Dodany: 19.01.2007 14:56|Autor: ziu

Książka życia


Tak się składa, że właśnie piszę pracę magisterską o pułapkach myślenia w powieści „Wykład profesora Mmaa”. Ale książka. Kiedy ktoś pyta mnie, o czym piszę, odpowiadam, że o termitach. Bo to o termitach jest. A jednocześnie jakby nie o termitach. (I już mi się w język zakradła amfibolia. Themerson oducza w swych książkach arystotelizmów, więc na wstępie żegnam zasadę niesprzeczności i wyłączonego środka).

Pierwszy raz przeczytałam „Wykład…” pięć lat temu. Nie zrozumiałam. Ale bawiłam się świetnie. Teraz mogłabym radzić potencjalnym czytelnikom, żeby zapoznali się najsampierw i pokrótce z Bergsona i Nietzschego ewolucjonizmem, Freuda psychoanalizą i Einsteina teorią względności. Wszyscy ci panowie zostali obsadzeni w powieści pod nazwiskami: Bergnos, Nicze, Sizigmund Kraft-Durchfreud i Albert Einfus-Dreinstein. No i nie tylko ci dostali ksywki, a z ksywkami ciała i percepcję termita. (Ciekawe, co oni na to, że dorobiono im czułki, sześć nóg, thorax i abdomen). Jako że całość jest antyutopią ludzkości, ewolucjonizm przytoczony w tym miejscu nie dziwi. A skąd teoria (raczej ogólna, niż szczególna) względności? Ano stąd, że termity prowadzą naukowe badania nad dziwacznym dwunogim nieopierzonym zwierzęciem zwanym „homo”. Tak więc spojrzenie mamy tu do gruntu termitocentryczne. Znaczy, że układem odniesienia naszej czasoprzestrzeni jest termit. Dlaczego nie? W końcu biosocjologia zajmuje się społeczeństwami błonkoskrzydłych na poważnie. Tylko tu mamy obraz raczej purenonsensowy i groteskowy. Autorowi zachciało się przetranslatować semiotycznie język, percepcję, zjawiska kultury, przestrzeń, ogólnie mówiąc myśl i politykę z ludzkiego na termici.

Ale ja lubię tę książkę nie tylko dlatego, że jest dobrze napisana, że porusza nierozstrzygalne dylematy ontologiczne, epistemologiczne i przede wszystkim - etyczne, że jest złośliwa i zabawna. Ja ją lubię najbardziej za kontekst. Themerson popełnił był ją na froncie podczas drugiej wojny. Służył w polskiej armii we Francji. Kule świstały mu nad głową, a śmierć zaglądała w oczy. Wtedy Themerson pomyślał, że żeby nie zwariować, powinien zająć się tym, co umie najlepiej. A najlepiej pisze książki. Wyszedł z założenia, że jeśli nie przeżyje, to nikomu nie zaszkodzi, że napisze. A jeśli przeżyje, to będzie dobrze, że napisał. I napisał.

No więc biegniemy szybko do bibliotek i księgarń, prosimy o „Wykład profesora Mmaa” Stefana Themersona, otwieramy i zaczynamy czytać:

"- Szanowni Słuchacze! - rzekł prof. Mmaa i świat wydał mu się nagle prosty i nieskomplikowany.
- Świat wydał mi się nagle prosty i nieskomplikowany - powiedział prof. Mmaa"*.


---
* S. Themerson, "Wykład profesora Mmaa", Wydawnictwo "Iskry", Warszawa 2003, s. 8.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3433
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: