Dodany: 18.01.2007 20:48|Autor: Kass
Klasyka zawodzi?...
Koleżanka poleciła mi "Czarnoksiężnika z Archipelagu" jako klasykę gatunku i pozycję, której żaden miłośnik fantasy nie powinien przegapić. Zabierałam się więc do czytania z zainteresowaniem i nastawieniem ogólnie bardzo pozytywnym. Kończyłam czytać znudzona i wręcz umęczona. "Co ludzie widzą w tej książce? To ma być klasyka?" Kiedy odłożyłam przeczytaną książkę, poczułam się tak, jakbym doprowadziła do końca jakąś szczególnie nieprzyjemną sprawę. Dlaczego? No cóż, po pierwsze i najważniejsze: akcja jest rozwlekła, nieciekawa, przeciągnięta do granic możliwości i powolna. Najistotniejsze w książce momenty nie są w ogóle w żaden sposób zaakcentowane i czyta się je z równym ożywieniem, co rozkład jazdy autobusów. Młody czarnoksiężnik duma, myśli, oddycha, czyni iluzje i czaruje, ale w książce nie ma żadnych emocji, niczego, co mogłoby obudzić czytelnika! Być może nie potrafię poznać się na klasyce, ale dla mnie lektura tej książki była drogą przez mękę i nikomu jej nie polecam. I nie wiem, ile czasu musi upłynąć, abym odważyła się sięgnąć po kontynuację - "Grobowce Atuanu"...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.