Dodany: 11.10.2010 13:02|Autor: adas

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wniebowstąpienie Lojzka Lapaczka ze Śląskiej Ostrawy
Filip Ota

2 osoby polecają ten tekst.

Gra życia, życie gra


Kim jest Lojzek Lapaczek? Łatwiej by było napisać, kim nie był. Na potrzeby tej recenzji roboczo przyjmijmy, iż Czechem. Gdzie mieszka? To akurat łatwe pytanie, oczywiście w Ostrawie. Śląskiej Ostrawie. Przedtem Polskiej[1], potem niemieckiej, następnie Ostrawie ludowej. Mniej więcej. Kiedy obchodzi urodziny?

Żadna tajemnica. Ano urodził się "w pierwszą wrześniową niedzielę roku jeden tysiąc dziewięćset dwudziestego ósmego, akurat w chwili, gdy niżej na boisku wykonywany był rzut karny w meczu decydującym o awansie do okręgówki"[2]. Tak brzmi pierwsze zdanie tej grubej, blisko 600 stron liczącej, meandrycznej powieści. W następnych akapitach zostają przedstawieni uczestnicy pamiętnego meczu, zawodnicy FC Śląska Ostrawa, i to ich losy będą stanowić fabularną klamrę bardziej nawet niż doświadczenia samego Lojzka. W drużynie tej grali "ludzie stąd": Czesi, Polacy, Niemcy, Żydzi. Oni oraz otaczający ich działacze tworzą dość specyficzną gromadę ludzkich typów, a grę z boiska przeniosą w życie.

Słodko-gorzka to mieszanina, więc jakże czeska! - chce się zakrzyknąć. Bo jest i tato, typowy tato wariat, zafiksowany na punkcie piłki nożnej, dla klubu gotów poświęcić wszystkie oszczędności, o życiu nie wspominając. W zasadzie to tylko jeden z tatusiów, bo całkiem możliwe, że mamusia - z domu von Zabalska (tak, tak) - miała romans z węgierskim hrabią, środkowym napastnikiem hokeistów z Budapesztu. Jej z kolei ojciec, rotmistrz von Zabalski, uciekał w roku 1911 z Krakowa, gdy okazało się, że w pułkowej kasie pustki. Odnalazł się po latach w Ameryce. Wyliczankę postaci, jednej pocieszniejszej od drugiej, można by ciągnąć w nieskończoność. I tak nie zdąży się uciec przed wojną, nazizmem, rewolucją, komunizmem, pyłem, blokowiskami.

Z powyższego opisu łatwo wywnioskować, że Filip eksploruje podobne rejony co Hrabal, Pavel czy - może przede wszystkim? - Škvorecký. I tak, i nie. Filip inaczej traktuje swoich bohaterów, znacznie brutalniej. W jego książce "wszyscy się piorą jak leci, bogaci między sobą, biedacy też"[3]. To nie są zwyczajni ludzi przejechani przez Historię, dla tego akurat czeskiego pisarza to by było zbyt łatwe wytłumaczenie. Dostrzega, że czasy były podłe, ale ludzkie zachowania niekoniecznie da się wytłumaczyć tylko ich wpływem. To coś, zdolność do okrucieństwa, podłości, kombinowania czy przetrwania?, tkwi w nich, w nas, od zawsze: "przystosowaliśmy się bowiem wszyscy"[4]. Przystosujemy się znowu?

Osobnym tematem, niemal żywym bytem, jest wieloetniczna Ostrawa, zwłaszcza przedwojenna. Skomplikowane stosunki narodowościowe oddaje choćby następująca kwestia: "kto w tym mieście ma całkowitą pewność, z jakiego narodowego pnia pochodzi?"[5]. W pytaniu pobrzmiewa gorzka ironia, ale i bezradność rodowitego ostrawianina, człowieka urodzonego w 1928 albo - jak Ota Filip - w 1930 roku. Bo w pewnym momencie się okaże, że trzeba mieć pewność co do rzeczonego "pnia" i nikomu nie będzie do śmiechu. Żydowi, Polakowi, Czechowi czy Niemcowi. To może dobrze, że na pobliskich polach powstają wielkopłytowe osiedla dla setek tysięcy ludzi? Teraz wszyscy będą stąd, czyli znikąd. Ale co z odpowiedzialnością, co z odpowiedzialnością...

Czytam recenzję i widzę, że zaginął w niej narrator oraz główny bohater, Lojzek. Bo też jest z nim problem. Lubię "chwiejnie wrażliwego"[6] drania, jego opowieści są śmieszne lub straszne, a najczęściej i takie, i takie. Trochę za bardzo przypomina Oskarka z "Blaszanego bębenka", też ma pewną sekretną "dziecięcą" umiejętność, też jest katem i ofiarą. O skojarzeniach z innymi Czechami już wspominałem. Ota Filip nie tworzy czegoś na wskroś oryginalnego (choć zadziwia pasja, z jaką pisze), ale na swej robocie się zna. Dodaje kilka nowych, wartych zastanowienia, szczegółów do znanego obrazu. No i warto pamiętać, że książka powstała na początku lat 70. Gdyby wydano ją wtedy...



---
[1]"Polskiej" nie jest błędem, tak się przez pewien czas miasto nazywało ;).
[2] Ota Filip, "Wniebowstąpienie Lojzka Lapaczka ze Śląskiej Ostrawy", tłum. Jan Stachowski, wyd. Świat Książki, Warszawa 2005, s. 5.
[3] Ibidem, s. 350.
[5] Ibidem, s. 353.
[5] Ibidem, s. 383.
[6] Ibidem, s. 513.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6426
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 12.10.2010 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Kim jest Lojzek Lapaczek?... | adas
Bardzo ciekawa recenzja! Książka powinna mnie zainteresować, bo od pewnego czasu mieszkam na Śląsku Cieszyńskim, w obszarze samego pogranicza polsko-czeskiego, a także i dlatego, że lubię czytać o ludziach i ich losach zmienianych przez historię. Wrzucam do schowka.
Użytkownik: adas 13.10.2010 00:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Kim jest Lojzek Lapaczek?... | adas
Głupia sprawa, ale dołożyłem jeszcze czytatkę o tej książce. Bardziej, hmmm, frywolną?;)
Użytkownik: joanna.syrenka 18.10.2010 01:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Głupia sprawa, ale dołoży... | adas
Świetna recenzja, naprawdę, chapeau bas!
Użytkownik: adas 18.10.2010 12:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetna recenzja, naprawd... | joanna.syrenka
Oj, Twoja też nie jest taka zła:) ups, to ma być komplement, naprawdę, ale proszę wybaczyć Twórcy, nawet twórcy recenzji, jego zadufanie, narcyzm i wielkość... ups, znowu coś mi nie wyszło;)

Ciekawe jest to, że w swoich tekstach zajmujemy się trochę innymi kwestiami, podchodzimy z różnej strony, i oboje mamy rację. Dziwna sprawa, bo książka nie jest bardzo odkrywcza (ani formalnie, ani w sumie tematycznie), miejscami nużąca, a można by o niej pisać i pisać. Przynajmniej ja mógłbym;) Kilka, jeśli nie kilkanaście, poważnych punktów zaczepienia i jeszcze więcej mniej ważnych. Ma talent facet.
Użytkownik: joanna.syrenka 18.10.2010 17:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, Twoja też nie jest ta... | adas
A to bardzo dobrze, jeśli książka doczekuje się dwóch, a nawet więcej, różnych spojrzeń i - jak to określić - odczytań! Chwała za to autorowi, bo to oznacza, że stworzył coś więcej niż sztampowe opracowanie, wiesz o co chodzi? :-)
Pozdrawiam, czekam na kolejne recenzje!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: