Dodany: 21.10.2010 20:55|Autor: misiak297

Czytatnik: Misiakownik

8 osób poleca ten tekst.

21.10.2010 "Jak umiera miłość" i nie tylko... (dlaczego niektórzy nie powinni chwytać za pióro)


Jak umiera miłość (Nikt (pseud.)) Ta książka zaintrygowała mnie już dawno. Taki pseudonim, prawdziwa, życiowa historia... Teraz, kiedy mam chwilkę czasu i w końcu udało mi się tę książkę zdobyć z biblioteki (jak się okazało - na szczęście, bo nie dałbym za nią 2óch złotych), postanowiłem przystąpić do lektury... To był błąd.

Ręczę Wam, że przeczytałem dopiero 15 (słownie: piętnaście) stron i jak wiecie rzadko książka mnie wyprowadza z równowagi do tego stopnia, żebym miał przysłowiową pianę na ustach (ostatni raz to się chyba zdarzyło przy "Domu nad rozlewiskiem" Kalicińskiej). "Jak umiera miłość" zostało wydane przez jedno z tych wydawnictw, w którym płacisz - i wydają ci książkę. Żeby nie było, że jestem uprzedzony nie widzę w tym nic złego. Niemniej już teraz wiem, czemu żadne z wydawnictw, w których nie trzeba wpłacać pieniędzy, aby wydało książkę nie chciało jej opublikować. Co więcej nie dziwię się, że autor nie chciał podać własnego nazwiska i ukrywa się za pseudonimem "Nikt". Czegoś tak koszmarnie napisanego już dawno nie czytałem. Czy wspomniałem już, że jestem na 15 (słownie piętnastej) stronie? Aż się boję pomyśleć, co mnie czeka na następnych 215. Chciałem wykrzesać z siebie nieco empatii - ja naprawdę rozumiem, że faceta opuściła żona i szkoda mi go, ale mógłby o tym napisać nie tyle ciekawiej (bo trudno, żeby dopowiadał coś do prawdziwej historii), ale składniej, z poszanowaniem dla przeciętnego czytelnika...

A teraz garść cytatów.

"Wróciłem do domu jeszcze oszołomiony: co się dzieje, jesteśmy już razem ponad dwadzieścia lat, znam moją żonę i wiem, że dzieje się coś niedobrego, widzę to po jej zachowaniu, spojrzeniu, po tym, co mówiła ostatnio" (strona 3, a właściwie pierwsza jeśli odejmiemy tytułowe) pomijając wątpliwy artystycznie styl, powtórzenie w jednej wypowiedzi "co się dzieje" - takie coś świadczy jak dla mnie o językowym niechlujstwie, przynajmniej w książkach.

"Dzwoniliśmy do siebie, ale coś niepokojącego było w głosie, rozmowach; przykładowo w poniedziałek, 13 sierpnia, zadzwoniłem do żony, porozmawiałem z synem i nagle żona oznajmia, że jej koleżanka nie daje sobie rady, więc jak ja przyjadę to zostanę z Marcinkiem, a ona wraca.
Byłem w szoku... przez chwilę milczałem i oznajmiłem, że w takim razie ja nigdzie nie jadę, bo mnie bardzo zależy, abyśmy razem spędzili tych kilka dni. Rozmowa przestała się już kleić. Co prawda Dorotka powiedziała, że nie nie miała zamiaru wracać, że to nieporozumienie, że to tylko tak powiedziała, aby podkreślić, jak jej brakuje pracy, ale niesmak pozostał.
Po godzinie napisałem do niej jeszcze SMS, nawiązujący do naszej rozmowy, "Do kogo lub do czego ci się tak spieszy, że chcesz przerwać urlop?", odpisała, "Dlaczego czujesz się taki zagrożony? Moje zachowanie jest być może dziwaczne, ale nie ma nic wspólnego z moją miłością do ciebie - to, że chcę być trochę swoja".
Zadzwoniłem po otrzymaniu tego SMS-a, płakała... mówiła, że źle ją zrozumiałem i że naprawdę... (strona 4)

i tak dalej bla bla bla! Panie Nikt, co to jest? Raport? Pomijając mieszanie czasów i styl średnio wprawnego gimnazjalisty, co pan chce przekazać? Szkoda że nie podał Pan jeszcze godziny wysłania smsa.

"Po tym wydarzeniu w domu była ze mną jeszcze córka, miała następnego dnia wyjechać. Nie wytrzymałem i powiedziałem o moich obawach, chciałem ją zapytać, czy nie widzi w mamy zachowaniu w ostatnich dniach nic dziwnego. Odpowiedziała, że nie, pytała, co mnie składnia ku takim stwierdzeniom. Odrzekłem, że boję sie o mamę i mam obawy, czy czasem mama się z kimś nie spotyka. Była zaskoczona, powiedziała, że nie wydaje jej się, aby mama coś takiego zrobiła, jednak ja uparcie twierdziłem, że mama jest kimś zauroczona albo i nawet zakochana..." ple ple ple!!!!! Strona 5 Boże co za bełkot! I ta składnia! "czy nie widzi nic w mamy zachowaniu". Phi

"Jestem już w pociągu, niestety to początek weekendu, no i wiadomo, wakacje, więc pociąg jest mocno zatłoczony, ale co tam, jadę przecież do mojego kochanego synka i kochanej żonki, jutro rano już będę z nimi" (s. 4 - tak, naprawdę wypadałoby przepisać całą książkę...)

"Wystraszyłem się na dobre, zacząłem bać się o nasz związek, byłem pełen obaw" (strona 8 - może jeszcze więcej określeń?)

"Zapytałem - czy jest zakochana, zauroczona kimś, czy spotyka się z innym mężczyzną, odpowiadała, że nie, nie jest zakochana, zauroczona, z nikim mnie nie zdradziła i z nikim się nie spotyka". (strona 9) - gratuluję wspaniałego stylu.

"O tyle to było ciekawe stwierdzenie, i niepokojące, że zawsze moja żona mówiła mi o każdej próbie poderwania jej, czy to przez obcych, czy też przez naszych znajomych, bo i takie sytuacje miały miejsce. Nagle się okazuje, że nie widzi nic w tym złego, jeśli dwoje ludzi ma chwilę wolnego czasu: to już nie tylko zachowanie, ale i sposób myślenia uległ zmianie" (s. 9) - czy Panu panie Nikt nie wstyd napisać coś takiego?

"Wierność i miłość oznacza traktowanie partnera jak najważniejszego na świecie, ale nie nakazuje zachowywać się tak, jakby wszyscy pozostali stracili nagle walory seksualne" (s. 9) co Pan nie powie, zapiszę sobie w zeszyciku z aforyzmami. To co Pan pisze powieść czy poradnik dobrych manier?

"Postanowiłem poszukać jej miałem nadzieję, że jest gdzieś blisko" - składnia! (s. 10)

"Piątek - mam głowę nabitą myślami z wczorajszej rozmowy. Co się dzieje? Czemu się boję skąd wziął się strach? Strach dla duszy jest tym, co ból dla naszego ciała. Strach ma zadanie ostrzegać nas, że dzieje się coś niedobrego.
Właśnie znalazłem się w szponach strachu, lęku, więem, że coś się dzieje podejrzanego, ale nie bardzo wiem co w takiej sytuacji zrobić" (s. 11) - Pan chyba też nie wie jak pisać. I nie ma Pan choćby słownika wyrazów bliskoznacznych.

"Po powrocie do domu prowadzimy dalsze rozmowy o nas, niewiele dobrego wnoszą, dalej jest niepokój, który wlewa w me serce tok rozumowania mojej żony" (s. 11) me serce za to się złości jak czyta tego rodzaju frazy.

"Na wszelki wypadek z telefonem żona postanowiła nie rozstawać się" (s. 13) - czy muszę to komentować?

"Siedząc na ławeczce, wdychając świeże morskie powietrze i podgrzany coraz mocniej świecącym słoneczkiem poczułem się po nieprzespanej nocy bardzo senny" (s. 14) - jak ja uwielbiam takie spieszczenia. Takie jak te:

"Popołudnie spędziliśmy nad morzem później spacerek po miasteczku. (...) Na plaży były rozstawione dwa bary, leciała muzyczka. Usiedliśmy przy stoliku, zamówiliśmy napoje - cudownie, wpatrywaliśmy się w morze słuchaliśmy muzyczki i sączyliśmy zimne piwko" (s. 15-16).

Przepraszam bardzo, ale Was już nie będę tym męczył.
Pozostawiam Wam komentarze...

