Dodany: 05.11.2010 13:57|Autor: sylkwiatek

Recenzja nagrodzona!

Książka: Opętanie
Byatt Antonia Susan

4 osoby polecają ten tekst.

"Opętanie" w ujęciu A.S. Byatt


Wszystko zaczyna się w bibliotece, w której Roland Mitchell, niezbyt atrakcyjny i nieodnoszący spektakularnych sukcesów krytyk literacki, zajmujący się dziewiętnastowiecznym poetą Randolphem Ashem, przypadkowo odkrywa w zakurzonej, od lat nieczytanej książce brudnopis listu skreślonego ręką poety. Listu, z którego wręcz biją emocje. Listu pisanego do tajemniczej kobiety. I tu dzieje się coś zaskakującego: Roland, zamiast poinformować bibliotekarkę i przełożonych o swoim odkryciu, pod wpływem impulsu, który nie do końca potrafi wytłumaczyć, wkłada list do swojej teczki i po prostu wychodzi z biblioteki. Jak wytłumaczyć tę kradzież, jeśli nie nagłym opętaniem? Roland rozpoczyna poszukiwania, mające doprowadzić go do tajemniczej adresatki. Literackie tropy prowadzą go do Maud Bailey, kobiety pięknej, chłodnej i inteligentnej, naukowo zajmującej się dość ekscentryczną wiktoriańską poetką, Christabel LaMotte. Roland i Maud razem wpadają na kolejny trop, korespondencję Randolpha i Christabel, razem go podejmują i razem milczą na temat swojego odkrycia, jednocześnie zbliżając się do siebie coraz bardziej. Opętanie poszukiwaniem prawdy o parze, którą połączyła miłość wbrew konwenansom, przenosi się na kolejną osobę.

Tyle mogę chyba powiedzieć o akcji tej powieści bez psucia wam zabawy. Mamy więc romans, a właściwie dwa romanse rozgrywające się na dwóch różnych płaszczyznach: w wiktoriańskiej i współczesnej Anglii. Historie podobne, choć jednocześnie inne, a różnica pomiędzy nimi polega głównie na innym, warunkowanym kulturowo postrzeganiu miłości. I w końcu mamy romans w pierwotnym, średniowiecznym rozumieniu tego słowa (nie sądzę, że Roland to imię wybrane przypadkowo), z jego nieoczekiwanym zwrotami akcji i bohaterem, który musi wypełnić jakąś misję czy wykonać nadludzko skomplikowane zadanie, by zdobyć miłość ukochanej. Że Roland nie jest najlepszym wcieleniem średniowiecznego rycerza? Cóż, czasy się zmieniły. W "Opętaniu" nie ma smoków do zabicia ani czarodziejek, którym trzeba się oprzeć - misją jest rozwiązanie zagadki akademickiej.

Właśnie to sprawia, że "Opętanie" czyta się również jak genialną powieść detektywistyczną, w której do ostatniej strony nie znamy rozwiązania zagadki. Do gry włączają się inni uczestnicy, uznani badacze i badaczki literatury, depczący głównym bohaterom po piętach, bezskutecznie próbujący ich wyprzedzić. Postaci te, choć drugoplanowe, są barwne, lekko przerysowane, trochę zabawne: poznajemy więc profesor Leonorę Stern, Amerykankę opętaną poszukiwaniem motywów lesbijskich w życiu i twórczości LaMotte; angielskiego profesora, Jamesa Blackaddera, tradycjonalistę, który poświęcił karierę monumentalnemu dziełu wydania zebranych utworów Asha; i jego głównego rywala, profesora Mortimera Croppera, którego książeczka czekowa pozwala na sprzątnięcie sprzed nosa Blackaddera co ciekawszych pamiątek związanych z poetą. Opętanie zatacza coraz szersze kręgi. Opętanie, które jest już nie tylko chęcią poznania prawdy, lecz również pragnieniem fizycznego posiadania (ang. "possession" notabene) rzadkich dokumentów literackich. Autorka podśmiewa się ze środowisk akademickich i z interpretacji czy nadinterpretacji literatury. Nie jest to jednak śmiech złośliwy, raczej dobroduszny, w końcu to właśnie akademicy i ich biograficzno-literackie poszukiwania trzymają nas w napięciu do samego końca.

Antonia Byatt bawi się konwencjami literackimi i, przyznać należy, robi to w mistrzowski sposób, choć nie po to, by popisać się swoją erudycją. Miesza romans z powieścią detektywistyczną i satyrą akademicką. Tworzy świetnie wystylizowaną korespondencję Asha i LaMotte, ale jakby było jej tego mało, dodaje też ich utwory, całe poematy właściwie, bajki, fragmenty pamiętników ich bliskich, a nawet współczesne fikcyjne szkice krytycznoliterackie dotyczące ich twórczości! Dorzuca opisy, których pozazdrościć by jej mogli autorzy powieści gotyckich, oraz przemyślenia i uwagi, zmuszające do zatrzymania wzroku i zastanowienia się. A wszystko to językiem starannym, wysmakowanym, i bardzo, bardzo zróżnicowanym. Przyznam szczerze, że rozmach tego przedsięwzięcia powalił mnie na kolana. "Opętanie" wywołało we mnie stan, który nazywam czytelniczą schizofrenią: czytając pragnęłam dowiedzieć się, co będzie dalej, a jednocześnie chciałam, żeby ta opowieść po prostu nigdy się nie skończyła. Nie tak często się to zdarza.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9671
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: deepress 05.11.2010 16:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko zaczyna się w bi... | sylkwiatek
Intrygująca historia i dobra recenzja - chętnie sięgnę po tę powieść. Dzięki :-)
Użytkownik: Tsukischiro 05.11.2010 18:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko zaczyna się w bi... | sylkwiatek
Czuję się zaintrygowana tą mieszanką gotyku, satyry, romansu i powieści detektywistycznej, dodaję do schowka:)
Użytkownik: sylkwiatek 05.11.2010 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Czuję się zaintrygowana t... | Tsukischiro
Serdecznie polecam :)

Recenzja ukazała się również na moim blogu.
Użytkownik: Habina 08.11.2010 10:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko zaczyna się w bi... | sylkwiatek
Czytając pierwszą część recenzji ciut mi się z "Cieniem Wiatru" skojarzyło.
Brzmi ciekawie, pewnie do schowka :)
Użytkownik: Marylek 11.11.2010 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko zaczyna się w bi... | sylkwiatek
I to jest przykład tego, że gusta nie podlegają dyskusji.

Polecano mi tę książkę jako jedną z tych, od których nie można się oderwać. Romansów co prawda nie lubię, ale to miała być książka o książkach, pisarzach, środowisku literackim, w ogóle cymes.

Cymesu nie znalazłam, dotarłam do odkrycia przez Rolanda zestawu poszukiwanych listów i już przez nie nie przebrnęłam. Porzuciłam "Opętanie" bez żalu, raczej z ulgą i ze zdziwieniem nad tamtymi zachwytami. :)
Użytkownik: sowa 16.11.2010 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jest przykład tego, ... | Marylek
A to może film Ci się spodoba? Jest śliczny (no jest, no co). Reżyseria: Neil LaBute, obsada: Gwyneth Paltrow, Jeremy Northam, Aaron Eckhart - sami wybierani ;-). Do książki dopiero się przymierzam, recenzja mnie zachęciła, film natomiast obejrzałam bez zachęcań i recenzji, wystarczyła sama "lista płac" ;-).
Użytkownik: sylkwiatek 17.12.2010 11:14 napisał(a):
Odpowiedź na: A to może film Ci się spo... | sowa
Film obejrzałam już lekturze. Podobał mi się, ale książka rządzi!
Użytkownik: norge 16.09.2012 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jest przykład tego, ... | Marylek
Marylku, mnie także umęczyła ta lektura i po przebrnięciu 200 stron musiałam przerwać, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przegadana, przeładowana literackimi odnośnikami, no i te dziesiątki kwiecistych, skomplikowanych listów wymienianych przez poetę/literata i poetkę/literatkę z epoki wiktoriańskiej - nie, to zupełnie nie w moim stylu. Potem włączyłam tryb szybkiego czytania i jakoś skończyłam. Może do tej książki trzeba mieć jakieś specjalistyczne wykształcenie w dziedzinie literatury, aby móc się nią rozkoszować?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: