Umówiłem się na 13.30, czyli spotkanie w Kielcach 30 stycznia 2007
Nie jestem zbytnio zorganizowanym facetem. Wiedziałem o dacie spotkania od dawna, ale gdy bardzo wcześnie wstałem, bo trzeba było iść do pracy na I zmianę ogarnęła mnie mała panika. Książka dla Eli niespakowana, dobrze, że chociaż wiedziałem, w której półce jej szukać. "Kadysz za nienarodzone dziecko" Kertesza wędruje do reklamówki.
W pracy patrzę, co chwilę na zegarek. Ósma, dziewiąta, w pół do pierwszej... nucę sobie pod nosem "umówiłem się na 13... jak ten czas powoli leci".
Żeby tylko zmiennik przyszedł wcześniej jak obiecał. Idzie, chłopisko słowne. Przebieranko i pędzę na dworzec PKS.
Godzina 13.20 pytam pani w okienku, której ma być ten "dyliżans" z Łodzi?
- Planowo to już powinien być – odpowiada pani z informacji.
Wychodzę na zajezdnię, coś przyjechało, z daleka widzę znajomą twarz targającą sporych rozmiarów torbę. Nie mam wątpliwości to Ela!
Ten, tego no wiecie przywitanie.
Czekamy na Karolinę, która jedzie już taksówką i za chwilę jest nas już troje.
Zabieramy się do kawiarni.
Nie jesteśmy zbyt cierpliwi, od razu przechodzimy do tego, co lubimy, czyli bynajmniej nie do konsumpcji napojów tylko do oswobodzenia Eli z nadmiaru książek.
Pani kelnerka przynosi menu, cierpliwie czeka na zamówienie a my nic sobie z tego nie robiąc wertujemy i wybieramy dla siebie powieści.
Prosimy obsługę kawiarni o wyrozumiałość, bo następuje sesja zdjęciowa.
Śmiejemy się z Elą, że znowu powiedzą, iż jesteśmy rodzeństwem.
Wreszcie składamy zamówienie i do rozmowy.
Oczywiście z Elą interesuję nas bardzo Karolina. Pytamy o plany artystyczne na przyszłość a także rozmawiamy o pierwszej Jej powieści "Performens".
Każdy mówi kilka słów o tym, co robi, na co dzień, panie jakże by inaczej poruszają kwestię, no powiedzmy diety.
Teraz na odwrót czas pędzi nieubłaganie Karolina musi już nas opuścić, wzywają Ją obowiązki domowe. Zostajemy sami z Elą, ale tyle co zamówiliśmy złocisty napój pojawia się Kasia – miłośniczka. Oczywiście też obniża ciężar torby Eli pożyczając książkę. Kasia opowiada nam swoich studiach i całej otoczce związanej z nimi, czyli o życiu w akademiku, o "niewypalonej" sesji, która miała się odbyć tuż przed spotkaniem.
Siedzimy jeszcze chwilę i niestety trzaba się zbierać. Odprowadzamy z Kasią Elę na dworzec, Kasia musi iść a my z Elą pakujemy się na peron i czekamy na autobus, który zawiezie Ją dalej. Gdy podjeżdża autobus żal się rozstawać. Było naprawdę sympatycznie i jestem przekonany, ze to nie ostatnie kieleckie spotkanie.
Podziękowania również dla Moni za pozdrowienia, które to Ela nam przekazuje. Dziękujemy Moniko.:-)))
Słówko o nieobecnych.
Była szansa, że na spotkaniu będzie Jola – Jakozak oraz Natalia – Natii, niestety wyższe siły nie pozwoliły im pojawić się w tym dniu a w przypadku Joli chodziło nawet o godzinę spotkania w Kielcach. Pozdrawiamy Was z Karoliną i miłośniczką oraz oczywiście wszystkich BiblioNETkowiczów.
A tak od siebie to dodam, że spodobały mi się spotkania BiblioNETkowe i może kiedyś ruszę w Polskę?
Pozdrawiam jeszcze raz wszystkich.
Zdjęcia będą, gdy Ela dotrze do domu.:-)))