Dodany: 13.12.2010 17:50|Autor: Anima

Szorstka jak fiord, przejmująca jak mroźny wiatr


To była trudna, bolesna i hipnotyzująca lektura. Gładkie kartki to tylko fasada. Atłasowy dotyk papieru to jedynie złudzenie. Z każdym zdaniem zanurzałam się głębiej i głębiej w przejmujący mroźny krajobraz, przenikający na wskroś moją duszę dotykiem lodowatej samotności. Poraniłam się jej chropowatością niczym szorstkimi krawędziami fiordów. Lodowate odłamki z każdą przeczytaną stroną coraz dotkliwiej wbijały się w moją świadomość i drążyły w niej korytarze, które zasnuwały się mroźną mgłą. Smutkiem i chłodem. Samotnością i pustką. Jeśli do tej pory sądziłam, że te doznania są czymś abstrakcyjnym, teraz doświadczyłam epifanii. Mają one postać. Są domem. Ten dom znajduje się w Byneset niedaleko Trondheim, położonym nad fiordem Korsfjorden. Panuje w nim chłód i mrok, nawet za dnia, nawet latem.

Bezradność ma twarz Tora. Samotność ma oczy Margida. Wśród tego ponurego pejzażu tu i ówdzie pojawia się ironiczny uśmiech Erlenda. Bracia od lat żyją na odosobnionych archipelagach. Jak najdalej od siebie, jak najdalej od swojego dzieciństwa. Dwaj z nich – jak najdalej od domu. Dzieli ich przepaść, niczym skaliste, niedostępne fiordy. Chropowatość, która nieodparcie kojarzy się z klimatem i krajobrazem norweskich fiordów, to esencja tej prozy: chropowata, szorstka surowość przenika narrację i opisy pejzażu, który swoją ascetyczną urodą odzwierciedla pozbawione więzi i bliskości relacje międzyludzkie, jednocześnie wyzwalając w czytelniku nieprawdopodobne pokłady emocji. Ta proza przywołuje duszną atmosferę dramatów Ibsena i Strindberga oraz psychologiczny klimat filmów Bergmana, koncentrując się na takich motywach, jak samotność, niemożność porozumienia z drugim człowiekiem czy upokarzające dzieciństwo, które determinuje całe dorosłe życie, podporządkowane próbom pozbycia się traumatycznego, upokarzającego piętna wyniesionego z rodzinnego domu. Podobnie jak u Bergmana, hipnotyzuje psychiczną wiwisekcją, bezlitosnym, biologicznym konkretem, zwłaszcza w przedstawianiu seksualności i śmierci. Jest w tym swoisty skandynawski realizm, który został tutaj wykreowany po mistrzowsku, ale bez uciekania się do przejaskrawienia. Anne B. Radge unika schematycznych rozwiązań fabularnych, cały czas trzyma w napięciu, prowadząc czytelnika ku zaskakującemu, wstrząsającemu zakończeniu, z którym muszą się zmierzyć bohaterowie powieści.

Wbrew swoim literackim powinowactwom, które wyłuskałam w trakcie lektury, "Ziemia kłamstw" nie jest jedynie historią o ludziach zamkniętych w hermetycznych kokonach przejmującej samotności, z których nie sposób się wyzwolić. Radge opowiada o jej trudnym, bolesnym przezwyciężaniu, o szukaniu porozumienia, o próbie nawiązania więzi w rodzinie, która rozpierzchła się, uciekając przed nienawiścią, pogardą, upokorzeniem.

Spadkobiercami tych traumatycznych doświadczeń są trzej bracia o diametralnie różnych osobowościach. Najstarszy, Tor, pozostał w rodzinnym domu i z oddaniem prowadzi podupadające gospodarstwo, całkowicie podporządkowując się apodyktycznej matce, Annie Neshow. Swoją samotność wypełnia miłością do zwierząt. "Siri przytknęła ryj do jego ramienia. Takie gigantyczne zwierzę ze szczęką pełną zębów ostrych jak żyletki mogłoby go zabić, gdyby chciało, dlatego możliwość zaufania jej w pełni dawała mu ogromne, dziecięce poczucie bezpieczeństwa"[1]. Margido jest właścicielem przedsiębiorstwa pogrzebowego, samotnym starym kawalerem, mieszkającym w Trondheim, w dwupokojowym mieszkaniu w bloku. "Na niedużej werandzie hodował jedynie w ceramicznej doniczce małego cyprysa. [...] Mógł kupić sobie dom. Miał wystarczającą ilość pieniędzy, ale na co byłby mu dom"[2]. Erlend, najmłodszy z braci, artysta – dekorator wystaw sklepowych, homoseksualista, od lat mieszka i pracuje w Kopenhadze, całkowicie izolując się od przeszłości. Żyje miłością do Krummego, swojego partnera, oraz uwielbieniem dla piękna i luksusu. "Nic nie byłoby inaczej, gdybym tu pozostał. Oni się tak strasznie mnie wstydzili. Pedała. [...] W Kopenhadze jestem bøsse, w Trondheim gejem, w Byneset pedałem. Kochane dzieci mają wiele imion"[3]. Każdy z nich egzystuje we własnym świecie. Nie kontaktują się ze sobą od lat, zapominając o istnieniu rodzeństwa. Tor wycofał się z życia, zrezygnował z miłości, pod presją matki wyrzekł się związku z kobietą, która urodziła mu córkę. 36-letnia Torunn nigdy nie poznała swojej babci, Anny Neshow, nigdy nie spotkała swoich wujków, którzy nie wiedzą o jej istnieniu. Z ojcem widziała się tylko raz i rozmawiała z nim przez telefon zaledwie kilkakrotnie. Choroba starej Anny, leżącej na łożu śmierci, wywraca życie czwórki bohaterów do góry nogami. Muszą zmierzyć się z demonami przeszłości, z własnymi lękami i uprzedzeniami, pokonać strach przed samymi sobą, przed tym smutnym miejscem, w którym dorastali bracia, a który stał się antytezą domu i źródłem przytłaczających, tłumionych wspomnień. Jeden z recenzentów określił go jako "dom zły", posługując się tytułem filmu Wojciecha Smarzowskiego[4]. To określenie doskonale oddaje ducha tego miejsca. Posiadłość należąca do rodziny Neshow od lat pogrąża się w destrukcji. Panuje w niej fizyczna i duchowa dezintegracja. Trudno wyobrazić sobie bardziej przygnębiający wizerunek rodzinnego domu.

Czy Anna Neshow jest potworem pozbawionym matczynych uczuć? Czy ojciec Tora, Margida i Erlenda jest bezdusznym nikczemnikiem, za jakiego uważają go synowie? Czy dziadek Tallak jest faktycznie tym człowiekiem, jaki pozostał w ich pamięci: jedyną pozytywną, słoneczną postacią w tym przeklętym domu? Kto jest winowajcą, a kto ofiarą? Kto jest największym manipulatorem, mistyfikatorem? Z rozwojem fabuły zakorzenione w świadomości bohaterów przeświadczenia, przyswajane od dzieciństwa, ulegają drastycznej weryfikacji, wywołującej wstrząs, który doprowadza niemal do tragedii. Dobro okazuje się złem. Namiętność, której podporządkowano wszystkie sfery życia, zamiast spełnienia – przynosi nienawiść, destrukcję i ból...

Mistrzostwo tej opowieści zasadza się na nagromadzeniu niedopowiedzeń, grze z wyobrażeniami czytelnika, konfrontowaniu rozbieżnych wersji rodzinnej historii, utkanej bardziej z domysłów niż faktów, bardziej z tajemnic niż konkretów. Dociekanie tych tajemnic, ich drążenie, zaglądanie pod podszewkę pozorów z psychologiczną wnikliwością, która nieustannie trzyma w napięciu, to literacka wartość tej historii. Porażającej i fascynującej zarazem.

A zakończenie? Bolesne odkrywanie rodzinnej tajemnicy, tragizm spleciony z nadzieją, smutek zmieszany z dyskretną, ledwie tlącą się nutką optymizmu... a może on jest tylko złudzeniem, może nic już nie będzie lepsze. Może ziemia, która przez lata karmiła się kłamstwem i manipulacją, pozostanie skażona na wieki...



---
[1] Anne B. Radge, "Ziemia kłamstw", tłum. E. M. Bilińska, wyd. Smak Słowa, 2010, s. 104.
[2] Tamże, s. 31.
[3] Tamże, s. 196.
[4] Grzegorz Wysocki, "Dom zły"; zob. recenzję powieści "Ziemia kłamstw" Anne B. Ragde na stronie ksiazki.wp.pl.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4876
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: aleutka 14.12.2010 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: To była trudna, bolesna i... | Anima
Tekst bardzo mnie zaciekawil, bo ksiazke mam od dawna na liscie do przeczytania.
Wyglada na taka, do ktorej napisania potrzebna jest swiadomosc, czym jest noc polarna...

Jedna z metafor troche mi zgrzyta, mianowicie nazwanie fiordu szorstkim. Fiord jako formacja skalna wypelniona woda nie jest bardziej szorstki niz inne skaly, (a nawet powiedzialabym jest bardziej sliski niz inne skaly, choc jego krawedzie moga byc ostre) - woda jako taka jest natomiast zaprzeczeniem szorstkosci.
Szorstki moze byc lod na powierzchni fiordu i wtedy mozna sie poranic o odlamki, tak przynajmniej to sobie wyobrazam. Czy zle rozumiem te metafore? Bo naprawde mi zgrzytnela w takim dobrym tekscie, ktory budzi jeszcze wiekszy apetyt na ksiazke....
Użytkownik: Anima 14.12.2010 14:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Tekst bardzo mnie zacieka... | aleutka
Aleutko, dziękuję za komentarz. :) Nie myślałam o metaforze fiordów w tych kategoriach, na które zwróciłaś uwagę swym dociekliwym umysłem. :) Ale dałaś mi do myślenia, za co Ci bardzo dziękuję. :-) Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jaka jest w dotyku ta formacja w sensie dosłownym. Nigdy nie byłam w Norwegii ani w żadnym innym miejscu położonym nad fiordami [mam nadzieję, że to się zmieni :)]. Być może bardziej do mojej wyobraźni przemówił krajobraz fiordów w sensie ogólnego wrażenia. Postrzegam go jako szalenie surowy, szorstki, ascetyczny w swej urodzie, choć jednocześnie zapierający dech w piersiach. Może rzeczywiście zastosowana przez mnie metafora jest jakimś nadużyciem... chociaż bardziej mi chodziło o chłód, lodowatość, bo takim lodowatym chłodem wieje z kart powieści.
Użytkownik: aleutka 15.12.2010 12:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Aleutko, dziękuję za kome... | Anima
Klopot w tym ze ascetyczna uroda i surowym krajobrazem trudno sie poranic... Wlasnie dlatego to bylo takie dziwne. Piszesz o szorstkich krawedziach o ktore sie symbolicznie poranilas, a to bardzo konkretna metafora, przywolujaca na mysl fizyczna szorstkosc skaly, nie poetyckie okreslenie krajobrazu... Stad zgrzyt.

Jak ladnie to okreslilas - dociekliwosc :) Dziekuje za takt :D
Użytkownik: Anima 15.12.2010 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Klopot w tym ze ascetyczn... | aleutka
Fiordy kojarzą mi się ze skałami, a skały z chropowatością, stąd: Poraniłam się jej chropowatością niczym szorstkimi krawędziami fiordów. ;-)
Tak czy owak krajobraz fiordów jakoś splótł się w mojej świadomości z szorstkością i chłodem emocjonalnym emanującymi z narracji tej powieści.
Może gdy przeczytasz książkę, będziesz wiedziała, co miałam na myśli. Niewykluczone, że odebrałam tę książkę zbyt intuicyjnie, emocjonalnie.
Użytkownik: misiak297 29.05.2011 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: To była trudna, bolesna i... | Anima
Wspaniała recenzja. Mógłbym się podpisać pod każdym jej zdaniem. "Ziemi kłamstw" dałem 5. To jest lektura, która po prostu robi wrażenie i zostaje w pamięci.
Użytkownik: kate_hally 09.02.2013 14:34 napisał(a):
Odpowiedź na: To była trudna, bolesna i... | Anima
Znakomita recenzja
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: