Dodany: 07.11.2010 22:30|Autor: agatatera

Ludzie, ludzie...


W książce najpierw oczarowała mnie okładka – tajemnicza, subtelna, urokliwa, elegancka (wyd. Prószyński i S-ka, 2010). Zastanawiałam się, czy książka spełni oczekiwania, które rozbudziła okładka. I jak się stało?

Pięćdziesięcioletnia Malwina, po tragicznym rozpadzie rodziny, postanawia wyjechać do Sorrento, gdzie ma zajmować się starszą panią – Carlą. Ta, w młodości niezmiernie energiczna i aktywna, nie może się oswoić ze starością i początkowo podchodzi do nowej pracownicy mocno nieufnie. Carla świata nie widzi poza swoim wnukiem, który w Sorrento spędza ostatnie dni przed wyjazdem na studia. Chłopak ma kłopoty ze wzrokiem oraz talent pisarski, który stara się rozwinąć. Losy tych trzech osób splatają się ze sobą; czy pomogą sobie nawzajem, czy się zniszczą?

Bohaterowie książki opisani są wnikliwie i bardzo plastycznie. Bez trudu możemy sobie każde z nich wyobrazić oraz poznać ich charaktery. Możemy towarzyszyć im w codziennym życiu, obserwować, jak podejmują decyzje i zastanawiać się, co my zrobilibyśmy w takiej sytuacji.

Malwina wyjechała z Polski wcale nie "za pieniędzmi". Ja odebrałam jej wyjazd jako swojego rodzaju rozliczenie z dotychczasowego życia, oczyszczenie, podsumowanie i próbę znalezienia nowej ścieżki życiowej. Decydując się na wyjazd pokazała ona także, że jest osobą odważną – nowy kraj, oddalony od Polski o prawie cały kontynent, pozostawienie w Polsce męża, na dodatek w takim momencie, niespełnienie oczekiwań sąsiedzkich, by ciągnęła żałobę i poświęcała się jak typowy "ideał Polki".

Carla w młodości była aktywnie zaangażowana w politykę, wierzyła, że zmieni świat, przystała do Czerwonych Brygad i nie wahała się podejmować ostrych akcji i wypowiadać ostrych słów. Uważała, że rodzina i życie rodzinne to nie dla niej, że ona jest stworzona do czegoś większego. Porzuciła męża i dziecko, a po wielu latach oszalała na punkcie wnuka, któremu zastępowała matkę.

Bruno, mężczyzna tej opowieści. Ukochany pupil babki, również kochający ją mocno, jednakże szukający swobody, którą babka niezbyt chce mu dać ze względu na jego problemy ze wzrokiem. Młody chłopak zmieniający się powoli w mężczyznę, dojrzewający, szukający, zadający pytania. Marzący o matce, która by go kochała. Potrafiący tworzyć pełnokrwistych ludzi za pomocą pióra.

Oni wszyscy się wzajemnie potrzebują, chociaż może nie zdają sobie z tego sprawy. Czy jednak możliwe jest połączenie tej trójki i próba wzajemnej pomocy? Czy może istnieć taki trójkąt jakby nowej rodziny?

Malwina straciła dziecko. Carla porzuciła dziecko, zajęła się wnukiem. Bruno został porzucony przez matkę, wychowany przez babkę. Wszyscy zostali jakoś porzuceni i wszyscy w jakiś sposób kogoś porzucili.

Autorka używa pięknego, delikatnego języka, nie zawaham się napisać, ze jest to proza poetycka. Jednodześnie jej opowieść jest stonowana i bardzo plastyczna, niezmiernie sugestywna.

Przeczytałam "Dom tysiąca nocy" z przyjemnością. I gdy wyjdzie trzecia książka autorki (bo stawiam na to, że wyjdzie ;)), po nią też sięgnę, by sprawdzić, jak rozwinie się ta subtelność i delikatność opowieści.



[Recenzja została opublikowana wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 788
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: