Dodany: 11.10.2010 06:54|Autor: półeczka z niebieskimi migdałami

Dziewczyna, która igrała z... czytelnikiem


Przeczytałam drugi tom trylogii "Millennium" i tak jak przy pierwszym zapytuję: "Skąd ten zachwyt?". Taki chyba los książek okrzykniętych bestselerami - gdy trafią w ręce czytelnika, każdy oczekuje ognia i burzy. A tu raczej... kapuśniaczek. Przyznać muszę, że gdybym nigdy wcześniej nie słyszała o trylogii Stiega Larssona i dostała ją w swoje ręce, byłabym oczarowana. To właśnie jest niesprawiedliwe podejście do książek. I właśnie dlatego chciałabym mieć możliwość odkrycia książki "SUPER", takiej, o której robi się głośno - w momencie, kiedy ja już ją znam. Niestety, trylogia "Millennium" dotarła do mnie odarta z takiej świeżości.

Fabuły streszczać nie będę, bo przecież każdy już czytał i zna, a nawet jeżeli nie czytał, to na pewno planuje, więc nie będę psuć przyjemności. Dość powiedzieć, że po pierwszym tomie historia płynnie toczy się dalej, co więcej - po drugim nie sposób nie sięgnąć po trzeci. Wątki genialnie się przeplatają, zaskakuje mnogość bohaterów i ich wzajemne powiązania. Mnie zaskoczyła również dbałość o szczegóły. Lubię w książkach dopatrywać się nieścisłości, a co tu ukrywać - im większa objętościowo, tym o nie łatwiej. A tu niespodzianka - wszystko przemyślane.

"Dziewczynę" czyta się fenomenalnie gładko. Język Larssona (co na pewno jest też zasługą tłumaczki, Pauliny Rosińskiej) przypomina bajanie. Jest płynny i taki... jakbym czytała bajkę dla dorosłych. Lekturę ułatwiają też krótkie rozdziały idealnie budujące klimat. Rozczarowała mnie natomiast sama intryga. Może i czytelnik nie zna odpowiedzi na sakramentalne w kryminałach pytanie "Kto zabił?", za to z całą pewnością wie, kto nie zabił. Tymczasem autor naiwnie próbuje tego nie zauważać. I to mnie drażniło okrutnie.

Podsumowując - warto przeczytać, aby zachwycić się kunsztem pisarskim, ale na superintrygę, która zaskoczy, nie należy się nastawiać. No, może przy samym końcu powieści... jest element zaskoczenia, ale to stanowczo za późno.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3608
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: zaczytany 03.02.2011 15:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam drugi tom tr... | półeczka z niebieskimi migdałami
Zdecydowanie zgadzam się z powyzszą opinią. Jak dla mnie to to nawet czasami Larsson przynudzał, jakoś szczegówlnie nie zaparło mi tchu, jak to w trakcie czytania innych książek bywa. Mogę jeszcze dodać, że Larsson mógłby zdecydowanie pisać telenowele, tam mógłby się odnaleźć jak najbardziej. Książka okej ale ciągle czekałem na to coś co kazało mi sięgnąc o te książkę i nie było tego. Zdecydowanie przereklamowana książka, chociaż czyta się dobrze i szybko...
Użytkownik: dorrri 18.02.2011 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdecydowanie zgadzam się ... | zaczytany
Ja też uważam, że druga część to jednynie popłuczyny po pomyśle z pierwszej pozycji cyklu. Przede wszystkim rozczarował mnie rys głównej bohaterki, który w "Mężczyznach...." był znacznie bardziej konsekwentny i zdecydowanie bardziej wyrazisty. wg. mnie dla tej postaci warto wogóle wziąć się za Larssona. Niestandardowe podejście do kobiety; jej cech, predyspozycji, możliwości etc. Bardzo feninistyczne podejście. Podobała mi się socjopatyczność Salander, która niestety w drugiej części gdzieś umyka - Salander z tym swoim wielkim mieszkaniem i mebalmi z IKEA robi się jakaś mieszczańska. To dla mnie nie uwiarygadniało Lizabeth z pierwszej częsci cyklu. Tak jak w recenzji powyżej... nie odłożyłam w połowie tej książki tylko dlatego, że naprawdę łatwo wchodziła i nie zabrała mi, mimo swej objętości zbyt wiele czasu.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: