Dodany: 04.10.2010 01:16|Autor: agnes_adv

Książka: Jeździec miedziany
Simons Paullina

7 osób poleca ten tekst.

Niezawodny wyciskacz łez


Podchodzę do pisania recenzji "Jeźdźca miedzianego" już po raz drugi i wcale nie jestem przekonana, czy tym razem mi się uda. Przeczytałam tę dość grubą książkę w zaledwie dwa dni i nie mam o niej absolutnie nic do powiedzenia. To powieść, którą się chłonie, której daje się porwać i której się nie analizuje. Czytałam gdzieś, że zrobienie sobie przerwy w czytaniu i myślenie o tej książce całkowicie psuje magię jej czytania.

"Jeździec miedziany" to historia Tatiany i Aleksandra. Ona - młodziutka Rosjanka, drobna, niepozorna, jednak posiadająca wielką siłę. On - Amerykanin ukrywający się za rosyjskim nazwiskiem, oficer Armii Czerwonej, którego rodzice przywieźli do Rosji w wieku lat czternastu. Ona nigdy nie interesowała się chłopcami, on miał dziewczyn tak dużo, że nie pamięta nawet ich imion. Spotykają się pewnego pięknego dnia - dla Rosji pierwszego dnia wojny. Ona siedzi na ławce na przystanku, jedząc lody i podśpiewując pod nosem, gdy wokół trwa chaos, on przystaje oczarowany jej spokojem i beztroską. Ich oczy spotykają się i odtąd należą już do siebie. Nie mogą żyć bez siebie, nie mogą być ze sobą.

Nie wiem, dlaczego zawsze poruszały mnie takie postacie - dobre i szlachetne, pełne dobrych intencji, zapału, młode, a jednak zmuszone do walki przeciw całemu światu. Takie, które im bardziej się poświęcają, tym mniej dostają, a tym więcej kłód rzuca im los pod nogi. Takimi postaciami są właśnie Tatiana i Aleksander, którzy przecież nie pragną wiele - odrobiny prywatności, spokoju i możliwości bycia z osobą, którą kochają. Pragną tego tak bardzo, a świat nie zamierza im na to pozwolić. Rodzina, przeszłość Aleksandra, wojna, ale i zwykłe ludzkie niezrozumienie - wszystko to stoi im na drodze. Często sami siebie okradają z cennych chwil razem, nie potrafiąc się porozumieć, wątpiąc.

Ta powieść to pozycja ze wszech miar tragiczna. Pozytywnych akcentów, chwil szczęścia jest w niej jak na lekarstwo. Są tylko małymi promykami słońca przebijającymi się przez chmury i przy nich trzeba się ogrzać, wyciągnąć z nich całe ciepło i uśmiech, żeby starczyło go do następnego promyka. Tak samo jak Tatiana i Aleksander, czytelnik musi żyć tymi drobinami szczęścia i nadzieją, żeby przetrwać do końca książki, który wcale nie przynosi ukojenia.

Wszystkim czytającym "Jeźdźca miedzianego" radzę mieć pod ręką kontynuację - "Tatianę i Aleksandra".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10481
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: milag92 01.08.2012 16:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Podchodzę do pisania rece... | agnes_adv
Zgadzam się z tą recenzją, a szczególnie z jej ostatnim zdaniem. Kiedy przeczytałam ostatnią stronę pierwszej części miałam ogromny niedosyt mimo, że książka nie należy do małych. Cały wieczór zastanawiałam się co będzie dalej, a następnego dnia pobiegłam do Empiku po następną część, którą pochłonęłam chyba jeszcze szybciej.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: