Dodany: 29.11.2010 21:42|Autor: stock

Książka: Przeminęło z wiatrem
Mitchell Margaret

2 osoby polecają ten tekst.

Epitafium dla Południa


Gatunkiem, który nasuwa się najczęściej w przypadku klasyfikowania „Przeminęło z wiatrem” jest romans. Przyporządkowanie takie jest o tyle niewdzięczne, że romans często jest kojarzony z literaturą nie najwyższych lotów. Być może wydaje się bardziej uzasadnione po obejrzeniu filmu, który na początku lat 90. ubiegłego wieku był wyświetlany w telewizji średnio ze dwa razy w roku. Nie przesądzam o prawidłowości czy nieprawidłowości takiej klasyfikacji, z pewnością jednak spłyca ona tak wielowymiarową powieść, jaką jest „Przeminęło z wiatrem”. Mnie samego określanie utworu jako romansu na szczęście nie odstraszyło, a filmu nie pamiętałem, co tylko zwiększyło przyjemność z lektury.

Akcja rozpoczyna się w amerykańskim stanie Georgia, w przededniu wojny secesyjnej. Poznajemy świat wielkich plantatorów bawełny, arystokracji o nienagannych manierach i bardzo konserwatywnych poglądach. Świat, w którym kobiety starały się przede wszystkim umilić życie mężczyznom, chwaląc ich zalety i udając mniej mądre, niż były w rzeczywistości. Mężczyźni zaś odpłacali kobietom ogromnym szacunkiem, czyniąc Południe prawdziwą krainą szczęścia.

Wśród młodych kobiet Georgii prym wiodła Scarlett O’Hara, niegrzesząca mądrością trzpiotka i największa kokietka w powiecie, rozpieszczona córeczka ubóstwiającego ją tatusia, Gerarda. Scarlett była z wzajemnością zakochana w romantycznym intelektualiście Ashleyu Wilkesie, który jednak wiedząc, że Scarlett do niego nie pasuje, wybrał cichą i spokojną Melanię. Scarlett ze złości i przekory wyszła za mąż za Karola, brata Melanii, jednak pierwotne uczucie jej i Ashleya bynajmniej nie wygasło i było jednym z ważniejszych wątków w powieści.

Georgijczycy, jak wszyscy Konfederaci wyznający zupełnie inne wartości niż Jankesi, szczerze i z wzajemnością ich nienawidzili. Z nielicznymi wyjątkami, w butnych nastrojach dążyli do wojny z Północą, święcie wierząc w zwycięstwo Konfederacji. Wojna rzeczywiście wybuchła, niszcząc i zmiatając z powierzchni ziemi stary świat Południa. Całkowicie odmieniła też świat Scarlett, czyniąc z niej osobę zupełnie niepodobną do jej matki i innych dam wychowanych w starym porządku. Jedynym, który ją rozumiał i podobnie jak ona zachowywał się na przekór wszystkim, był Rett Butler, czarujący i do bólu cyniczny (a przynajmniej pozujący na takiego) zawodowy pokerzysta i spekulant (ale również oddany żołnierz). Losy Scarlett i Retta nieuchronnie się zbiegły, a relacje i uczucie między nimi stały się osią fabuły.

Za co „Przeminęło z wiatrem” zebrało tak entuzjastyczne pochwały i za co chwalę je ja? Przede wszystkim docenić trzeba dogłębną i błyskotliwą analizę postaci, dokonaną przez autorkę. Poznajemy ze szczegółami nie tylko osobowość Scarlett i Retta, ale również rodziców Scarlett, Ashleya, Melanii i paru innych postaci. Rzadko można spotkać książki, gdzie bez uszczerbku dla spójności fabuły narrator skupia się na aż tylu bohaterach. Mitchell dała powieści ogromny ładunek emocji bez stosowania tanich chwytów i popadania w patos. W połączeniu z wartką akcja sprawia to, że książkę czyta się bardzo szybko.

Dla mnie powieść Mitchell ma ponadto bardzo duże znaczenie poznawcze. „Przeminęło z wiatrem” to hołd oddany staremu światu Południa. Oddany nie bezkrytycznie, Mitchell nie miała bowiem złudzeń co do ograniczonej i często smutnej roli kobiety w tym świecie, zapatrzenia w siebie Południowców, nierozważnego przeceniania swoich szans w konflikcie z Północą czy też romantycznego heroizmu, nieprzystającego do współczesności. Krytyczne uwagi autorka wkładała najczęściej w usta Retta, bohatera najbardziej zdystansowanego wobec otaczającej rzeczywistości i najsurowiej ją oceniającego.

Zastanawiające są uwagi Mitchell dotyczące problemu Murzynów. Można odnieść wrażenie, że w opisywanym przez autorkę starym świecie niewolnicy murzyńscy mieli dość łatwe życie. Otoczeni nieustanną opieką swoich panów, dobrze żywieni i leczeni, mieli wyłącznie wykonywać swoje obowiązki. Kary cielesne, jeśli wierzyć powieści, częściej stosowano wobec białych dzieci plantatorów niż Murzynów. Po zniesieniu niewolnictwa wyzwoleńcy podzielili się na nielicznych uczciwych i dobrych, którzy pozostali wierni swoim panom, oraz znacznie liczniejszą hołotę, nieumiejącą korzystać z wolności, oddającą się nieróbstwu i alkoholizmowi, przed którą trzeba się było bronić zakładając Ku Klux Klan. Przyznam, że o ile w opis wyzwolonych Murzynów jestem w stanie uwierzyć, to powszechność ich sielankowej sytuacji przed wojną secesyjną wydaje się niewiarygodna. Gdy jeden człowiek ma nieograniczoną władzę nad drugim, zawsze pojawia się dominacja i bezwzględność. Poza tym inne źródła nie potwierdzają opisu Mitchell. Niemniej jednak lektura „Przeminęło z wiatrem” pozwala zrozumieć, dlaczego w USA, a zwłaszcza na Południu, pomimo zniesienia niewolnictwa segregacja rasowa trwała jeszcze sto lat. Georgijczycy, mimo że pod przymusem zaakceptowali prawne wyzwolenie Murzynów, nie byli w stanie przestać myśleć o nich jako o podrzędnym gatunku ludzi, o których można się troszczyć jak o dzieci, ale w żadnym wypadku nie należy traktować tak samo jak białych. Mitchell, która większość życia spędziła w Georgii, niewątpliwie stykała się z takimi poglądami na co dzień*. Najtrudniej jest zmienić mentalność ludzi, trzeba było bohaterów pokroju Rosy Parks, Martina Luthera Kinga i innych, aby tej zmiany dokonać.

O „Przeminęło z wiatrem” można pisać bardzo wiele, opisanie choćby ważniejszych wątków tej powieści wydłużyłoby recenzję do ponadstandardowej długości. Zachęcam zatem do odkrywania ich samodzielnie.



---
* Polska Wikipedia podaje informację, że Margaret Mitchell po II wojnie światowej była zaangażowana w ruch na rzecz kształcenia Murzynów, więc niewykluczone, że jej prawdziwe poglądy w tej kwestii były zupełnie inne. W powieści nie znajdziemy jednakże ani potępienia niewolnictwa, ani nawet jakichkolwiek poglądów w sprawie traktowania Murzynów odmiennych od tych, które wymieniłem w treści recenzji.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3759
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: czytelnik1967 02.12.2010 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Gatunkiem, który nasuwa s... | stock
Rzeczywiście - "Przeminęło z wiatrem" nie jest tylko romansem, to za mało. Być może Autorkę nie było stać na rozbudowanie tematu, tak jak to zrobił Aleksy Tołstoj w "Wojnie i okoju", ale na pewno to nie tylko romans.
Użytkownik: stock 03.12.2010 11:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywiście - "Przeminęł... | czytelnik1967
Raczej Lew, nie Aleksy :)
A z "Przeminęło z wiatrem" w tydzień po przeczytaniu raczej nie wątek miłosny tkwi mi najbardziej w pamięci. Dla mnie wcale nie on był najważniejszy w powieści, więc tym bardziej nie uważam jej za romans.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: