Dodany: 15.12.2010 22:37|Autor: Anima

Książka: Toliny: Wystrzałowe opowieści dla dzieci
Iggulden Conn

3 osoby polecają ten tekst.

Dawno temu w Szerłudkowie...


[Recenzja zawiera elementy fabuły oraz zdradza zakończenie książki]


Ciekawe, jak miałabym na imię, gdybym była Toliną i żyła w Szerłudkowie? Żeby móc to sobie wyobrazić, trzeba zamknąć oczy, rozłożyć szeroko ramiona, niczym tolinowe skrzydła, i poszybować daleko w czasie, do 1922 roku.

Udało się!!! Nie wierzę własnym oczom. Dzięki dokładnym mapom, zamieszczonym w książce o Tolinach, zdołałam pokonać barierę czasu oraz przestrzeni i wylądować obok Starego Dębu, nieopodal fabryki fajerwerków. Ale zanim zdecydujesz się wyruszyć ze mną w podróż do Szerłudkowa, musisz wiedzieć jedno: Toliny to nie duszki, choć są do nich nieco podobne, ponieważ są małe, choć nie tak maleńkie, i mają skrzydła. Brakuje im jednak eterycznego, subtelnego czaru. Są bardziej przyziemne, nie mają tak charakterystycznego dla duszków wdzięku i lekkości, za to potrafią przetrwać w zaiste ekstremalnych okolicznościach. Żeby Cię nieco zachęcić, dodam, że Toliny są uzdolnione muzycznie, ale nie traktuj tej wskazówki dosłownie; owszem, nasi bohaterowie uwielbiają tańczyć, a raczej tańcować, oraz... śpiewać: "Wyciągną bardzo przyjemne b całkiem słodkim głosikiem, ale ich his brzmi jak skrzecząca ropucha"[1].

Jeśli miałabym wybrać spośród bohaterów literackich postać, z którą można by skojarzyć nasze Toliny, byłby to na przykład... Mały Książę? Nieee... Zdecydowanie nie. Prędzej Minimki, malutkie stworki z animowanej opowieści wyreżyserowanej przez Luca Bessona. Nie myśl jednak, że nawiązanie do "Małego Księcia" jest całkowicie przypadkowe. Zarówno w jednej, jak i w drugiej opowieści pojawiają się ludzie z ich ułomnościami: chęcią zysku, zachłannością i egocentryzmem. "Toliny" oprócz dosłownej warstwy fabularnej zawierają wiele alegorycznych odniesień do świata dorosłych: do historii, nauki, polityki. Dlatego wymowa książki zyskuje wymiar uniwersalny: jest ona adresowana nie tylko do najmłodszych czytelników, lecz także do ich rodziców.

Toliny żyją według swoistego kodeksu, którego najważniejsze prawo zakazuje im rozmawiać z ludźmi. Mieszkańcy Szerłudkowa przestrzegają go jak najświętszej tradycji. Ale oto jeden z nich, niczym mityczny Prometeusz, decyduje się przeciwstawić temu prawu w imię szczęścia całej społeczności. Ludzie bowiem, powodowani żądzą zysku, polują na Toliny i wykorzystują je do produkcji fajerwerków. Chodzi o to, że pył, którym pokryte jest ciało tych stworków, przyczynia się do powstania feerii barw podczas wybuchu sztucznych ogni. Takie fajerwerki przynoszą fabryce niebagatelne dochody. Iskrzak, zainspirowany książką, którą niegdyś przytaszczył z domu człowieka, postanowił zostać naukowcem i wynaleźć substytut tolinowego pyłu, który mógłby posłużyć ludziom – brodaczom w okularach – jako składnik fajerwerków i uratować społeczność Szerłudkowa przed ekspansją człowieka. Nie chce pogodzić się z niewolnictwem i wyzyskiem, jakie trapią jego bliskich. Mądrość zaczerpnięta z książki staje się impulsem do naukowych dociekań i eksperymentów. Bardzo mnie ujął ten motyw księgi, potraktowany wszakże z charakterystycznym przymrużeniem oka. Zresztą to nie jedyny archetyp, jaki posłużył autorowi do zabawy literackiej. Mamy tu odwołania do potopu, motyw winy i kary, konflikt między tradycją i postępem czy wątek zaczerpnięty z mitu o Prometeuszu, zaadaptowane do ram opowieści z całym jej angielskim humorem.

Bez trudu odnalazłam się wśród nowych towarzyszy: Iskrzaka, Grzebuli, Rzymka, Wrzośca, Arcytolina i Skrzydłej. Zostałam nauczycielką w nowej Akademii, założonej przez Iskrzaka. To był dla mnie prawdziwy zaszczyt – szkoła kontynuowała tradycje słynnej Akademii Platońskiej, w której lekcje odbywały się w konwencji autentycznych, spontanicznych dialogów między słuchaczami i nauczycielami, tak że często trudno było rozstrzygnąć, kto jest uczniem, a kto mistrzem. Uczestniczyłam w ekscytujących badaniach teoretycznych i pracach nad skonstruowaniem urządzenia do wypompowania wody z zalanych podziemi zamieszkiwanych przez Toliny. To nic, że pompy nie działały. Najważniejsza jest idea!!! Szukanie drogi do jej spełnienia. Iskrzak był marzycielem, idealistą, prekursorem. Miał zostać za to ukarany, bo jakże by inaczej – podobnie potoczyły się losy innych literackich marzycieli i buntowników. Na szczęście bajki, w przeciwieństwie do pełnych tragizmu starożytnych mitów, na ogół mają szczęśliwe zakończenie. Ostatecznie Iskrzak został bohaterem. Chlubą Szerłudkowa. Ocalił jego mieszkańców od niewolnictwa. Wyleczył podagrę Arcytolina. Uratował społeczność przed Ciemnymi Tolinami. Ofiarował Tolinom wiedzę i odkrył przed nimi światło mądrości zaczerpniętej z książek. Zawsze wiedziałam, że warto czytać. A jeśli książki są tak pięknie wydane jak "Toliny" Conna Igguldena, radość płynąca z lektury staje się podwójna: cieszy nie tylko umysł, ale i oko, zyskuje wymiar estetyczny. A zatem... witamy w Szerłudkowie.



---
* Conn Iggulden, "Toliny. Wystrzałowe opowieści dla dzieci", tłum. Patryk Gołębiowski, wyd. Świat Książki, 2010, s. 15.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 691
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: