Tym razem Margit Sandemo wyróżniła nieobciążonego mężczyznę z rodu Ludzi Lodu. Jest nim Tancred Paladin, syn Cecylii i Alexandra, brat bliźniak Gabrielli. Tom "Zamek duchów" to opowieść o jego niezwykłej przygodzie i o tym, jak znalazł miłość swojego życia (tak, znowu podobnie).

Tancred zostaje wysłany przez rodziców na Jutlandię, do siostry Alexandra, Ursuli. Oczywiście młody, dzielny i waleczny mężczyzna nie cieszy się na rozrywki, które ofiaruje mu ciotka, ale nie potrafi sprzeciwić się rodzicom. Na miejscu poznaje przypadkiem pewną dziewczynę; zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia, mimo jej niskiego stanu i uparcie próbuje ją wybawić z tarapatów. Cała historia okraszona jest tajemniczością starych lasów, zamkami-widmami, duchami wiedźm i morderstwami. I oczywiście płomienną miłością Tancreda do tajemniczej niewiasty.

Kiedy wszystko się wyjaśnia, akcja przenosi się ponownie do Kopenhagi, gdzie także zaczynają dziać się dziwne rzeczy, ale zainteresowanych odsyłam do książki.

W tym tomie po raz pierwszy wyraźnie ujawnia się zamiłowanie autorki do zagadek kryminalnych, których zresztą można się spodziewać i w dalszych częściach serii. "Zamek duchów" nie jest wybitną pozycją cyklu, ale bohaterowie książki pozostają w pamięci, w szczególności tajemnicza niewiasta, która zauroczyła Tancreda. Jest to jedna z ciekawszych postaci kobiecych w ogóle, mimo że brak jej nadprzyrodzonych zdolności, ciętego języka czy zwariowanej osobowości i nie jest przedstawicielką rodu Ludzi Lodu. Poza tym Sandemo ciekawie nakreśliła wątek kryminalny, który nie zostaje zamknięty, jak początkowo można przypuszczać, wraz z rozwiązaniem zagadki morderstwa.

Nie jest to pozycja z serii "odkrywanie tajemnic Ludzi Lodu", lecz mimo wszystko warta jest przeczytania.