Dodany: 02.11.2010 17:45|Autor: Alos

Jak mrówki


Do przeczytania książki skłoniło mnie kilka czynników. Przede wszystkim nazwisko autora – Stephen King - bo to klasa sama dla siebie. Drugim była cała masa opinii przeczytanych w Internecie, jakoby miała to być najlepsza od kilka lat książka autora i jego powrót do formy. Ostatnim natomiast było zaliczanie wszędzie tej powieści do horroru, a jak wiadomo, King plus horror plus ponad dziewięćset stron musi równać się dobrej książce. W tym przypadku jest to prawda połowiczna. Na szczęście największa wada tej powieści to to, że nie jest ona horrorem.

Fabuła niespecjalnie skomplikowana: w pewien słoneczny dzień, po bójce w miejscowym barze, były wojskowy, a aktualnie kucharz i przy okazji główny bohater całej opowieści postanawia chyłkiem opuścić miasteczko. Na przeszkodzie staje mu pewna anomalia – tytułowa kopuła. W tym samym czasie dochodzi do serii gwałtownych wypadków: rozbija się samolot szkoleniowy, ciężarówka wypakowana drewnem eksploduje, pewna kobieta traci rękę. To tylko kilka z "atrakcji". Równocześnie syn zastępcy przewodniczącego rady miejskiej dokonuje morderstwa na byłej dziewczynie swojego przyjaciela. Panuje chaos i dezorientacja. Na miejscu szybko zjawia się wojsko i próbuje zniszczyć tajemniczy klosz. Jim Rennie – wiceprzewodniczący rady - w zaistniałej sytuacji widzi okazję do pokazania swojej wielkości.

Najważniejszego czynnika, który sprawił, że czuję się trochę rozczarowany, nie odnajdujemy w treści samej książki, a w reklamie i opiniach na jej temat, jakie można przeczytać. Trudno w niej odszukać elementy charakterystyczne dla książki grozy. Autor przedstawia całą gamę różnych zachowań ludzkich, jakich można się spodziewać w ekstremalnych sytuacjach, do tego megalomanię i parę skrzywień psychicznych. Znalazło się miejsce nawet dla kilku postaci skrajnie zdegenerowanych. Powieści bliżej do socjologicznego dramatu science fiction.

Książkę czyta się łatwo, jednak są w niej i nudne fragmenty - co prawda konieczne dla rozwoju akcji, ale są, i to jest ważne. Nudzą jednak nie na tyle, by rzucić książkę w kąt na dłużej. Gorzej, że stanowią jedną trzecią powieści i wypełniają jej środkową część. Odpowiedzialna za to jest rozwlekłość akcji spowodowana dużą liczbą ważnych postaci. Przedstawienie perypetii każdej grupy zajmuje trochę czasu, a nie zawsze są one porywające.

Największym minusem powieści jest jej końcówka. Historię można było zakończyć w bardzo sensowny i konkretny sposób. Powoli i emocjonalnie. Można było włożyć tam nawet całą masę wzruszenia. Autor zdecydował się jednak na inne rozwiązanie – dużo gorsze, moim zdaniem. Nie wiem, czy podyktowane to było brakiem pomysłu – a do takiego wniosku doszedłem czytając powieść – czy jakimś ogólnie przyjętym schematem kończenia książek, dzięki któremu więcej osób oceni ją wyżej.

"Pod kopułą" jednak to nie tylko minusy i rozczarowania. To przede wszystkim Stephen King w dobrym wydaniu. Powieść napisana przystępnym językiem, dzięki czemu łatwo się czyta. Fabuła zgrabna i przemyślana. Nie ma również szczególnie heroicznych bohaterów rzucających się samotnie przeciwko tym złym. Postacie zachowują się różnie: raz głupio, raz zachowawczo. Nie znajdziemy również pseudopsychologii, a fabuła przecież dostarcza i takich możliwości.

Oceniam na 7, bo mimo kilku wad i przereklamowania dostajemy wielowątkową, zgrabnie opisaną historię, przy której czytaniu można się świetnie, jeśli wolno użyć takiego słowa, bawić.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1274
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: