Bardzo dawno czytałam „Dzienniki”, ale już zawsze będę o nich pamiętała. Jest to raczej trwożąca lektura, więc na powtórkę, jak dla mnie, nie czas jeszcze.
----------------------------
Wydawałoby się, że czas zatarł w mojej pamięci wymowę „Dzienników”; ale nie. Ilekroć pomyślę o Lechoniu, tylekroć przychodzą mi na myśl dwa – niewysłowioną treścią przemawiające - słowa: czułość i złe myśli... a także odradza się we mnie moje zadziwienie osobowością poety z jednoczesnym współczuciem dla niego; jego obsesja sławy, wyrzuty z powodu trwonienia czasu i nienapisania życiowego doskonałego dzieła, jak uczynił to M. Proust – prowadzi go do neurastenii. Ale jest jeszcze coś, co odsłania tragizm jego indywidualnego losu, i co ma związek z czułością i złymi myślami; oto dziedzic romantycznych uniesień, kochający życie, lecz mało wytrzymały psychicznie, by dźwigać jego trudy - trapi się innością kochania, i wreszcie - z duszą rozdartą rozterkami - w „Dziennikach” ukojenia szuka; miały być one autoterapią i próbą... przemilczenia. Lecz dysonans pomiędzy tym jak być powinno a jak jest: w świecie, i w nim samym – ostatecznie pozostawił na wierzchu... złe myśli. I Lechoń, po wielokrotnym wtapianiu się i cofaniu się od nich, wstąpił i zszedł tam - skąd powrotu nie ma.
„Dzienniki” – to refleksyjny spacer po meandrach ukwieconej, a przede wszystkim umartwionej duszy poety; spacer odkrywający utkaną utajenie z czułości i złych myśli nicość.
Dziennik (
Lechoń Jan (właśc. Serafinowicz Leszek))
I troszkę poezji Jana Lechonia:
"Goplana"
Cóż to? Więc to naprawdę? Więc to jutro rano
Już znikasz: nasz kraj smutny opuszczasz, Goplano?
I zanim babie lato swe nici rozprzędzie,
Nim będą jarzębiny – już Ciebie nie będzie?
Tak jak stado żurawi, co wysoko płynie,
Jak jaskółki przez pierwsze chłody wystraszone,
Ty także nie chcesz zostać w tej smutnej krainie
I tęskniąc do nas ciągle, lecisz w obcą stronę.
Jak to? Nie chcesz zobaczyć, jak liść spada z klonów,
Ni mgieł, co snuć się będą wśród pustych zagonów,
Jak buki na czerwono będą płonąć w górze,
Ani słuchać tej ciszy jesiennej w naturze?
Nie chcesz, śpiąca pod lodem u jeziora brzegu,
Słyszeć przez sen, jak wichry wieją na mogiły,
Ani dzwonków od sanek, ni skrzypienia śniegu,
Ani dzwonów, co będą na Pasterkę biły.
Ach! odejść chcesz od zbrodni straszliwszych niż baśnie,
O których by zadrżało serce Balladyny,
Lecz krew, co tu spłynęła, nie z naszej jest winy.
Poczekaj! Wszystko przejdzie, uciszy się, zaśnie,
Zostań z nami, Goplano! Wypłyń nocą, biała,
Nad srebrem oświecone granatowe tonie
I rozpleć swoje włosy i połóż swe dłonie
Na wierzbie, którąś przecież tak bardzo kochała,
Wśród woni, co się leją taką nocą ciepłą,
Przejdź cicho po ogrodzie i idź wśród rabatów,
I z bratków, i z nasturcji, i ze wszystkich kwiatów
Zmywaj wodą z jeziora naszą krew zakrzepłą.
----
I jeszcze dwa utwory J.Lechonia (dodano 02. 06. 2007.)
„Proust”
W półmroku sennej lampy jakieś dziwne cienie,
Zapach lekarstw duszący, twarz blada jak chusta.
To nic. To tylko zwykłe ostatnie zdarzenie,
I trudno, by dziwiło Marcelego Prousta.
Jak słońce, gasnąc w pysznych promieni efekcie,
Zachodzić się nie wzbrania i świecić nie żąda,
Tak on powoli opis poprawia w korekcie
Tej śmierci, którą widzi i wie jak wygląda.
To nic. I może jutro siądą po wieczerzy
I książkę tę czytając ciszą nocnych godzin
Poczują nagle ciepło jak szczęście narodzin.
Albo wierzy się w życie, albo w śmierć się wierzy.
---
„Od żalu nie uciekniesz, nie ujdziesz goryczy...”
Od żalu nie uciekniesz, nie ujdziesz goryczy,
I każda twa pociecha – to widmo przeszłości.
Ach! Czegoż się spodziewa i na cóż to liczy
Każdy z nas, co na tyle patrzał nikczemności?
I tylko jest zdziwiony, że jeszcze cię wzrusza
To drzewo całe w kwiatach, różowy wschód słońca,
I żyjesz aby twoja nieśmiertelna dusza
Co dane jej przecierpieć, cierpiała do końca.
Cóż z tego, że coś kochał – przemija jak dymy,
Że po tych, co odchodzą, żal serce ci tłoczy.
My z starym Sofoklesem spokojnie patrzymy
Na ten widok, na który chciałbyś zamknąć oczy.
Jan Lechoń „Poezja” Czytelnik, Warszawa 1979
---
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.