Dodany: 10.12.2010 21:12|Autor: oyumi

Top model


Capote jest fantastycznym jurorem. Lubię czułość i zachwyt, z jakimi przygląda się swojej wyimaginowanej modelce. I to, że pozwala jej być sobą. W najwspanialszej wersji, w najkorzystniejszym momencie. Broni jej przed naszymi brzydkimi czytelniczymi instynktami. Mógł ją przerobić na smutny morał, papierową lekcję, odstręczający przykład. Holly opuszczoną przez wszystkich, umierającą, rozgoryczoną, na dnie. Ideał nonszalancji zgnieciony przez reguły rządzące światem. To takie powieściowe, takie życiowe.

Ale Holly nie chciałaby umierać za ideały. Holly chciała robić zakupy u Tiffany'ego. Poznać najbogatszych mężczyzn w Brazylii, jeść nadziewane bażanty, pić whisky, uspokoić trzęsiawkę, żyć. Capote jej na to pozwala.


„Śniadanie u Tiffanego” to książka o kobiecie, która gardzi psychoanalizą i opisami. Taki opis, wywołujący u bohaterki napad ziewania, wyglądałby tak: biedna dziewczynka z zapadłej dziury, która miała traumatyczne dzieciństwo, zachłystuje się babskimi pismami i ucieka do miasta. Brak jej aspiracji intelektualnych i zawodowych. Jest lekkomyślna, wyrachowana, zakochana w pieniądzach, diamentach, sukienkach, zależna od bogatych mężczyzn. Dręczą ją stany lękowe, czas spędza na imprezach, zakupach, wyciąganiu pieniędzy od podejrzanych chłopców. Infantylna celebrytka. Nie potrafi się ustabilizować i dorosnąć.

Oburzajmy się i litujmy. Och, te naiwne dziewczątka i i ich marzenia, że świat jest jednym wielkim balem, cudowną podróżą, a jutra nie ma w ogóle.

Capote nie jest jednak moralistą, socjologiem, księdzem czy pracownikiem opieki społecznej – jest pisarzem uwiedzionym przez Holly. Patrzy na nią przez jej stylowe okulary. I widzi dziewczynę, która nie daje się światu. Wykorzystuje każdą szansę, jaką ma. Potrafi się bawić, marzyć, nie rozdrapuje ran, stać ją na szczodrość i wielkoduszność. Wciąż czegoś szuka. Jest piękna, bezpośrednia, naturalna. To twarda sztuka. Uzależniona od mężczyzn, ale i dyktująca im reguły gry – nawet cała ta opowieść jest na jej warunkach. Bez szczegółów smutnego „przed”, bez dramatycznego „i tak to się kończy”. Holly nigdy nie będzie piękniejsza, niż na kartach „Śniadania”. Capote cudownie ocala ją z tarapatów i przenosi gdzieś daleko, gdzie nie dosięgają jej nasze oczy, reguły i konsekwencje.

Jej namiętności przetrwały i mają się dobrze, chociażby w telewizyjnym „Top model”. Młode dziewczyny szukają swojego domu mody. Zachwycone najmodniejszymi strojami, pieniędzmi, urodą, „celebryckością”, wielkim światem. Czy to marzenia Holly? Oczywiście. Nie potępiam tych życzeń i nie oburza mnie specjalnie seksizm tej sytuacji. Jestem daleka od fałszywej litości nad uczestniczkami, bo pewnie jakoś sobie poradzą. Jest mi po prostu smutno, że w całym tym widowisku nie ma nic z atmosfery „Śniadania u Tiffany'ego”. Modelki tak mało przypominają pannę Holiday Golightly, w podróży. Jej chaotyczność, tupet, urok, trzęsiawki. Żadna z nich nie dyktuje reguł gry.

Nie dyktują ich też jurorzy, pochłonięci odgrywaniem ról znawców życia, surowych ekspertów, poważnych celebrytów ubliżającym naiwnym dziewuszkom. Ależ jesteś głupiutka. Naiwna. Brzydka. Brak ci osobowości. My wiemy, co to osobowość, bo przecież my jesteśmy osobowościami.

Tak, wiem, to co innego. Po co się tym przejmować? Przecież to nie jest naprawdę. To tylko show, a telewizja kłamie. Oczywiście, lecz kłamie też przecież literatura. Ja pozostanę przy kłamstwach Capote'a. Są o wiele bardziej szczere, tak jak na swój sposób szczera była Holly. I sprawiedliwsze, jeśli uznamy za starożytnymi, że sprawiedliwość to nie upokarzanie ludzi za ich niedoskonałości, lecz oddawanie każdemu tego, co mu się należy. W moim ranking Holly i Capote wciąż są najbardziej topowymi blagierami wszech czasów.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2741
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: