Dodany: 09.11.2010 01:31|Autor: karreu
Czytałam Wertera
Cierpienia młodego Wertera (
Goethe Johann Wolfgang von (Goethe J. W.))
4/6
Nie jestem Boyem-Żeleńskim i nie napiszę tak błyskotliwie jak on (zachęcam do zapoznania się z jego felietonem pt. "Czytałem Wertera"*). Sięgnęłam po Wertera tylko z tego powodu, że na II roku filologii polskiej czyta się lektury romantyczne.
Moja recepcja tej książki niewiele zmieniła się od czasów liceum, mimo że wg niektórych powinna. Dalej przekonują mnie mowy Wertera o samobójstwie jako złośliwej chorobie, z czego wynika, że samobójcę można nazwać tchórzem, o ile tchórzem nazwie się umierającego na febrę. Nic na to nie poradzę - Goethe napisał te fragmenty naprawdę przekonująco i wcale mnie nie dziwi fala post-Werterowskich samobójstw. Właśnie to jest w tej książce najbardziej zbójeckie. Jednak Goethe dożył sędziwego wieku 83 lat, gdyż właśnie napisanie Wertera paradoksalnie utrzymało go przy życiu - nie ma to jak terapeutyczna funkcja literatury**
Koleżanki ze studiów kpią z Wertera, nazywają go emo i zastanawiają się, jak coś takiego może się podobać oraz twierdzą, że może się podobać tylko licealistom. Nie mam odwagi go bronić, przywoływać Żeleńskiego i wykładać, że odczytanie Wertera w sposób "koleś zabił się z miłości i walił smuty w listach do przyjaciela" jest trochę powierzchowne. Jednak, cóż, co kto lubi. Dla wielu jest to równie skostniała lektura co "Syzyfowe prace" czy "Gloria victis". Ja jednak pozostanę póki co miłośniczką Wertera i jego egzystencjalnych rozterek ("Wstyd i hańba!", możecie rzec).
*T. Żeleński, Czytałem Wertera, [w:] tegoż, Reflektorem w mrok. Wybór publicystyki, wybór i oprac. A. Z. Makowiecki, PIW, Warszawa 1984
** teza przytoczona za: M. Janion, Ogień i łzy Wertera, [w:] M. Janion, M. Żmigodzka Romantyzm i egzystencja, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2005
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.