigracji, podzieliłam się, ale do dzisiaj mi tych bajek szkoda ;)
Natomiast nie lubiłam za bardzo większego zbioru w małej, płóciennej okładce i nawet chyba wszystkich bajek nie przeczytałam - mam je w palnie teraz, bo poza treścią język w nich jest przepiękny.
W sumie to ciekawe, dlaczego boimy się najczęściej Andersena, bo przecież wszystkie bajki są straszne. :)
Użytkownik: Marylek 17.12.2010 08:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Bajki z folkloru też rozł... | Czajka
Było w domu trzytomowe wydanie "Basni" Andersena. Wyciągałam z biblioteczki na chybił-trafił którykolwiek tom, otwierałam gdziekolwiek i zaczynałam czytać. Brrrr! Prawie zawsze było okropnie. Taka wersja dla dzieci - duży format, ilustracje, być może Szancera, nie jestem pewna, też była. Pamiętam okładkę - a może to było coś ze środka (?): mała, smutna dziewczynka w łachmanach, z pudełkiem zapałek w rączce, skulona na śniegu pod murem domu, a powyżej rozświetlone okno, przez które widać piękną choinkę. I bogato odziani przechodnie. Tło burobrązowe. :(

Bajka powinna się dobrze kończyć, inaczej nie jest bajką. Może być straszna, ale w środku! Bettelheim o tym pisze i wiele wyjaśnia: Cudowne i pożyteczne: O znaczeniach i wartościach baśni (Bettelheim Bruno) Zaczytywałam się Grimmami, nigdy sie ich nie bałam, żadnych, najkrwawszych nawet scen; jakoś wiedziałam, że to nie jest rzeczywiste. "Krzyżaków" Sienkiewicza też wyciągałam, ukradkiem, bo ponoć byłam za młoda i mi zabraniano, ale nawet ich się tak nie bałam, jak Andersena. Mam traumę postAndersenową i chyba się z niej nie wyleczę.

A w biografii Andersena jest taka scena, gdy autor wymyśla kolejną opowieść, wszystko się dobrze kończy, potem spotyka go kolejne niepowodzenie, wyciąga tamten rękopis, przekreśla całe zakończenie i pisze, że wszyscy poumierali. Zachowało się w papierach. Pewnie on musiał tak pisać, ale ja nie muszę tego czytać. :-p
Użytkownik: Czajka 19.12.2010 03:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Było w domu trzytomowe wy... | Marylek
Ja Cię nawet nie namawiam do czytania. :) Tak tylko sobie piszę, że ja lubiłam jako dziecko. Ale u Andersena przecież jest sporo bajek z dobrym zakończeniem - Królowa Śniegu, Calineczka, Brzydkie kaczątko, Świniopas (Ach, kochany Augustynie, wszystko minie, minie, minie), mały Klaus i duży Klaus (chociaż trochę się tam zarąbywali siekierą ;)) i pewnie jeszcze jakieś inne. Nie twierdzę, że są radosne, dużo w nich goryczy i nagiej prawdy o ludziach, ale czasem bohaterowie przeżywają do końca. :)

No tak, to wydanie to dla mnie nieporozumienie, nie dość że ciemnobura okładka, to jeszcze ohydne, niebajkowe ilustracje. Bettelheima mam w planach od kilku lat. :)

Ps. Ja tu myślę o tym:
http://koncertowa35.pl/Andersen_Hans_Christian_BAS​NIE_tom_1_3-2707.html
Użytkownik: aleutka 30.12.2010 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja Cię nawet nie namawiam... | Czajka
Bettelheima trudno zdobyc. Latwiej chyba znalezc polemike z Bettelheimem: Dziewczynka w baśniowym lesie (Péju Pierre) Calkiem ciekawa. No i Bettelheim nieco ironicznie sportretowany, a juz jego interpretacje z czulym rozbawieniem przedstawione.

Ciekawy jest fakt, ze Peju studiowal romantykow niemieckich w ogole i w szczegole i bardzo ciekawie pisze o Grimmach i Hoffmanie i innych. Bardzo sie przyczynia do ponownego zaczarowania basni. Bo jak Bettelheim pisal o zaczarowaniu stosowanym, koncentrujac sie na uzytkowym czysto aspekcie tegoz (w angielskiej wersji jest Use of Enchantment) Peju rozkoszuje sie ich niepraktycznoscia graniczaca z bezuzytecznoscia z punktu widzenia praktycznego... i ich absolutna magia.
Użytkownik: Czajka 03.01.2011 02:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Bettelheima trudno zdobyc... | aleutka
To jest ciekawe jak każdy inaczej postrzega baśnie, historyk na przykład w nich widzi echa wydarzeń historycznych (na przykład w czytanej niedawno przeze mnie książce Bibby'ego "Cztery tysiące lat temu" w wątku pojawiającego się księcia ratującego lud z opresji (głównie smoka) widzi odbicie wędrówki ludów. Natomiast z kolei Frazer szukał w baśniach ludowych obyczajów magicznych i leczniczych (na przykład motyw rdzewienia miecza), no i pewnie wszystko tam jest.

Dziewczynką mnie zainteresowałaś bardzo. :)
Użytkownik: Marylek 17.12.2010 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Bajki z folkloru też rozł... | Czajka
Hm, ten obrazek też skądś znam... Może to była ta okładka? Nie jestem pewna.
:)
Użytkownik: Zoana 16.12.2010 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba ja też założę ko... | Czajka
To ja się zapisuję do kontrklubu. :)
Użytkownik: janmamut 16.12.2010 23:57 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba ja też założę ko... | Czajka
I ryn[ien]ki, pełne barszczu i skwarków! A jakie niezwykłe słownictwo! Na przykład "polityczny" znaczyło dawno temu "grzeczny, uprzejmy".

To się całą swą masą zapisuję do kontrklubu!
Użytkownik: Marylek 17.12.2010 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: I ryn[ien]ki, pełne barsz... | janmamut
Dziś to znaczenie wciąż wszak pobrzmiewa w słowie "niepolityczne" - w znaczeniu "niestosowne, nieuprzejme, niegrzeczne" właśnie.
Ja tego słowa używam.
Użytkownik: janmamut 17.12.2010 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś to znaczenie wciąż w... | Marylek
Pewnie! Tak, jak warto przypominać znaczenie słów "minister" czy "premier". A swoją drogą, z innej bajki, przy wychodzeniu z Myszykiszek chodziło pewnie o jeszcze jakieś czwarte znaczenie.
Użytkownik: Czajka 17.12.2010 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: I ryn[ien]ki, pełne barsz... | janmamut
No właśnie, zawsze do czytania zabezpieczałam sobie suchy prowiant, teraz też muszę chyba sobie kanapkę zrobić. :)
Użytkownik: margines 17.12.2010 00:35 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba ja też założę ko... | Czajka
Cha!
Zapisuję się do tego kontrklubu, a co!
W sumie to powinno się to nazywać klub, a nie kontrklub, w myśl fanklubów czy po naszemu - klubów miłośników czegokolwiek:)
Czytać toto jest pięknie, może też ze względu na ten dawniejszy język, tak obcy, a przecież nasz.
Właśnie niedawno wróciłem do historii sierotki oraz Na jagody (Konopnicka Maria) - w wersjach obu - papierowej i dźwiękowej, na kasecie:)
A ocenę, pełną szóstkę, dawno już postawiłem.
Moje książki dzieciństwa:)
Użytkownik: jakozak 17.12.2010 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba ja też założę ko... | Czajka
Zapisuję się. :-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: