Lektura ponadczasowa, obowiązkowa
Kiedy na studiach przyszło mi napisać referat z "Ucieczki od wolności", zachwycona nie byłam. Zakładałam, że czeka mnie ciężkawa lektura psychoanalityczna, w dodatku napisana językiem cokolwiek archaicznym (przecież minęło trochę czasu od epoki Fromma). Tymczasem okazało się, że ta książka wciąga niczym powieść sensacyjna, a napisana jest tak, iż trudno uwierzyć w upływ lat. Niczym detektyw zawzięty zaczęłam szukać wśród swoich bliskich cech masochistycznych i sadystycznych (według Fromma każdy z nas ma skłonność do uległości i przemocy, a relacje międzyludzkie przebiegają hierarchicznie, pionowo). Uświadomiłam sobie, że to nie przypadek, iż od czasu do czasu do głosu w polityce dochodzą zwolennicy twardej ręki, despotyczne oszołomy, którym marzy się władza absolutna. To atawistyczne dążenie człowieka (czyli i wyborcy przecież) do świętego spokoju, który zwalnia z odpowiedzialności, daje im wszystkim władzę.
Ta książka zmienia. Sięgam po nią przed wyborami, żeby przypadkiem nie przyszło mi do głowy zostać w domu. Także wówczas, gdy daję się zdominować, albo dominować próbuję, nad bliskimi. I wtedy, gdy mi się nie chce piętnować w życiu codziennym zła, bo to tak niby nie do końca moja sprawa. To jest moja sprawa - Fromm to w sposób przekonywujący udowadnia. Władza Stalina, Hitlera i współczesnych małych Hitlerów czy Stalinów to nic innego, jak nasza ucieczka od wolności.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.