PS. Z dalszych odkryć:

"[Zazdrość] jest to najprostszy sposób na okazanie, jak bardzo nam na partnerze zależy. Jednak nie należy z zazdrością przesadzać"

"W tym czasie, korzystając z chwili przerwy w podróży, napisałem SMS do mojej żony, jak im idzie w podróży, czy już dojechali. Odpisała, że są prawie na miejscu. Po paru minutach dostałem od niej telefon (!), że dojechali, syn przespał całą pozostałą drogę i że do końca mieli pusty przedział w pociągu"

Nie doceniłem naszego Pana Nikta, który para się również poezją... Oto jeden z jego wierszy:

"Niby go nie ma a jest
Wciąż rozmyślasz o nim uparcie i skrycie
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Miłość choćby najgłębiej skryta
Jest jak ogień - i zdradził Cię dym
Notowałem w kartce spostrzeżenia
Co innego mówiłaś, robiłaś, myślałaś
W kłamstwo się wplątałaś
Mówiłaś, że tysiąc procent serca Twego jest moje
I co się okazało
Żeby kochać serce to jeszcze za mało (...) itd. itp.

Komentarz żony: "Zadzwoniła do mnie po otrzymaniu poczty i powiedziała, że docenia moje starania, ale żebym tego nie robił w taki sposób, bo to jest skrzynka pocztowa firmy i mógłby ktoś to przeczytać".

Albo te dalsze kwiatki:

"Przecież była o mnie taka zazdrosna, a teraz każe mi znaleźć sobie inną kobietę... oj, coś mi się wydaje, że już doszło do zdrady... o rany, nie mogę uwierzyć"

O i jeszcze taki kawałek poezji:

"Nie znam Ciebie, nie wiem, kim jesteś
Znam Twe imię - Dorotka, masz moje nazwisko
Znamy się już tyle lat ale ja Cię nie znam
Z obcym mężczyzną (nic nieznaczącym) pisałaś
Na jego telefony i SMS-y czekałaś
Do niego tęskniłaś, dla niego mnie okłamałaś (...)
Kochaliśmy się jednak przez tak długi czas
Wystarczył wygląd "playboya"
I jego okazane zainteresowanie
By nie spać, jeść, myśleć
Rozum i serce na me listy i słowa nie reagowało
Wszystko przepadało (...)" ple, ple, ple.

I jeszcze komentarz od zdradzającej żonki:

"Po przeczytaniu żona powiedziała do mnie:
- Dlaczego nazywasz go playboyem, dlaczego go obrażasz?
Załamka, tylko tyle zdołała powiedzieć na temat tego listu na dodatek go broni. [kogo? Listu broni?] Jej obecne zachowanie jest dziwne, a może nie dziwne, a typowe dla zdradzającego, unikać tematu, nie ruszać problemu czyli śmieci pod dywan i nie widać"

"Czwartek 13 grudnia, zaczynam pisać książkę. Jeszcze nie wiem jak się to wszystko potoczy, ale już teraz moje przeżycia wydają mi się tak ciekawe, że postanawiam je zapisać - sam jeszcze nie wiem w jakim celu. [chyba czytelnikom ku uciesze:D]
Już przed wyjazdem nad morze zacząłem wszystkie wydarzenia notować, jakbym miał przeczucie, że to wszystko , co przeżywamy, okaże się niezwykle ważne. Żona (...) widziała przed wyjściem, że coś piszę: po powrocie zasiadła przed komputerem i przeczytała to. Zapytałem, co o tym sądzi. Był tam opisany moment znad morza, gdy wysyłała swoje zdjęcie temu człowiekowi; napisałem, że na zdjęciu siedziała na ławce w stroju bikini.
- Dlaczego piszesz nieprawdę? - zapytała.
- Co masz na myśli?
- Zdjęcie, czy ty wiesz co to jest strój bikini? (...) Dlaczego robisz ze mnie taką zdzirę, nie byłam w stroju bikini.
- Nie byłaś to jest na razie szkic pewnej sytuacji. Później dokładnie opiszę jak byłaś ubrana."

"Serce mi krwawi, duszę rozdziera krzyk rozpaczy, a moja żona jakby nic sobie z tego nie robiła, żartuje, jest wesoła."

"Nie ma nic gorszego niż rozpustna i bezwstydna żona. Jest mi wstyd, potworny wstyd. Kobieta... żona... to strój domowego ogniska, powinna pokazać pazury, gdy ktoś chce zagrozić jej rodzinie. ... a ona chwali się "swoim nowym znajomym" koleżankom, że to ten, co zwrócił na nią uwagę.. teraz kobieta już nawet nie chce ukrywać faktu posiadania kochanka... teraz się chwali."

I jeszcze kilka żenujących fragmentów:

"Nie mogę się nadziwić, że dorosła kobieta daje się nabierać na piękne słówka i inne bzdety, które prawią panowie przeżywający drugą młodość, gdy chcą poderwać ładną dupcię. Myślałem, że to tylko małolaty dają się nabrać na takie coś."

"Są pewne zasady w życiu, jeśli je łamiesz, lecisz na dno. Wiem, że do tanga trzeba dwojga, ale jeśli żonaty mężczyzna podrywa kobietę, do tego mężatkę, to znaczy, że jest zerem i na pewno nie jest cudownym, świetnym człowiekiem, tylko wyrachowanym draniem!"

"Pierwszy dzień roku, próbowałem rzucić palenie... ale wytrzymałem tylko do wieczora, ostatnio z rzeczy na literę "p" zostały mi papierosy, jeśli i to rzucę, to zostaie mi na "p" pierdzenie i przepraszanie" - P-anie P-rzezabawny Żartownisiu zapomniał pan o p-isaniu i p-ajacowaniu i p-łodzeniu (grafomanii)

I absolutny as, którego w całości nie chce mi się przytaczać (ciągnie się toto przez 40 stron), gdy nasz bohater odsłuchuje nagranie z dyktafonu, który podrzucił żonie. I tak sobie słucha, co mówi żona i jej towarzysz i komentuje, pluje jadem to w jedną to w drugą stronę, załatwia osobiste porachunki... i... to jest po prostu tragikomiczne...
Ograniczę się do jednego fragmentu, w który Narrator zwraca się do swego rywala:

"Jest tyle pięknych kobiet, samotnych kobiet, dlaczego takich nie podrywasz, jeśli już tak musisz to robić? Zaoszczędziłbyś bólu i cierpienia innym, a tak, zobacz co zrobiłeś, i jeszcze śmiesz wygadywać takie rzeczy. Przesadziłeś i to bardzo, wypowiadając takie słowa". - no, przesadziłeś wstrętny kochanku! Powiało grozą...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 19233
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 40
Użytkownik: norge 21.10.2010 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
O, matko! Ciekawa jestem tylko, co (czy kto) zachęcił cię do siegnięcia po tą książkę? Czy zaintrygował cię tylko i wyłącznie opis z okładki?
Ja miałam podobne doświadczenie z "Polką w Londynie". Nawet nie nazwałabym tego literaturą, ot ktoś o zupełnie przeciętnych zdolnościach przelewania myśli na papier wziął do ręki długopis i zeszyt i zaczął notować to, co mu przychodzi do głowy....
Użytkownik: misiak297 21.10.2010 21:15 napisał(a):
Odpowiedź na: O, matko! Ciekawa jestem ... | norge
Opis wydawał się ciekawy... Ech...

A tu jeszcze jeden cytacik odnośnie cudownego stylu Pana Nikta:

"Justyna siedziała na ławce i czytała poranną prasę, żona siedziała obok z kwaśną miną. W ręce telefon - ciągle z kimś wymieniała SMS-y, trwało to dłuższą chwilę. W końcu i ja zająłem się prasą. Dorota zaproponowała, abyśmy się przeszli tylko we dwoje. Odparłem, że z chęcią." (str. 17)

W sumie się nie dziwię, że ten Pan wolał pozostać anonimowy...
Użytkownik: lutek01 21.10.2010 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Ot, objawił nam się geniusz literacki! Mistrz Nikt.
Ta głęboka myśl, ta lapidarna forma... Trauma wyziera z każdego zdania :-( Do tego garść mądrości życiowych...

Ech, Nikt, postudiuj trochę nauki o języku, na literaturę przyjdzie jeszcze czas...
Użytkownik: misiak297 21.10.2010 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ot, objawił nam się geniu... | lutek01
A co powiesz na to?:D

"Czekałem na jej reakcję, już byłem wyczulony, że coś kombinuje przede mną, coś ukrywa".

"Napatrzyłem się na gwiazdy, ale mnie już ten widok nie cieszy, coraz mniej mnie rzeczy ostatnio cieszy"

:D
Użytkownik: epikur 21.10.2010 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: A co powiesz na to?:D ... | misiak297
Na szczęście Pan Nikt nie zostanie gwiazdą i nie trzeba dodawać, że ten widok mnie akurat bardzo cieszy :)
Użytkownik: Fiona54 21.10.2010 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
O matko!!! A co to ma być??? To nie książka, to potworek... A tak bez żartów, to zdarza się takie spotkać częściej. Rozumiem, że ktoś (Nikt?) ma ochotę pisać, niech sobie pisze, ale kto to wydał? Dzięki, że nas ostrzegasz.
Użytkownik: misiak297 21.10.2010 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: O matko!!! A co to ma być... | Fiona54
Nie wiem czy Panu Niktowi reklamy nie robię, ale świetnie się przy tym bawię... Dawno mnie nie rozbawiła tak żadna historia... A może tu zacytuję naszego bohatera: Może od śmiechu dojdę do tego, że "mnie już ten widok nie cieszy, coraz mniej mnie rzeczy ostatnio cieszy".
Użytkownik: Marylek 21.10.2010 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Uśmiałam się! :-D Pisać każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej. Tu mamy ten drugi przypadek.
Zamierzasz dalej męczyć się tym gniotem? :-p
Użytkownik: misiak297 21.10.2010 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Uśmiałam się! :-D Pisać k... | Marylek
Dawno nie płakałem ze śmiechu nad książką, która nota bene opowiada dosyć smutną historię...:D
Jestem właśnie przy momencie, w którym narrator opisuje jak poszedł ze swoją przyszłą żoną na wesele i "Wydarzyła się tam jedna ciekawa rzecz: czasami człowiek nie wie, co go czeka, i uczy się na błędach". Wśród zaproszonych gości na weselu była też kuzynka z kolegą ze studiów. Okazało się, że koledze przyszła żona narratora (Dorotka) bardzo wpadła w oko, a zatem uknuli plan. Kuzynka wyciągnęła narratora na spacer. Oto co było po powrocie:

"Ja zacząłem szukać Dorotki. Znalazłem ją siedzącą na ławce na dworze z moimi rodzicami. Dorotka była zapłakana, zapewniała, że nic złego nie zrobiła, innego zdania byli moi rodzice. "Kolega student" w tym czasie, gdy mnie wyciągnięto na spacer, próbował wykorzystać chwilę, co mu się udało z pomocą znajomej kuzynki i sam w tym czasie uderzał do Dorotki. Wybierali się na spacer, na szczęście w porę zareagowali moi rodzice i przerwany został podstępny plan. Byłem wściekły na siebie, że tak dałem się podejść. Jak trzeba być czujnym i jak łatwo popełnić błąd. Życie ciągle zaskakuje."

Najgorsze jest to, że ta książka mogłaby być naprawdę całkiem niezła, gdyby nie ten koszmarny styl... I pan Nikt tu się wywnętrza, skarży się, snuje te swoje mądrości "życie ciągle zaskakuje", używa wyrażeń typu "niecny plan", a ja się zaśmiewam do rozpuku. Współczesny Kandyd się znalazł...:D:D
Użytkownik: misiabela 22.10.2010 07:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Ale doceńcie skromność autora, sam się przecież nazwał "Nikt" :-)
Użytkownik: bogna 22.10.2010 08:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
> ja naprawdę rozumiem, że faceta opuściła żona i szkoda mi go, ale mógłby o tym napisać nie tyle ciekawiej (bo trudno, żeby dopowiadał coś do prawdziwej historii), ale składniej, z poszanowaniem dla przeciętnego czytelnika...

Misiak... przecież ten facet nie aspiruje do roli pisarza wszechczasów :-) Życie osobiste pogmatwało mu się do tego stopnia, że nie potrafi sobie z nim poradzić. Wymyślił sobie autoterapię, albo ktoś mu taką formę "kuracji" podpowiedział. Wyrzucił z siebie to, co go gryzie, napisał o tym, jak potrafił i jeszcze za to zapłacił. Fakt, wystarczyłby jakiś dziennik, pamiętnik, ale taka forma to jego krzyk - zobaczcie, jak ja cierpię.

Dwie osoby dały tej książce ocenę 5,5.
Coś w niej jednak musi być :-))

Z dużą rezerwą podchodzę do książek, których wydanie finansuje autor.
Książka taka musi spełniać niewiele warunków - nie może mieć błędów ortograficznych i jej treść musi być zgodna z polskim prawem.
A reszta... hulaj dusza....

Książki czytać nie będę :-)


Użytkownik: Marylek 22.10.2010 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: > ja naprawdę rozumiem, ż... | bogna
Tylko ortograficznych błędów nie może mieć? A stylistyczne, językowe? Gdzie jest redaktor, który puszcza coś takiego: "Strach dla duszy jest tym, co ból dla naszego ciała."
Ta książka to jest językowy skandal!
Użytkownik: bogna 22.10.2010 12:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko ortograficznych błę... | Marylek
Wydawnictw wydających książki na koszt autorów jest sporo, na ogół zamieszczają taką informację:
NIE PRZYJMUJEMY tekstów:
- rażąco niepoprawnych pod względem stylistycznym i ortograficznym
- propagujących treści niezgodne z polskim prawem
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,

Widocznie bywają jeszcze gorsze teksty :-))
Użytkownik: OlimpiaOpiekun BiblioNETki 22.10.2010 09:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Hm, szczęście, że nie trafiłam na to cudo. A jeszcze większe, że go nie kupiłam.
Użytkownik: misiak297 22.10.2010 10:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, szczęście, że nie tra... | OlimpiaOpiekun BiblioNETki
Szczerze mówiąc, myślałem, że gorzej już nie będzie... Nie doceniłem naszego Pana Nikta, który para się również poezją... Oto jeden z jego wierszy:

"Niby go nie ma a jest
Wciąż rozmyślasz o nim uparcie i skrycie
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Miłość choćby najgłębiej skryta
Jest jak ogień - i zdradził Cię dym
Notowałem w kartce spostrzeżenia
Co innego mówiłaś, robiłaś, myślałaś
W kłamstwo się wplątałaś
Mówiłaś, że tysiąc procent serca Twego jest moje
I co się okazało
Żeby kochać serce to jeszcze za mało (...) itd. itp.

Komentarz żony: "Zadzwoniła do mnie po otrzymaniu poczty i powiedziała, że docenia moje starania, ale żebym tego nie robił w taki sposób, bo to jest skrzynka pocztowa firmy i mógłby ktoś to przeczytać".

Albo te dalsze kwiatki:

"Przecież była o mnie taka zazdrosna, a teraz każe mi znaleźć sobie inną kobietę... oj, coś mi się wydaje, że już doszło do zdrady... o rany, nie mogę uwierzyć"

O i jeszcze taki kawałek poezji:

"Nie znam Ciebie, nie wiem, kim jesteś
Znam Twe imię - Dorotka, masz moje nazwisko
Znamy się już tyle lat ale ja Cię nie znam
Z obcym mężczyzną (nic nieznaczącym) pisałaś
Na jego telefony i SMS-y czekałaś
Do niego tęskniłaś, dla niego mnie okłamałaś (...)
Kochaliśmy się jednak przez tak długi czas
Wystarczył wygląd "playboya"
I jego okazane zainteresowanie
By nie spać, jeść, myśleć
Rozum i serce na me listy i słowa nie reagowało
Wszystko przepadało (...)" ple, ple, ple.

I jeszcze komentarz od zdradzającej żonki:

"Po przeczytaniu żona powiedziała do mnie:
- Dlaczego nazywasz go playboyem, dlaczego go obrażasz?
Załamka, tylko tyle zdołała powiedzieć na temat tego listu na dodatek go broni. [kogo? Listu broni?] Jej obecne zachowanie jest dziwne, a może nie dziwne, a typowe dla zdradzającego, unikać tematu, nie ruszać problemu czyli śmieci pod dywan i nie widać"

:D:D:D:D - dawno się tak dobrze nie bawiłem przy czytaniu:D:D:D:D:D:D:D


Użytkownik: ka.ja 22.10.2010 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze mówiąc, myślałem... | misiak297
Misiaku, jesteś nieczułym draniem! Nie dość, że sam się natrząsasz z nieszczęśnika, to jeszcze i mnie rozśmieszasz!
Swoją drogą - wcale się nie dziwię komentarzom żony podmiotu lirycznego. Wyobraź sobie, że on jej tę książkę na pewno wysłał w prezencie i też domagał się reakcji.
Użytkownik: misiak297 22.10.2010 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, jesteś nieczułym... | ka.ja
Kaja, czy musiałaś wywoływać wilka z lasu?! Jestem na stronie 123:

"Czwartek 13 grudnia, zaczynam pisać książkę. Jeszcze nie wiem jak się to wszystko potoczy, ale już teraz moje przeżycia wydają mi się tak ciekawe, że postanawiam je zapisać - sam jeszcze nie wiem w jakim celu. [chyba czytelnikom ku uciesze:D]
Już przed wyjazdem nad morze zacząłem wszystkie wydarzenia notować, jakbym miał przeczucie, że to wszystko , co przeżywamy, okaże się niezwykle ważne. Żona (...) widziała przed wyjściem, że coś piszę: po powrocie zasiadła przed komputerem i przeczytała to. Zapytałem, co o tym sądzi. Był tam opisany moment znad morza, gdy wysyłała swoje zdjęcie temu człowiekowi; napisałem, że na zdjęciu siedziała na ławce w stroju bikini.
- Dlaczego piszesz nieprawdę? - zapytała.
- Co masz na myśli?
- Zdjęcie, czy ty wiesz co to jest strój bikini? (...) Dlaczego robisz ze mnie taką zdzirę, nie byłam w stroju bikini.
- Nie byłaś to jest na razie szkic pewnej sytuacji. Później dokładnie opiszę jak byłaś ubrana."

!!!!!

Trzymajcie mnie, bo ja ze śmiechu tu padnę. Już mi brakuje łez.
Użytkownik: ka.ja 22.10.2010 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Kaja, czy musiałaś wywoły... | misiak297
Turlam się. Pokwikuję i piszczę! Wilk z lasu rechocze wraz ze mną.
No, wyjdzie na to, że kupię to zachwycające dzieło i będę trenować przeponę, a tymczasem pan Nikt, osiągną∑szy sukces komercyjny w postaciu jedenastu sprzedanych egzemplarzy, zacznie płodzić ciąg dalszy swoich niezwykłych przygód.
Użytkownik: misiak297 22.10.2010 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Turlam się. Pokwikuję i p... | ka.ja
"Nie ma nic gorszego niż rozpustna i bezwstydna żona. Jest mi wstyd, potworny wstyd. Kobieta... żona... to strój domowego ogniska, powinna pokazać pazury, gdy ktoś chce zagrozić jej rodzinie. ... a ona chwali się "swoim nowym znajomym" koleżankom, że to ten, co zwrócił na nią uwagę.. teraz kobieta już nawet nie chce ukrywać faktu posiadania kochanka... teraz się chwali."

Poturlaj się jeszcze:D
Użytkownik: Marylek 22.10.2010 12:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze mówiąc, myślałem... | misiak297
"Wciąż rozmyślasz o nim uparcie i skrycie
Patrzysz w okno i smutek masz w oku..."

Nie podpada to aby pod plagiat?
Użytkownik: KrzysiekJoy 22.10.2010 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wciąż rozmyślasz o nim u... | Marylek
Jak dla mnie to skandal. Czy pan Nikt sygnuje te wiersze jako własną twórczość?

Wciąż rozmyślasz, uparcie i skrycie
Patrzysz w okno i smutek masz w oku
Przecież mnie kochasz nad życie
Sam mówiłeś przeszłego roku

Pocałunki – słowa Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Blaise Cendrars,
..................


Serce to jeszcze za mało żeby kochać.
Jan Twardowski
...........

Wyznanie

Co trudno ukryć? Ogień, wierzę,
Bowiem za dnia go zdradzi dym,
A w nocy płomień, dzikie zwierzę.
Lecz trudno ukryć na równi z nim
Miłość. Najgłębiej choć ukryta,
Każdy ją z oczu wyczyta.

Johann Wolfgang Goethe
Użytkownik: misiak297 22.10.2010 12:56 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wciąż rozmyślasz o nim u... | Marylek
Nie wiem, ale co tu kryć - z tego wiersza te dwa wersy wydają się całkiem całkiem. Może dlatego, że autorką oryginału jest Pawlikowska-Jasnorzewska.
Użytkownik: Marylek 22.10.2010 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, ale co tu kryć ... | misiak297
O to mi właśnie chodziło. :-p
Użytkownik: chuda 22.10.2010 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Mam nadzieję, że o redakcji nie ma słowa... A może obok pana Nikta, jest redaktor Ktoś? ;)
Użytkownik: gosiaw 22.10.2010 11:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
"Rada dla pisarzy: W pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem."
Stanisław Jerzy Lec
Użytkownik: misiabela 22.10.2010 12:08 napisał(a):
Odpowiedź na: "Rada dla pisarzy: W pewn... | gosiaw
:-))
Użytkownik: bogna 22.10.2010 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Tytuł został wydany w 2009 roku w dwóch wydawnictwach, w obu na koszt zleceniodawcy!!!
Użytkownik: Elfa 22.10.2010 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Ale się czepiacie książki, którą ktoś sobie sam wydał. Jak się ma za dużo pieniędzy i chce, aby w księgarniach była "własna książka" (tu akurat wcale nie sygnowana własnym nazwiskiem - w wielu przypadkach jest jednak inaczej!), to można napisać byle co. A sięgać po to przecież nie trzeba. Wiele tak wydanych pozycji jest obecnie na rynku, pojawiają się wciąż nowe wydawnictwa, które za odpowiednią kwotę wydadzą niemal każde "dzieło".
Użytkownik: Marylek 22.10.2010 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale się czepiacie książki... | Elfa
I to właśnie jest problem. Panosząca się, łatwa w odbiorze, wszechobecna bylejakość jest problemem społecznym. Nie codzi o to, że pan Nikt miał za dużo kasy i chciał sobie podleczyć sfrustrowane ego, ale o to, że słowo drukowane traktowane jest jak coś w rodzaju wzorca, z którego można brać przykład. Byle co, to można sobie napisac do szuflady, coś, co ukazuje się drukiem, powinno trzymać jaki-taki poziom przynajmniej.

Mamy już wokół multum byle jakich koszmarków architektonicznych, byle jakich czasopism o niczym, zalewa nas byle jaka pseudo-muzyka. Nie brońmy, przynajmniej na tym portalu, byle jakich książek. Dla mnie "czepianie się" Misiaka ma znacznie większą wartość niż dziesięć nakładów pana - nomen omen - Nikt.
Użytkownik: agatatera 22.10.2010 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: I to właśnie jest problem... | Marylek
Dokładnie. Nic dodać, nić odjąć.
Użytkownik: jakozak 22.10.2010 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie. Nic dodać, nić... | agatatera
Misiak - a co było napisane na okładce z tyłu? Wspaniałe? Nowatorskie? Znakomite? Oryginalne? Interesujące? Nietuzinkowe?
Użytkownik: misiak297 22.10.2010 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiak - a co było napisa... | jakozak
Żadnych określeń poza opisem treści - nota bene też dokonanym przez autora:)
Użytkownik: Fiona54 22.10.2010 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale się czepiacie książki... | Elfa
Taka książka to gruba nieprzyzwoitość. Jak tajemniczy Ktoś chciał mieć własną książkę, mógł ją napisać, mógł ją nawet własnym sumptem wydać i wykupić cały nakład..., a potem mógłby na przykład wręczać ją w prezencie swoim bliższym i dalszym znajomym oraz rodzinie, ale wprowadzać coś takiego do dystrybucji w księgarniach i narażać Bogu ducha winnego przypadkowego czytelnika na kupienie tego książkowego potworka to, eufemistycznie mówiąc nadużycie. I żeby nie było, oficyny wydawnicze także powinny wziąć odpowiedzialność za swoją, górnolotnie mówiąc, politykę wydawniczą i nie wciskać czytelnikom badziewia. Takie jest moje zdanie.
Użytkownik: agnesines 22.10.2010 15:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Fragment, który przytoczę, mógłby być doskonałym podsumowaniem tego typu pisarstwa:

"Bywają także książki podrzutki. Należą one do gatunku tzw. dzieci nie chcianych. Nie chciał ich ojciec-wydawca ani matka literatura. Nie chcą ich czytelnicy. Do podrzutka nikt się nie przyznaje. Nie wiadomo kto i dlaczego powołał go do życia. Taki owoc podejrzanego związku leży kamieniem na półkach księgarskich, aż w końcu czyjaś litościwa ręka odda go do składnicy odpadków. »Szczęścia nie miał - poszedł na przemiał« - jak mówi poeta". Miejsce dla kpiarza: Satyry i humoreski (Brzechwa Jan (właśc. Lesman Jan Wiktor))
Użytkownik: jakozak 22.10.2010 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Tak, styl jest straszny.
Najlepsze jednak jest to, że ja nie czytając tej książki - nie mam ocenionej - znam te fragmenty. Całkiem niedawno temu to czytałam. Nie pamiętam tytułu.
Użytkownik: jakozak 22.10.2010 16:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, styl jest straszny. ... | jakozak
A gdzie w ocenach jest niezainteresowany? Znikło?
Użytkownik: Aithne 07.01.2011 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Nie wierzę w to, co widzę...
Zaczęłam ostatnio czytać analizy tzw. blogasków, na których analizatorzy wyśmiewają od góry do dołu blogi nastolatek z ich wampirami, córkami Voldemorta, żonami Syriusza etc., i momentami mam z tego niezły ubaw, ale... TO jest gorsze nawet od Snape'a, który otulał twarz kamiennym jedwabiem! I to nie jest blogasek, tylko książka? Takie rzeczy nie powinny ukazywać się w formie drukowanej! Szkoda papieru...
Biedne lasy. Aż żal duszę ściska :/.
Użytkownik: joanna.syrenka 30.01.2011 16:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
O, no rzeczywiście perełka!
A może to jest wydany czyjś blog? Tak mi się od razu skojarzyło - po tym niechlujstwie językowym.
A co do Kalicińskiej - możemy sobie przybić piątkę ;)
Użytkownik: Zbojnica 13.06.2011 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
Czepiacie się :P To po prostu nowoczesny strumień świadomości :D Prorokuje tej książce, że za sto lat zostanie odkryta, obwieszczona niedocenionym arcydziełem, prekursorką gatunku, a dzieci będą ją czytały w szkołach (fragmentami) ;-)

A poważnie, to chyba się pokatuję Kalicińską ;)
Użytkownik: zielkowiak 16.08.2011 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak umiera miłość Ta ksią... | misiak297
A jak to się kończy?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: