Dodany: 12.12.2010 17:20|Autor: koczowniczka

Książka: Lewa, wspomnienie prawej
Kofta Krystyna

4 osoby polecają ten tekst.

Tytuł ładny, a książka brzydka


"Lewa, wspomnienie prawej" Krystyny Kofty to dziennik, którego lwią część zajmuje opis chorowania na nowotwór. Ponieważ przeczytałam mnóstwo tego typu relacji, mogę porównać je między sobą i śmiało stwierdzić, że książka Kofty jest najbrzydsza. Denerwująca, męcząca, trudna w czytaniu.

Oto jedna z wypowiedzi Kofty:

"Sentymentalna ze mnie dupa w różowy rzucik w kwiatki, dupa, dupa. Pipa głupia jak kutas, kurwa jego mać, pierdolony rak, chuj z wargą sromową"[1].

Hm, czy przygotowując dziennik do druku naprawdę nie mogła usunąć takich wstawek? Czy autor nie powinien okazać czytelnikowi jakiegoś choćby szczątkowego szacunku?

Z drugiej strony, gdyby nawet wykropkować wulgaryzmy, dziennik i tak nie zachwyciłby mnie, bo za wiele w nim powierzchownych zapisków dotyczących tego, z kim Kofta spotkała się na kolacji, kogo widziała, kto do niej dzwonił albo kto napisał do niej maila. Niechby się spotykała z tymi osobami, ale po co wkleja do dziennika maile od nich? Te długaśne maile stanowią prawdziwą plagę jej książki. Dowiemy się więc, co napisały Magdalena Środa, Magdalena Tulli, Anna Bojarska. Trochę to infantylne, denerwujące i dla czytelnika nudne. W jej dzienniku (dzienniku pisarki!) trudno też znaleźć jakieś wrażenia z lektur, przemyślenia o świecie, ciekawe refleksje.

Kofta używa bardzo potocznego, brzydkiego, byle jakiego stylu. Podczas lektury nasuwało mi się pytanie: nie chce posługiwać się ładną polszczyzną czy też nie umie? I dowiedziałam się, że mogłaby lepiej pisać (swoje opowiadania z tomu "Człowiek, który nie umarł" uważa za piękną prozę), ale... czytelnicy są zbyt mało inteligentni, więc po co?

"Czy nasi inteligenci albo intelektualiści, te nasze nadmuchane polskie wielkości są w stanie docenić tego rodzaju prozę? Gówno, gówno, rzekł Żółcik. Nie są. Nigdy. To gąbczaste mózgi. I chuj z nimi"[2].

W jakim więc celu przebrnęłam przez tak nieatrakcyjny dziennik? Odpowiedź brzmi: tylko po to, by poznać szczegóły o chorowaniu na nowotwór. "Lewa, wspomnienie prawej" zawiera relację z przebiegu leczenia, operacji i rehabilitacji. O sprawach dotyczących nowotworu Kofta napisała dokładnie, starannie, drobiazgowo. Szczerze odmalowała uczucia kobiety, która straciła włosy i doświadczyła amputacji piersi. Opisała wysiłek włożony w to, by usprawnić prawą rękę, by pomimo choroby pisać felietony i notować swoje wrażenia.

"Patrzę i łzy same płyną. Jest jedna pełna pierś, a z prawej strony dobrze zagojona, och, jak świetnie i szybko się goi - mówi pani doktor, długa blizna, szrama, już biała, zeszło całe zaczerwienienie. Pięknie wykonane szycie. Nie ma brodawki, choć była zdrowa, bo po co?
Czas na wyrabianie odporności: patrzę na to miejsce tak długo, aż zaczyna mnie nudzić. Łzy wysychają. Unoszę rękę w górę. Widać pachę, dziura po wyciętych węzłach, porośnięta włosem, nie mogę golić pachy, nie wolno mi skaleczyć tej ręki"[3].

Warto zanotować, że leczyła się prywatnie (dlatego, aby nie zajmować miejsca paniom czekającym w kolejce, bo co będzie, jeśli któraś w tym czasie umrze?), nie czekała długo na operację, nie doświadczyła nieuprzejmości ze strony personelu szpitali. Z pasją walczyła o wyzdrowienie i wyzdrowiała. I nie rozumie osób, które po którejś tam nieudanej chemioterapii rezygnują.

"W Ośce czytam tekst na temat raka piersi. Przerażający. Wszystko, co robią lekarze, i te męki, które człowiek przeżywa, wszystko to zostaje zanegowane. Kończy się fantastycznie, zwłaszcza dla kogoś, kto jest po czterech czy pięciu chemiach. Mniej więcej tak: zapytaj lekarza, ile ci czasu zostało, bo jeśli mało, na przykład trzy miesiące, to lepiej wykorzystaj je dobrze, i nie męcz się na chemioterapii, która ten czas wydłuży ci do sześciu miesięcy.
Czy jedna z drugą kretynka amerykańska wie, co to są trzy miesiące życia?"[4].

A czy Kofta wie, że istnieją kobiety, które w przeciwieństwie do niej nie mają wsparcia ze strony rodziny i które do szpitala muszą tłuc się tramwajem, bo ich mąż zdegustowany wizją życia z kobietą pozbawioną piersi złożył w sądzie pozew o rozwód? Nie u wszystkich pacjentek leczenie przynosi efekty. Cóż złego w tym, że zmęczone, przybite kobiety rezygnują z nieskutecznej chemioterapii? I tak przecież umrą. Jeśli wolą zostać w domu i żyć trzy miesiące krócej, mają do tego prawo, po co je potępiać?



---
[1] Krystyna Kofta, "Lewa, wspomnienie prawej", W.A.B., 2009, str. 126.
[2] Tamże, str. 43.
[3] Tamże, str. 177.
[4] Tamże, str. 280.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3297
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: MsOdetka 13.06.2012 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: "Lewa, wspomnienie prawej... | koczowniczka
Właśnie zapoznaję się z twórczością Kofty - zaczęłam od "Fausty", która mnie zachwyciła. Teraz czytam ten dziennik, sięgnęłam poń zainteresowana tematyką, no i żeby bliżej poznać autorkę. Moje wrażenia (jestem w połowie książki i cały czas zastanawiam się, czy nie zostawić jej) pokrywają się z opisanymi w tej recenzji. Opisy spotkań, maile i to oderwanie trochę od rzeczywistości innych kobiet, które nie mają tak komfortowej sytuacji... to wszystko denerwuje. Postać, charakter autorki i sposób, w jaki się przedstawia jest dla mnie rażący.

A mogłabyś polecić jakieś inne książki na ten temat, o czym piszesz na początku tekstu?
Użytkownik: koczowniczka 15.06.2012 09:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie zapoznaję się z t... | MsOdetka
Mogłabym, oczywiście :-) Oto kika tytułów, które tak na szybkiego przychodzą mi do głowy:

I będę żyć... (Nielsen Jerri, Vollers Maryanne) - są to wspomnienia lekarki, która wybrała się na Antarktydę, by leczyć polarników i tam, odcięta od świata, odkryła, że ma nowotwór piersi. Kobieta znalazła się w tragicznej sytuacji, a mimo to nie przeklinała, nie piekliła się.
Wygrać życie: Z Kamilem Durczokiem rozmawia Piotr Mucharski (Durczok Kamil, Mucharski Piotr).
Czasami wołam w niebo (Zwierzyńska-Matzke Tamara, Matzke Sven) - fragmenty pamiętnika kobiety chorej na nowotwór oraz wspomnienia jej męża.
Nic mi nie jest, po prostu miałem raka: O dzieciach, które przeżyły nowotwory (Bombeck Erma) - dzieci chore na raka.
Sposób na umieranie: Żyć do końca (Zorza Viktor (Zorza Victor), Zorza Rosemary) - autorami są rodzice zmarłej na nowotwór Jane.
Oswoić los (Cholewa-Selo Anna).
Pożegnanie z matką (Keirse Manu) - syn napisał o matce chorej na raka piersi.
Zaproszenie do nieba (Zeitner Monika) - autorką jest matka, której córeczka zachorowała na ostrą białaczkę.

Książce Kofty wyszłoby na dobre, gdyby było w niej mniej opisów spotkań i mniej wulgaryzmów. Nie lubię, kiedy starsza kobieta przeklina niczym pijak spod płotu. Emocje przecież można wyrazić w bardziej kulturalny sposób.

Postaram się sięgnąć po "Faustę", skoro polecasz :-)
Użytkownik: Marylek 15.06.2012 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Mogłabym, oczywiście :-) ... | koczowniczka
To ja się dorzucę:
Mój powrót do życia: Nie tylko o kolarstwie (Armstrong Lance, Jenkins Sally) - bardzo polecam, optymistyczna, bo Armsrtong nie tylko przeżył, ale jeszcze wócił do sportu z rewelacyjnymi wynikami. A lekarze dawali mu 4% szans na pzeżycie po wykryciu nowotworu jądra.
Śmiertelni nieśmiertelni: Prawdziwa opowieść o życiu, miłości, cierpieniu, umieraniu i wyzwoleniu (Wilber Ken) - znacznie mniej optymistyczna, żona autora zmarła na raka piersi.
Wiosłować bez wioseł: Książka o życiu i śmierci (Lindquist Ulla-Carin) - to nie o raku, ale o stwardnieniu zanikowym bocznym, ale też polecam, bo to piękna książka.

Co do książki Kofty, mam podobne odczucia, co Ty, Kaczątko: przede wszytskim rzuca się w oczy ta różnica w traktowaniu przez machinę leczniczą pacjenta prywatnego, celebryty, a zwykłego, szarego obywatela czekającego w kolejce. Co do wulgaryzmów - zupełnie niepotrzebne dla czytelnika, ale może autorce pomagało psychicznie, takie wyklinanie choroby? A potem chciała być szczera i zostawiła to? Nie wiem, faktem jest, że taki język może odstręczać i to bardzo. Wielkie dzieło literackie też to nie jest. Zaletą książki natomiast jest podjęcie trudnej tematyki choroby i umierania, jeśli komuś pomoże, to dobrze, że została napisana.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.06.2012 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Mogłabym, oczywiście :-) ... | koczowniczka
To i ja jeszcze też mogę dodać:
Jak uszczypnie będzie znak (Mazurkiewicz Anna (właśc. Okulicz-Mazurkiewicz Anna)) (próba "odśmiania" walki z rakiem piersi w formie lekko zbeletryzowanej).
Użytkownik: miłośniczka 15.06.2012 11:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie zapoznaję się z t... | MsOdetka
Ja się w takim razie dorzucam także. Z polecanką cudownej, ciepłej, choć ciężkiej, opowieści o walce z bardzo rzadką chorobą objawiającą się napadami ogromnej agresji u... kilkulatka. Agresji, z którą nie mogło sobie poradzić wielu dorosłych.

Kaj znów się śmieje (Gagelmann Hartmut)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: