Dodany: 06.12.2010 14:55|Autor: adas

Dzień 6


10.26 (czasu miejscowego)
Odkładam ledwie co skończoną książkę. Zadziałała na mnie dwuznacznie. Mendoza, tak jej autor się nazywa, jest utalentowanym ironistą, gorzej wypadającym w poważnej prozie. Tzw. trylogia o detektywie-lumpie zachwyciła nie tylko "okoliczne formy życia (rzeczywiste i potencjalne)", ale i zwróciła uwagę "fauny autochtonicznej (rzeczywistej i potencjalnej)"* na większych obszarach globu ziemskiego. Zasłużenie, bo też kataloński śledczy jest godnym kontynuatorem tradycji największych tuzów dedukcji (i obdukcji).

10.43
Oparzyłem się herbatą. Zawsze piję zbyt gorącą. Klawiatura cała. Brak pomysłu na recenzję.

11.37
Mendoza uwielbia Katalonię, za krwiste opisy Barcelony tamtejszy wydział turystyki i innych atrakcji powinien mu nadać wszelkie możliwe nagrody i odznaczenia. Nikt tak jak on nie zachęca do odwiedzenia tego pięknego miasta. Pełnego wspaniałych budowli, modernizującego się w zabójczym tempie, acz z poszanowaniem dla kulturowej tradycji. Największym atutem Barcelony są jednak jej mieszkańcy. Zacni obywatele, prostolinijni ludzie o szczerym spojrzeniu. Uczciwi, nieskorzy do działań nagannych, objętych kodeksami nie tylko honorowymi. Nad nimi, i ich moralnym prowadzeniem się, czuwa elita. Urzędnicza, jak również towarzyska oraz gospodarcza.

12.59
Budzę się w swoim łóżku. Nie wiem, skąd się w nim wziąłem. Dopiero co siedziałem przed monitorem. Brak pomysłu na recenzję.

13.26
Porażający sukces Barcelony musiał wzbudzić niepokój w odległych galaktykach. Na rekonesans rusza załoga w składzie: dowódca i jego Gurb. Lądują w miejscu oznaczonym kodem 63U(IIa)28476394783639473937492749, co w bełkotliwym ludzkim języku oznacza Sardanyolę. Gurb przeistacza się w Martę Sanchez (znaki szczególne: długie włosy, nie krótsze nogi) i zostaje wysłany na misję zwiadowczą. Nie wraca. Dowódca podąża śladami podwładnego, wikłając się w szereg dziwacznych, ale jakże ludzkich, zdarzeń. Z matematyczną precyzją (iloraz 4800 zobowiązuje) notuje je na kartach dziennika pokładowego.

14.02
Zamykam się w pokoju, myję zęby, popijam wodą i zaglądam na Plotka. Brak pomysłu na recenzję.

14.27
W tym miejscu można zakończyć opis treści opiniowanej książki. Składa się ona z szeregu króciutkich notatek, relacjonujących kolejne spotkania i rozmowy. Przypominają raczej zapis cyrkowych gagów niż zwarty kawał prozy. Konwencja może odpychać, i mnie początkowo nie przypadła do gustu. Dopiero po pewnym czasie złapałem rytm, absurdalny czar króciutkich obrazków z życia. Dziwnego gatunku, jakim jest człowiek. Gatunkowe wady i przywary są pokazane z sympatią, nie ma tu doktrynerskiego moralizmu. To ta sama ciepła ironia, jakiej Mendoza używa w innych powieściach.

15.11
Wciąż brak pomysłu na recenzję. Postanawiam nie wychodzić na zewnątrz i wykorzystać popołudnie na posprzątanie pokoju.

15.38
Nie jestem pewien, czy "Brak wiadomości od Gurba" obroniłby się jako osobna książka. Nie należy formalnie do żadnego cyklu, idealnie jednak odnajduje się w twórczości Katalończyka. Bez - sztucznego?, tylko w mojej głowie istniejącego? - kontekstu niektóre żarty, językowe grypsy, nie byłyby tak zabawne. "Gurb" został opublikowany w 1990 roku, kilkanaście lat po śmierci Franco, ale Mendoza nadal diagnozuje bolączki tamtejszej transformacji ustrojowej. Oczywiście nie na pierwszym planie, gdzieś w podtekście.

16.43
Siedzę. Milczę. Ziewam. Brak pomysłu na recenzję.

18.59
Brak pomysłu na recenzję.


---
Wszelkie wykorzystane wiadomości o kosmitach, jak również cytowane w pierwszym akapicie spostrzeżenia, pochodzą z zapisu Dnia 9 w dzienniku pokładowym, co w polskiej edycji przekłada się na strony 5-7.



---
* Eduardo Mendoza "Brak wiadomości od Gurba", przeł. Magdalena Tadel, wyd. Znak, Kraków 2010, s. 5-7.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1842
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: