Dodany: 03.01.2007 22:49|Autor: Meszuge
Trzy zaskoczenia w bibliotece
Dziś w mojej bibliotece...
Niewielka dotąd półeczka, na której leżało kilka książek na sprzedaż- biblioteka pozbywa się tytułów, których latami nikt nie wypożycza (swoją drogą knotów niesamowitych), zmieniła się w cały regał pełen książek. Każda kosztuje 1 PLN. Złapałem "Grona gniewu", dwa tomiszcza z pociesznymi historyjkami sądowymi Wiecha i pięknie wydaną "Drogę przez Mękę" w trzech tomach. Prawdę mówiąc zastanawiałem się jeszcze nad kilkoma pozycjami. Może nie dlatego, żeby były jakieś rewelacyjne i szczególnie mi potrzebne, ale... za złótówkę?! :-)
To było zaskoczenie pierwsze, przyjemne. Drugie, też miłe, miało miejsce, gdy zorientowałem się, że w książkach nie ma pieczątek czy innych śladów świadczących, że pochodzą z biblioteki. Dotąd biblioteka pozbywała się tylko swoich starych zbiorów. A te, które sobie wybrałem i wiele innych, były zupełnie nowe.
Tak mnie to zaintrygowało, że płacąc za swój nabytek zacząłem dopytywać: co to są za książki, skąd się wzięły? Czy może biblioteka sprzedaje jeszcze nie wprowadzone do katalogu pozycje, a jeśli tak, to dlaczego?
Odpowiedź pani bibliotekarki była trzecim zaskoczeniem. Okazało się, że biblioteka sprzedaje po złotówce książki, które otrzymała w prezencie od czytelników.
Nie wiem jak u Was, ale tu, u mnie, jest normalnym zwyczajem, że ludzie oddają do biblioteki książki niepotrzebne, nie mieszczące się w domu, niechciane lub zdublowane prezenty, itd. Zresztą, powody mogą być różne.
Jak Wam się wydaje, czy trzecie zaskoczenie też było przyjemne?