KontrKREW dla Mistrzyni Krwi
1.
Rosjanin! To dobrze, to po prostu wspaniale. Cudowny, nadzwyczaj apetyczny narodek! Smaczniejsi od nich są bodaj tylko północni Koreańczycy!
Ano, ano co jeszcze? Nieochrzczony. Dobrze!
Nie chodzi do cerkwi. Znaczy się materialista? Doskonale!
Był członkiem Komsomołu. Od roku 1971 do 1984. Mniam, cudownie!
Nieważkim skokiem Murzyn przeleciał nad kamiennym aniołem i podniecony cmoknął wyobrażając sobie, jak zachrzęszczą w zębach sprężyste kręgi, jak załaskoczą podniebnie gorące strugi krwi.
Tylko nie zapalać się, nie wyssać wszystkiego co do kropli. Byłby to głupi drobnomieszczański egoizm.
Obiecujący turysta jak pocisk wyleciał za bramę i westchnął z ulgą. Poszedł wzdłuż muru, zaczął nawet pogwizdywać. Uspokoił się. No i dobrze. Teraz adrenalina w nim opadnie, krew utraci goryczkę, przestanie się pienić. Murzyn nigdy nie lubił musujących win.
Sunął nad ziemią oddzielony od rosyjskiego materialisty kamiennym murem, który mógł przebyć jednym skokiem. Doświadczenie go nauczyło, że śpieszyć się nie należy, to może być niebezpieczne. Niejeden nassie się jakiegoś paskudztwa, a potem się męczy.