Dodany: 15.12.2010 00:55|Autor: epikur

Nie zostałem przekonany


Jakże urokliwym miejscem jest Barcelona, położona nad Morzem Śródziemnym. Kto nigdy nie marzył, by przejść się po alei La Rambla, kto nie chciałby ujrzeć na własne oczy świątyni Sagrada Familia, który szanujący się turysta nie marzy o wypiciu kawy na Plaza Real czy o spacerze po parku de la Ciutadella? Gdyby w 1869 roku nie zniszczono znajdującego się na tym terenie więzienia, od którego park dostał nazwę, to może swój wyrok odbywałby tam bohater "Dziennika złodzieja"...

Właśnie od swoich awanturniczych podróży po Barcelonie zaczyna opowiadanie bohater książki. Kto jednak przygotowany jest na piękną literacką podróż po wymienionych miejscach, musi się poczuć rozczarowany. Tutaj prym wśród miejsc odwiedzanych przez niego wiodą ciemne zaułki, brudne uliczki i ohydne spelunki. Jednak Barcelona była dlań tylko przystankiem. Los prowadził go w przeróżne miejsca Europy. Grzeszny żywot wiódł więc we Francji, w Jugosławii, we Włoszech, w Czechosłowacji, a nawet i w Polsce.

A kto jest tym bohaterem? Po przeanalizowaniu faktów związanych z życiem autora "Dziennika złodzieja" i formy, którą narzucił narrator powieści trzeba wnioskować, że jest nim sam Jean Genet. Jednak wśród badaczy dorobku literackiego tego pisarza panuje raczej przekonanie, że w większości wydarzenia opisywane w książce zostały przejaskrawione. Owszem, nie podważają oni faktu, że Genet miał styczność z wszystkimi opisywanymi sytuacjami, ale bardziej stwarzał je dla efektu literackiego. Ja jednak będę trzymał się wersji, że wszystkie te wydarzenia miały miejsce naprawdę ewentualnie były codziennością w życiu tego pisarza. Książkę można więc traktować jako pamiętnik lub zbeletryzowany fragment autobiografii Geneta.

Kiedy noc nadchodzi, wszystko staje się tajemnicą. W mrocznej atmosferze nocy tworzy się drugie, zupełnie inne niż za dnia życie. I inni bohaterowie odgrywają pierwszoplanowe role. Jednak wszystko musi się gdzieś zacząć. Każdy skutek jest uwarunkowany przyczyną, a przyczynę w tej akurat sytuacji znaleźć łatwo. Jean Genet był porzuconym przez matkę sierotą, wychowankiem domu dziecka, z którego uciekał i popełniał typowe dla młodocianych zbiegów wykroczenia; w wieku piętnastu lat zaprowadziły go one do domu poprawczego. Te właśnie doświadczenia sprawiły, że Genet wstąpił na drogę zła.

Tutaj też zaczął się kształtować światopogląd twórcy "Dziennika złodzieja". "Byłem rozbitkiem, wszystkie nieszczęścia świata spychały mnie coraz głębiej w ocean rozpaczy"[1]. Ten ocean charakteryzował się bardzo obfitymi falami, które powoli go zatapiały. Genet stworzył własną filozofię, którą przedstawił w "Dzienniku złodzieja". Buntował się przeciwko otaczającemu go światu, ludziom, wszystkiemu, co jest uporządkowane i zorganizowane. Swoje grzeszne i pozostające od samego początku na drodze występku życie starał się przedstawić jako osiąganie moralnej doskonałości.

Zadziwiająca sprzeczność jest w pojęciach moralności i grzechu. Genet ma jednak niecny plan. "Wedle powagi środków, jakich mi trzeba, by was od siebie odsunąć, zmierzcie czułość, jaką do was żywię. Osądźcie, jak bardzo was kocham, patrząc na te barykady, które buduję w swoim życiu i w swoim dziele (...), by nie zatruć się waszym oddechem (...). Narzucę wam wizję zła czystego i wstydliwego, choćbym miał w tych próbach stracić skórę, cześć i chwałę"[2].

Niestety, środki zastosowane przez Geneta nie przemówiły do mnie. Książka jest zbyt nasycona wulgarnością, nie tylko w wymiarze dosłownym, ale także obyczajowym. Genet upaja się swoim homoseksualizmem w sposób bardzo wyuzdany. Nie kieruje się żadnymi normami, wręcz przeciwnie, krępuje nas swoimi dewiacjami. Jego życie toczy się od przestępstwa do przestępstwa, przeplatane upojnym życiem seksualnym.

Zdrada, kradzież i homoseksualizm - na te trzy pojęcia autor zwraca największą uwagę w swojej książce.

Genet z racji upodobań i urodzenia jest wykluczony z porządku społecznego, jest przyzwyczajony do życia z opuszczoną głową. Żyje w siedlisku sprzeczności i zamieszania, żyje w nędzy. Daje minionym nieszczęściom wystąpić w roli cnót. Przekonuje, że brutalna arogancja katorżników ma tę samą naturę co krucha subtelność kwiatów. Może i przekonałby mnie, gdyby nie ta forma, gdyby nie ta arogancja.

Rozumiem, że Geneta można uważać za burzyciela. Jednak postawienie w jednym szeregu określeń: burzyciel i moralista w tym przypadku nie jest, według mnie, na miejscu. Świat, w którym przyszło mu żyć, był smutny i okrutny, ale narzucanie mi go w takiej formie nie dało rezultatu.

Genet był samotnikiem. Twierdził, że "upodobanie do samotności jest objawem pychy, a pycha oznaką siły, jej przywilejów, i jej dowodem"[3]. Tej pychy było jednak zbyt dużo, podobnie jak siły, którą dysponował autor "Dziennika złodzieja".

Swój podziw dla autora opisywanej przeze mnie książki wyraziło wielu znakomitych pisarzy, jak choćby Jean Paul Sartre. Nie wiem jednak, czy podziw ten był także kształtowany przez lekturę "Dziennika złodzieja". Mnie ani ta książka, ani moralizatorskie zapędy Geneta nie powaliły na kolana. No ale cóż, nie jestem przecież Sartre'em...




---
[1] Jean Genet, "Dziennik złodzieja", przeł. Piotr Kamiński, wyd. Zielona Sowa, Kraków 2004, str. 56.
[2] Tamże, str. 164.
[3] Tamże, str. 34.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2722
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: misiak297 21.01.2011 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakże urokliwym miejscem ... | epikur
No cóż, jestem już po lekturze "Dziennika złodzieja". Postawiłem czwórkę. Nie rozczarowała mnie ta książka, zraziły mnie tylko momentami dłużyzny. Czytałem ją jednak z zainteresowaniem. Genet wprowadził do literatury pewien typ homoseksualnego bohatera, na którym później będą się wzorować Nasierowski, Nowakowski i Witkowski. Jednak to, co mnie urzekło w tej powieści to połączenie "ciemnej" tematyki (homoseksualizm, złodziejstwo, zdrada) z piękną prawie poetycką frazą. Genet nawet kiedy jest wulgarny pisze o tym w niezwykle piękny, plastyczny i ujmujący sposób. No i chyba trochę polubiłem tego bohatera:)
Użytkownik: epikur 28.12.2013 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, jestem już po lek... | misiak297
Misiaku, a czy miałeś okazje czytać inna książkę Geneta? Może warto dać mu druga szanse. Tak się zastanawiam...
Użytkownik: misiak297 28.12.2013 22:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, a czy miałeś oka... | epikur
Czytałem "Zakochanego jeńca", to jest bardziej reportażowe... "Dziennik złodzieja" według mnie miał w sobie jakąś delikatną magię, której zabrakło tej drugiej pozycji.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: