Dodany: 21.11.2010 00:09|Autor: McRox101

Historia, jakiej jeszcze nie było


"Portret w sepii" jest pierwszą książką Allende, jaką przeczytałam. Teraz, po lekturze, zastanawiam się - dlaczego tak późno? Wszystko jednak można nadrobić i ja to zrobię. Oficjalnie ogłaszam, że zamierzam zgromadzić (i, rzecz jasna, przeczytać) wszystkie jej dotychczas wydane (w Polsce) powieści. Nie o tym jednak ma być ta wieczorna notka, zacznijmy więc na temat.

"Portret w sepii" to już trzecia bodajże część trylogii, jednak ja przeczytałam (opieram się przed napisaniem "pożarłam", nie przesadzajmy) ją bez znajomości poprzednich. Nie miałam wrażenia, iż czytam kontynuację. Bogu niech będą dzięki.

Każdy z nas ma rodzinę oraz... odrobinę ciekawości w sobie. W życiu często zdarza się, że nie znamy swojego pochodzenia, przodków, ich historii, czasem nawet rodziców. Co wtedy? Zazwyczaj pragniemy odszukać prawdę, znaleźć odpowiedzi na zadawane pytania. Niestety, nie zawsze się to udaje.

Aurorze del Valle, wnuczce znanej ze swojego sprytu i smykałki do interesów Pauliny del Valle, udało się. Opowiada nam całą swoją historię, i nie tylko. Otwiera przed nami drzwi do tajemnic - tych dużych i małych - rodziny del Valle, opisując czterdzieści siedem lat z ich życia.

Aurora, pod opieką kochającej babci ze strony ojca, dorasta w Chile. Mimo licznych prezentów i miłości, jej młode życie nie jest całkowicie kolorowe. Prześladowana jest bowiem przez złe sny z wczesnego dzieciństwa, kiedy to wychowywali ją drudzy dziadkowie w chińskiej dzielnicy San Francisco. Dzięki licznym poszlakom odkrywa drogę do sekretów rodziny, własnego pochodzenia i pikantnych szczegółów o wielu przodkach.

Główna bohaterka książki, a zarazem jej narratorka, przyszła na świat w niezbyt różowych, acz bardzo często - niestety - spotykanych okolicznościach. Przez wiele lat oszukiwana, w końcu postanawia sama odkryć prawdę. Nieczęsty motyw, w dodatku wspaniale rozbudowany. Autorka, Isabel Allende, absolutnie nie jest monotonna - zgrabnie przeskakuje z postaci na postać, praktycznie każdy członek dużej rodziny del Valle jest scharakteryzowany w sposób intrygujący, dzięki czemu nie miałam problemu z ich zapamiętaniem. Każdy bohater wykreowany przez Allende jest inny i na swój sposób specyficzny. Posłużę się przykładem Pauliny, osoby z wyższej klasy społecznej, popularnej dzięki dobrze zaplanowanym interesom, mieszkającej w domu o ponad czterdziestu pokojach. Jest kobietą niezależną, bezczelną i robiącą co jej się żywnie podoba. Swoją wnuczkę, Aurorę, chce wychować na podobną do siebie. Nie rozumie, że dziewczynka niekoniecznie marzy o takim samym życiu jak babcia - każdy z nas ma przecież własne marzenia, własne plany.

"Portret w sepii" jest powieścią refleksyjną, ale i relaksującą - jakże przyjemnie było przenieść się do XIX-wiecznego Chile, San Francisco czy Chinatown i wraz z Aurorą odkrywać ciemne zakamarki rodzinnej przeszłości. Ma chyba tylko jedną wadę - za szybko się kończy (mimo dość sporej liczby stron, czyta się ją błyskawicznie i gdybym mogła, połknęłabym ją od razu). Z ogromną przyjemnością sięgnę po kolejne książki Isabel Allende - miejmy nadzieję, równie fantastyczne jak ta.

Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie zasmakowali prozy tej autorki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2737
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: pyyyn 03.01.2012 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: "Portret w sepii" jest pi... | McRox101
"Portret w sepii" to druga część trylogii :) dopiero się za nią zabieram, a sama zaczęłam od ostatniej - "Dom duchów", również polecam :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: