Dodany: 03.01.2007 22:49|Autor: Meszuge

Książki i okolice> Z życia bibliofila

2 osoby polecają ten tekst.

Trzy zaskoczenia w bibliotece


Dziś w mojej bibliotece...
Niewielka dotąd półeczka, na której leżało kilka książek na sprzedaż- biblioteka pozbywa się tytułów, których latami nikt nie wypożycza (swoją drogą knotów niesamowitych), zmieniła się w cały regał pełen książek. Każda kosztuje 1 PLN. Złapałem "Grona gniewu", dwa tomiszcza z pociesznymi historyjkami sądowymi Wiecha i pięknie wydaną "Drogę przez Mękę" w trzech tomach. Prawdę mówiąc zastanawiałem się jeszcze nad kilkoma pozycjami. Może nie dlatego, żeby były jakieś rewelacyjne i szczególnie mi potrzebne, ale... za złótówkę?! :-)

To było zaskoczenie pierwsze, przyjemne. Drugie, też miłe, miało miejsce, gdy zorientowałem się, że w książkach nie ma pieczątek czy innych śladów świadczących, że pochodzą z biblioteki. Dotąd biblioteka pozbywała się tylko swoich starych zbiorów. A te, które sobie wybrałem i wiele innych, były zupełnie nowe.

Tak mnie to zaintrygowało, że płacąc za swój nabytek zacząłem dopytywać: co to są za książki, skąd się wzięły? Czy może biblioteka sprzedaje jeszcze nie wprowadzone do katalogu pozycje, a jeśli tak, to dlaczego?

Odpowiedź pani bibliotekarki była trzecim zaskoczeniem. Okazało się, że biblioteka sprzedaje po złotówce książki, które otrzymała w prezencie od czytelników.
Nie wiem jak u Was, ale tu, u mnie, jest normalnym zwyczajem, że ludzie oddają do biblioteki książki niepotrzebne, nie mieszczące się w domu, niechciane lub zdublowane prezenty, itd. Zresztą, powody mogą być różne.

Jak Wam się wydaje, czy trzecie zaskoczenie też było przyjemne?
Wyświetleń: 59136
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 93
Użytkownik: blanca 03.01.2007 23:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Do mojej biliboteki ludzie też przynoszą książki,których nie chcą (z różnych powodów). Kilka lat temu moja mama oddała tam chyba z 50 książek i do dzisiaj żałuję,że to zrobiła.
Użytkownik: misiak297 03.01.2007 23:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Szczerze Ci powiem, że na tej zasadzie zdobyłem wiele książek i to za darmo, nawet bez złotówki (kiedyś ktoś odstawił na darowiznę całą sagę rodu Forsytów! Już jest w mojej biblioteczce). Z jednej strony ja nabywam i to za friko, ale uważam, że jeśli ktoś oddaje książkę jako prezent, powinna być skatalogowana.
Użytkownik: elka12 25.06.2009 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze Ci powiem, że na... | misiak297
Nie ma takiej potrzeby, skoro nie jest włączona oficjalnie do księgozbioru biblioteki. Katalog odzwierciedla stan posiadania biblioteki, a nie dary (które bywają bardzo różne).
Użytkownik: Agis 04.01.2007 08:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Podejrzewam, że Ci, od których przyjmowane są dary, są poinformowani o ich losie. To nie tak źle wspomóc bibliotekę przynajmniej złotówką, oddając książkę, której się już nie chce mieć.
Użytkownik: Meszuge 04.01.2007 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Podejrzewam, że Ci, od kt... | Agis
Wprawdzie nie pytałem, może to nawet zrobię, ale jakoś wątpię, żeby darczyńcy byli informowani,że ich prezenty będą sprzedawane i to w niektórych przypadkach, za śmieszne pieniądze.
Użytkownik: Agis 04.01.2007 09:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Wprawdzie nie pytałem, mo... | Meszuge
Wiesz, zdarza się, że do mnie przychodzi ktoś i chce podarować niepotrzebne książki. Zazwyczaj lojalnie informuję, że nie bedą przydatne w naszej bibliotece, ale ludzie zostawiają mi to (mówią: "to proszę rozdać") bo nie bardzo wiedzą, co z tymi książkami zrobić.
Użytkownik: imarba 04.01.2007 09:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, zdarza się, że do ... | Agis
U nas nie wolno sprzedawać książek. Tak zdecydował lokalny urząd podatkowy, z różnych względów... zrobiono więc półkę z książkami "uwolnionymi" i często nie są to knoty!
Użytkownik: nutinka 04.01.2007 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Od lat nabywam książki w taki sposób. Ci, którzy oddają niepotrzebne książki do biblioteki wiedzą, co może się z nimi stać - regał jest w korytarzu, każdy może sobie coś wybrać, darczyńcy również. Na regał trafiają książki, które biblioteka ma już w wystarczających ilościach, gdyby chcieli wcielić wszystkie darowizny do księgozbioru, musieliby zajmować kilkakrotnie większą powierzchnię.

Z ciekawszych tytułów i autorów trafiły do mnie w ten sposób: Błogosławieństwo ziemi, Kobieta z wydm, Przemija postać świata, Parnicki, Faulkner, Jasienica i sama już nie pamiętam ile jeszcze.
Użytkownik: Panterka 04.01.2007 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Wiele książek zdobyłam w podobny sposób.
U mnie w bibliotece naprawdę potrafimy przeklinać jakiegoś darczyńcę, który z łaski swej obdarował bibliotekę pozycjami, które będą zalegać na półkach latami. Opracować (w przypadku mojej biblioteki) każdą pozycję trzeba. Przeleżeć na półce musi co najmniej lat 20. A książek przybywa z roku na rok, magazyny nie są z gumy i jeśli jakiś profesor (zazwyczaj darczyńcami są profesorowie) obdarzy nas dziełami Marxa i Engelsa wraz z Leninem, gdyż on uważa, że powinniśmy to mieć (a nie sprawdzi, że mamy tego od licha i ciut) to doprawdy - brak inwentaryzacji jest błogosławieństwem.
Teraz w wypożyczalni można dostać egzemplarze "Chłopów", "Agnieszki, córki Kolumba", "Timura i jego drużyny" - gdyż egzemplarzy tych tytułów biblioteka ma dużo, a zainteresowanie znikome.
Kto chce, kto chce?
Użytkownik: Vemona 04.01.2007 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiele książek zdobyłam w ... | Panterka
Ja!! Poproszę Timura. :-)
Użytkownik: zielkowiak 15.07.2009 00:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiele książek zdobyłam w ... | Panterka
Ja chcę bardzo! Co mam zrobić, by je zdobyć?
Użytkownik: Panterka 17.07.2009 14:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja chcę bardzo! Co mam zr... | zielkowiak
Ups, to było dość dawno... Zobaczę, czy gdzieś mi się egzemplarz nie zapodział, chociaż wątpię...
Użytkownik: Checkpoint 04.01.2007 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
W taki sposób zdobyłam takie książki:
- R. Kapuściński "Wojna futbolowa";
- M. Wańkowicz "Reportaże zagraniczne";
- K. Makuszyński "Bezgrzeszne lata", "Poezje wybrane", "Awantury arabskie";
- L. Tołstoj "Wojna i pokój";
- J. Niżnikiewicz "Krzyż Nilu";
- I. Asimov "Nemesis";
- B. Rutha "Szurzy pałac";
- A. Czechowicz "Siedem trudnych lat";
- S. Lem "Katar"
i kilka innych pozycji. I zaczęłam lubić chodzić do biblioteki ;]
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.01.2007 18:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Moim zdaniem tak. No bo korzysta kazdy: darczyńca, bo się pozbywa niechcianego "towaru"; biblioteka, bo zarabia, choćby 100 zł do kupy, ale zarabia; i nabywca też, ale płaci mniej, niżby zapłacił w antykwariacie czy na allegro.
U mnie też sprzedają, po ciut wyższych cenach - 3 zł, 5 zł - ale czasem są to pozycje b.wartościowe - ostatnio kupiłam sobie tak "Rodzinne gniazdo" Droeschera w porządnej płóciennej oprawie.
Użytkownik: Vemona 04.01.2007 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem tak. No bo k... | dot59Opiekun BiblioNETki
Szkoda, że moja biblioteka tak nie robi, napewno odkupiłabym choćby i zaczytaną Pruszkowską, której już nie ma w księgozbiorze, Muszyńską-Hoffmannową, którą też już zaczynają wycofywać... Ciekawe od czego to zależy, że jedne biblioteki robią takie akcje, a inne nie.
Użytkownik: miłośniczka 04.01.2007 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Szczerze mówiąc, ja nie znam żadnej z takich bibliotek! Gdzie można znaleźć takowe? Jeśli znacie jakieś, wpiszcie :)) To cudowny pomysł!!!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.01.2007 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze mówiąc, ja nie z... | miłośniczka
Moja jest w Wiśle Centrum (przy pl.Hoffa).A Ty chyba gdzieś z niedaleka jesteś, nieprawdaż? (o ile tutaj gdziekolwiek jest "niedaleko", bo ja do tej Wisły mam z 10 km i jest to okropna odległość - gdyby chcieć dojechać PKS-em, to biorąc pod uwagę częstotliwość kursów, taka wyprawa zajmuje ze 2 godziny).
Użytkownik: miłośniczka 05.01.2007 15:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja jest w Wiśle Centrum... | dot59Opiekun BiblioNETki
Oj, troszkę daleko, niestety :/
Użytkownik: EnidEarie 14.07.2009 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, troszkę daleko, niest... | miłośniczka
W bibliotece w Nowym Sączu jest taka akcja, choć raczej w mini skali. Czasami jest kilka książek do wzięcia, czasami nie ma żadnej.
Użytkownik: miłośniczka 17.07.2009 00:45 napisał(a):
Odpowiedź na: W bibliotece w Nowym Sącz... | EnidEarie
Dzięki, będę o tym pamiętać. ;-)
Użytkownik: Meszuge 05.01.2007 10:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze mówiąc, ja nie z... | miłośniczka
W Opolu to codzienna praktyka. Masz blisko? :-)
Użytkownik: Sophie7 05.01.2007 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: W Opolu to codzienna prak... | Meszuge
Proszę,podaj dokładne namiary na tą bibliotekę :)
Użytkownik: Meszuge 05.01.2007 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę,podaj dokładne nam... | Sophie7
Tak się namieszało, że w sumie nie wiem kto kogo prosi o dokładniejsze nmiary. :-)

W każdym razie biblioteka, w której ja kupuję czasem tanie, dobre książki to Biblioteka Centralna w Opolu, na ulicy Kośnego- numeru nie pamiętam- mniej więcej z tyłu teatru Kochanowskiego.
Użytkownik: Sophie7 05.01.2007 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak się namieszało, że w ... | Meszuge
Już wiem, dziękuję :)
Użytkownik: wila 05.01.2007 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Już wiem, dziękuję :) | Sophie7
Nie jestem pewna, ale wydaje mi się że na Placu Piłsudskiego też prowadzi się sprzedaż książek :)
Użytkownik: Sophie7 06.01.2007 10:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem pewna, ale wyd... | wila
:)
Użytkownik: miłośniczka 05.01.2007 15:56 napisał(a):
Odpowiedź na: W Opolu to codzienna prak... | Meszuge
Oj nie, niestety :(
Użytkownik: cheyenne 03.04.2009 22:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Moja biblioteka ma jakieś tajemnicze dojście do książek całkiem nowych, najczęściej całych serii. Kiedyś przypadkiem trafiłam na dwie części z serii "kot, który..." i dostałam całkowitego świra na ich punkcie ;) Za dwie książki zapłaciłam 4zł i od tego czasu uważnie przeglądam półkę z książkami "za złotówkę".
Na "Kota..." już niestety nie trafiłam w bibliotece, żeby zdobyć kolejne tomy molestuję pobliski antykwariat ;)
Użytkownik: Meszuge 04.04.2009 08:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja biblioteka ma jakieś... | cheyenne
Zawsze warto też "poszperać" na Allegro.
Użytkownik: dziata 08.05.2009 23:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
W moim mieście podczas tak zwanych "dni miasta" co roku są sprzedawane książki za złotówkę, co roku oczywiście biegnę tam jak najszybciej żeby wyhaczyć wszystkie perełki... Co ciekawe często jest na tym bazarku tłoczno. Czasem również biblioteka ustawia regały przed wejściem, jakby w takim przedsionku i tam również w ciągu roku można nabyć egzemplarz za złotówkę, mnie się wydaje że częściej są to książki raczej rzadko wypożyczane, bo zawsze mają pieczątki.
Użytkownik: misiek1787 10.06.2009 17:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
W mojej bibliotece dopiero od kilkunastu dni można kupić książki za złotówkę, wcześniej nie było mowy o czymś takim. Kupiłem sobie Cienka czerwona linia (Jones James) - podobno film zrealizowany na jej podstawie jest świetny, ja niestety nie oglądałem. Ponadto Drugi brzeg (Jesionowski Jerzy) ale to nie wydaje mi się takie ciekawe. Obydwie książki kosztowały mnie 1 zł. Co do ich stanu można narzekać ale to była chyba dobra cena :-)
Użytkownik: Gabra 13.06.2009 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Ja też ostatnio miałam okazję skorzystać z tego rodzaju wyprzedaży i kupiłam "Damę kameliową", "Pani Bovary", "Sagę Rodu Forsyte'ów" i "Zabić drozda". Książki są bez pieczątek, w bardzo dobrym stanie, wydania może nie są najpiękniejsze bo z lat 70 ale jakoś to przeżyję, nawet więcej - jestem bardzo dumna z tych nabytków :-).

Uważam, że tego typu wyprzedaże to naprawdę świetny pomysł i ja osobiście nie miałabym nic przeciwko temu aby książkę którą ja oddałam też sprzedano tym bardziej jeżeli pieniądze z tego uzyskane poszłyby na zakup nowych książek.
Użytkownik: elka12 25.06.2009 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
W mojej bibliotece też można dostać książki za złotówkę. Są to najczęściej dary, które są dla biblioteki zbędne. Wszyscy darczyńcy są informowani o tym, że książki mogą trafić na sprzedaż. Od niedawna dyrekcja ma w związku z ta praktyką dylematy moralne (skarbowe), więc nie wiem jak dalej potoczą się losy domowych biblioteczek zasilanych "naszymi darami".
Użytkownik: Meszuge 26.06.2009 06:33 napisał(a):
Odpowiedź na: W mojej bibliotece też mo... | elka12
Może będą po prostu zupełnie za darmo? Na zasadzie darmo otrzymaliście, darmo dawajcie...
Użytkownik: elka12 26.06.2009 08:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Może będą po prostu zupeł... | Meszuge
Może najbiedniejszą biblioteką nie jesteśmy, ale te złotówki przydają się np. na cukierki dla dzieci, które przychodzą po raz pierwszy do biblioteki.
Użytkownik: jackasia 26.06.2009 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
A ja właśnie ostatnio oddałam całą torbę książek- głównie podwójnych, które powieliły się przez lata w domowej bibliotece- głównie z racji, iż rodzice, brat, ja- jesteśmy zagorzałymi czytelnikami.
I jakież było moje zdziwienie- gdy pani średnio chętnie przyjęła te książki. I szczerze... nie wiem co z nimi zrobiła...
Użytkownik: Meszuge 26.06.2009 15:27 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja właśnie ostatnio odd... | jackasia
Dokładasz komuś pracy i dziwisz się jeśli nie przejawia entuzjazmu? :-)
Użytkownik: Gocha1989{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 26.06.2009 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja właśnie ostatnio odd... | jackasia
Trudno się też im dziwić. Pewnie ludzie im przynoszą masę książek, i śmiem przypuszczać że rzadko są to najpoczytniejsze nowości czy klasyka, a częściej pozycje typu "Schudnij 10 kg w tydzień" czy "Sam napraw swojego poloneza".
Użytkownik: anty_k 06.07.2009 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Witam.
Trafiłem przypadkowo na stronę. Mam pewne spostrzeżenie.
Przede wszystkim mam od dawna hopla na punkcie książek.
W naszej bibliotece prowadzi się sprzedaż darowanych i wycofanych książek.
Pewnego dnia zaświtało mi w głowie, po rozmowie z miłą Panią Bibliotekarką ( która stwierdziła, iż po zakończeniu kiermaszu trafią na przemiał),że zakupię wszystkie pozostałe na kiermaszu książki(grubo ponad tysiąc sztuk). Oczywiście nie po złotówce, taniej. Z opcją prawa do kupna pozostałych, czekających na opracowanie a wycofanych z księgozbioru.
No i ....
Otrzymałem odpowiedź, że owszem ...ale ...książki czekające w dużej ilości po likwidacji filii najpierw trafią na kiermasz. Brzmi to rozsądnie, jednak nie z mojego punktu widzenia. Być może za bardzo chciałem, "napaliłem się". I to było widać. Potraktowano mnie jak śmietnik, jak naiwniaka, który zapłaci za przebrany księgozbiór. Co złego w tym, że chcę te książki. Pieniądze są wykorzystywane do zakupu nowych pozycji. Jedynym wytłumaczeniem jest tzw "misja krzewienia czytelnictwa" i dojście z nimi do tzw szerokiego odbiorcy. W co szczerze nie wierzę. Oferowałem uratowanie książek od wysypiska ( a tam trafią Żeromskie, Orzeszkowe, Mickiewicze, Słowackie, Reymonty, Balzac'i, Conrad'y itp.)Zainteresowanie kiermaszem jest nikłe, symptom "psa ogrodnika" się chyba kłania.
I tak sobie myślę, nawet gdyby kwota z ich sprzedaży odpowiadałaby kwocie proponowanej przeze mnie (co jest wysoce nieprawdopodobne) to i tak znakomitą większość książek czeka śmietnik.
A może to ja jestem w błędzie i jest coś nagannego w nabywaniu większej ilości książek. Pozdrawiam
Użytkownik: elwen 06.07.2009 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam. Trafiłem przypadk... | anty_k
Prawdopodobnie wszechpotężny Regulamin :/ Momentami idiotyczny, ale za nieprzestrzeganie, nawet gdy sprawa "moralnie słuszna", jeśli towarzystwo wokół nieżyczliwe, bibliotekarka może mieć kłopoty w pracy, w wersji skrajnej - poważne.
Użytkownik: anty_k 06.07.2009 17:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawdopodobnie wszechpotę... | elwen
W tym problem, że nie ma żadnych przeszkód bym je nabył. Wg mnie sprawa ma się tak: dla biblioteki nie ma najmniejszej różnicy kto nabędzie książki przez nią niechciane czy darowane. Pieniądze uzyskane w ten sposób zasilają konto na zakup nowości. I to jest główny i jedyny cel. Oferowałem zakup całości: kiermaszowych po przetrzebieniu (czyli praktycznie odpadów - jeżeli tak można wyrazić się o książkach...jest jednak oczywiste, że nie wszystkie nam odpowiadają) i jeszcze nieopracowanych książek ze zlikwidowanej filii ale pod warunkiem nie wystawiania ich na sprzedaż w formie kiermaszu. I w tym momencie skończyły się uśmiechy i uprzejmość. Nie potrafię sobie wytłumaczyć tego inaczej jak bezinteresowną zresztą złośliwością. Te Panie swoje wynagrodzenie otrzymają bez względu na to czy parę tysięcy książek pójdzie z dymem czy nie. Wkurza mnie to i nic nie mogę zrobić. Chodzę na kiermasz i patrzę na bezruch przy stoisku, czasami ktoś kupi książeczkę dla dziecka. Nie neguję potrzeby upowszechniania czytelnictwa, jednak to nie czasy wczesnego Gomułki. Szkoda gadać.
Użytkownik: elwen 06.07.2009 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: W tym problem, że nie ma ... | anty_k
Miałam na myśli, że być może panie bibliotekarki mają odgórny obowiązek organizowania kiermaszu "niechcianych" książek po konkretnej cenie (np. złotówka za sztukę, nie więcej i nie mniej), z konsekwencjami służbowymi, gdyby zorganizowały to po swojemu, nawet jeśli lepiej. Nie zdziwiłabym się. Te książki prawnie nie są ich, więc bardzo możliwe, że nawet jeśliby chciały, nie mogą ci ich dać, ani zgodzić się na "hurtową" cenę. Z pozbywaniem się książek ze zlikwidowanej filii też nie taka szybka sprawa, trzeba to wszystko zliczyć, opisać, wpisać, zaprotokołować, z ksiąg inwentarzowych wykreślić... kiedyś służbowo wycofywałam książki, sporo z tym papierkowej roboty, a jeśli cały księgozbiór nawet i niewielkiej filii, to dreszcz mnie jeszcze przejmuje :/ Może i biurokracja jest głupia, ale jest, i nie panie z biblioteki ją wymyśliły. Mogą nawet być tak samo złe na przepisy, jak Ty. Nie doszukiwałabym się od razu wyrachowanej złośliwości, to naprawdę czasem tak jest.

Na pewno nie może zgody wyrazić szeregowy pracownik. Próbuj z kierownictwem Twojej biblioteki, ewentualnie spytaj, czy zakaz nie wynika może z powodów formalnych, w rodzaju: patrz wyżej, i kto by go mógł uchylić (nie wiem, jaka jest struktura Twojej biblioteki - może leży to w gestii Dyrektora, a może nie).
Użytkownik: agapobibl 06.07.2009 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałam na myśli, że być m... | elwen
Witam.
To nie tak, że mamy taki obowiązek. Często się zdarza, że książki, które trafiają do bibliotek kompletnie nie nadają się do danego typu biblioteki. Do mojej (gimnazjalnej) trafiało mnóstwo darów, książek takich jak romanse w stylu Harlequin, krwawe kryminały, które nie nadawały się dla uczniów gimnazjum. Zalegały mi tylko na półkach i przez długi czas nie wiedziałam co z nimi zrobić. Po uzyskaniu zgody dyrekcji szkoły przeznaczyłam je nieodpłatnie dla naszych nauczycieli i pracowników. Sprzedać ich nie mogłam. Co do sprzedawania darów przez inne biblioteki, to na pewno zasady ustala dyrektor. Co do książek, które znajdują się w spisie księgi inwentarzowej to procedura przeznaczania ich na sprzedaż, bądź zubytkowania jest ściśle określona i nie jest to wcale takie proste jak przeciętnemu czytelnikowi się wydaje. Myślę, że jeśli ktoś chce mieć dobre książki, które nie koniecznie muszą być nowe to warto pytać, bo tanim kosztem można znaleźć wartościową lekturę. Pozdrawiam
Użytkownik: anty_k 06.07.2009 20:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam. To nie tak, że m... | agapobibl
A ja swoje dalej....
Kupiłem u nich wcześniej mnóstwo książek, gdy brałem 20 - 40 sztuk to i cena leciała w dół. Jestem świadomy tego, że likwidacja filii trwa..:) tyle, że nie przesadzajmy z tymi problemami. Po rozmowie z kierowniczką właśnie zaczęły się schody... . Gdybym z uśmiechem targował się z Paniami z obsługi i cichutko kupował to co mnie interesuje, być może nie siedziałbym teraz przed kompem a czytał jakąś ciekawą lekturę przy herbatce. I to mi nie daje spokoju. Śmiech mnie ogarnia ale i szlag trafia, że ruszyły mnie słowa o nadmiarze kłopotów z kiermaszem i marnym losem czekającym te książki. Od czasu złożenia Bibliotece oferty czar prysł. Zaznaczam, że nie ma żadnych szczególnych warunków sprzedaży tych książek, kurczowego trzymania się ceny 1 zł, przecież to bardziej symbol niż realna cena ( a dlaczego nie 0,90 zł albo 2,10 zł ). TO TYLKO KWESTIA DOBREJ WOLI !!!!! Jako miłośnik książek nie wyobrażam sobie spisania na straty i wywiezienia przez bibliotekę na wysypisko co najmniej 3 tysięcy książek,,,a może znacznie więcej. Trzeba dużo złej woli by nie widzieć paradoksu tej sytuacji. Sprawa wydaje się banalnie prosta, pozbywamy się wszystkich książek, dostajemy za to realne pieniądze (bibliotekarz potrafi , jak sądzę, ocenić możliwość sprzedaży danego rodzaju książki mając doświadczenie w wypożyczaniu różnych tytułów ), pozbywamy się kłopotu, pracy. Jak by było tego mało, od tamtego czasu Szanowne Panie traktują mnie.....inaczej :)
I śmieszne to i straszne. Samo życie.
Użytkownik: agapobibl 06.07.2009 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja swoje dalej.... Kup... | anty_k
Niestety rozumiem Cię aż za dobrze. Sama ostatnio ratowałam ze zbiórki makulatury przeprowadzonej w naszej szkole książki takie jak: " Podróże Guliwera", "Kajtuś czarodziej", "100 bajek" Brzechwy, "Zmory", "Granice" i wiele, wiele innych. Zawsze boli mnie serce, ale sama niczego więcej zrobić nie mogę. Już i tak nie mam gdzie trzymać książek, a i tak ciągle coś kupuje. Tym bardziej przykro czytać o takim zachowaniu bibliotekarzy. No ale tak do końca powodów tego zachowania nie znasz.Pozdrawiam
Użytkownik: Meszuge 06.07.2009 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety rozumiem Cię aż ... | agapobibl
Powody postępowania? No, cóż… Połowa tego kraju uległa przemianie; zmieniła się, bo po prostu musiała – zmiany wymusiła ekonomia, rynek, gospodarka. Zmianom nie uległy jak dotąd sfery budżetowe. W większości przypadków mentalność tam jest rodem z k… z poprzedniego okresu i systemu społeczno-politycznego. Ludzie w bibliotekach nie są zainteresowani, bo i nie ma absolutnie żadnych mechanizmów, które by ich motywowały. Może nawet wprost przeciwnie… Zresztą, podobnie jest w urzędach, instytucjach, wielu szkołach, państwowej służbie zdrowia…

Mam pracę, mam swoje przepisy, dopóki ich przestrzegam – jestem bezpieczny. Działanie odmienne niż 20 lat temu wiązać by się mogło z jakimś ryzykiem, a po co mi to? Nawet jeśli moje nowatorskie (i ryzykowne) działanie przyniesie jakieś pozytywne efekty, to przecież i tak nic z tego nie będę miał. Poza ulotną satysfakcją… być może… I podejrzliwością i niechęcią przełożonych i współpracowników.
Użytkownik: Gocha1989{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 07.07.2009 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam. Trafiłem przypadk... | anty_k
A nie za bardzo widzicie w tym wszystkim spisek i złośliwość? Nie było po prostu tak, że chciałes kupić wszystkie za mniej niż po złotówce za sztukę, a panie z biblioteki mają nadzieję że sprzedadzą je pojedynczo - różnym ludziom, za taką właśnie cenę?


Użytkownik: anty_k 07.07.2009 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: A nie za bardzo widzicie ... | Gocha1989{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Zadam pytanie... dlaczego sprzedaż "różnym ludziom" ma być moralnie bardziej uzasadniona niż sprzedaż jednej osobie ? Bo wyczuwam w tym sformułowaniu taką nutę. Na 2 tys. wystawionych pozycji, 85% to knoty, cegły czy jak je zwać. Knoty, zniszczone, zdezaktualizowane, ideologicznie struposzałe itd. I nie sprzedadzą się choćby nasze idealistyczne i życzeniowe podejście do tej sprawy osiągnęło monstrualne rozmiary. To nie ja wydałem na nie wyrok, to są słowa Pracownic Biblioteki. WYSYPISKO ! !
A sprawa ceny...kiedyś była to zabawa w zaoszczędzenie na piwo :) 2 złotych. Teraz szła sprawa o setki złotych, nie lubię robić za barana idącego potulnie na rzeź i płacącego za makulaturę. Prawdopodobnie nie ma na świecie nikogo, poza pracownikami rzeczonej Biblioteki, kto przy sprzedaży hurtowej żąda ceny detalicznej. Nie dam się zwariować, ta sprawa jest BANALNIE PROSTA.
Ale czas kończyć te nudne wywody.
Z uśmiechem napiszę tylko, że dzisiaj w sąsiednim mieście dostałem ZA DARMO dwa wielkie kartony książek. Miłym Paniom dziękuję i mam szczerą nadzieję, że nie zostaną zwolnione z pracy, nie będzie zawistnych spojrzeń współpracowników, przełożeni nie wyciągną konsekwencji z tego karygodnego czynu jakiego się dopuściły. Może ujdzie im to na sucho, ostatecznie na kartonach był napis " książki za darmo".
Pozdrawiam.

Użytkownik: lapsus 08.07.2009 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Mnie dobija inna sprawa - być może w niektórych bibliotekach (być może w większości?) takich kiermaszów w ogóle się nie organizuje i książki zamiast do ludzi trafiają bezpośrednio na przemiał. Zgroza. Inna sprawa -miałem sytuację, że chciałem z magazynu wyciągnąć taki "antyk", pierwsze wydanie Hrabala w Polsce z lat 60-tych. Chciałem za nią dać nie kilka a kilkadziesiąt złotych z bardzo prostego powodu, pragnąłem uratować tę cenną dla mnie książeczkę ( kurzącą się w czeluściach mrocznego magazynu, gdyż nie było dla niej miejsca na półce) przed przemiałem. Pani Bibliotekarka zastawiła się tysiącami przepisów, że biblioteka nie prowadzi działalności handlowej, to ja spytałem, czy mają zamiar tę książkę przemielić i WB odpowiedziała, że jak trzeba będzie, to przemielą. Być może książka już nie istnieje, bo ostatnio był renament czy cóś . Trudno. Książki na kiermaszach, o których piszecie, kosztują 1 zł., ale wypożycz taką starą, zniszczoną książeczkę i zgub! No to już wtedy ruszają procedury i te procedury wyceniają i stwierdzają wartość nowej książki z księgarskiej półki. Sam nie mogłem oddać egzemplarza "na wymianę" czyli identycznej książki jak ta, którą zgubiłem tylko w lepszym stanie. Dla mnie biblioteki bardzo często są reliktami urzędniczej paranoi sprzed lat, gdzie się siedzi i się rządzi. Ale czy to wszystko w ogóle reguluje jakieś prawo, czy raczej widzimisię Pani Bibliotekarki?
Użytkownik: elwen 08.07.2009 09:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie dobija inna sprawa -... | lapsus
Jako bibliotekarka, odpowiem od razu: prawo. Niestety.
Użytkownik: anty_k 08.07.2009 09:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie dobija inna sprawa -... | lapsus
Drążąc dalej temat, pytanie do Bibliotekarzy : jaka ilość książek trafia na przemiał, generalnie na śmieci ?? W sztukach, i co jaki czas wykonuje się taką egzekucję. Może jeszcze ktoś podrzuci podstawę prawną która zamyka oficjalnie drogę do uratowania książek, tak jak chciał to zrobić "lapsus". Dostałem za frico książki, wiec można i tak. Jaka jest prawda....nieuchronnie wychodzi odpowiedź: samoograniczanie, autocenzura, brak dobrej woli. Fajnie by było gdybym się mylił :)
Użytkownik: elwen 08.07.2009 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Drążąc dalej temat, pytan... | anty_k
Wiesz, to *można*... powiem tak: jeśli będziesz od tym opowiadał, rób to rozważnie, bo możesz wyrządzić niedźwiedzią przysługę pracownikowi biblioteki. Serio. Ja akurat pracuję w bibliotece naukowej, tam są trochę inne zasady, wyrzucać nie można praktycznie niczego. Koleżanka z bratniej biblioteki wojewódzkiej opowiadała kiedyś, jak wygląda problem, o którym mówisz, od ich strony: pięć lat nikt książki nie wypożycza, i sio. Bo brak miejsca w magazynach, o półkach nie mówiąc (argument, wbrew pozorom, poważny). Bo tak ustalił sejmik wojewódzki bodaj... nie wiem dokładnie od strony formalnej. Nieważne, że Hrabal, że pierwsze wydanie polskie, i co pracownik o tym sądzi. Co do obchodzenia przepisów, "przymykania oka"... od strony prawnej, nawet jeśli w tym przypadku etyczne (ratuję Hrabala! nie mam sumienia wyrzucić!) to... nie można. Tak zwane konsekwencje służbowe, w wersji skrajnej (absurdy rządzą, niestety) prawne. Może inne biblioteki mają inne przepisy, struktura jest skomplikowana, podobnie jak to, kto komu podlega.
Użytkownik: villena 08.07.2009 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Drążąc dalej temat, pytan... | anty_k
Nie znam się na tym zupełnie, ale wydaje mi się, że może tu być jakiś problem natury podatkowo-skarbowej.
Może jakiś pracujący w urzędzie skarbowym Biblionetkowicz by się wypowiedział? :) Kojarzą mi opisywane w prasie przypadki, kiedy jakiś piekarz rozdawał resztki chleba bezdomnym i został obciążony jakimś strasznym podatkiem od darowizn.
Użytkownik: anty_k 08.07.2009 13:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znam się na tym zupeł... | villena
Staram się to zrozumieć ale mi nie wychodzi.
Dociera do mnie ,że jesteście Państwo przywaleni przepisami, a jak nie przepisami to "życzliwością współpracowników lub przełożonych" itp.
Nigdy nie będę w stanie tego do końca pojąć. Może zbyt prostą czy prostacką wizję świata miałem.
Widać nie dość jasno przedstawiłem problem z jakim się spotkałem.
W punktach.
1. Kupowałem książki z darów jak i wycofane ze stanu. Czyli można.
2. Negocjowałem , raczej dla zabawy i jakiejś dziecięcej satysfakcji, ceny i uzyskiwałem rabat :). Czyli można.
3. Nie wiem, jak biblioteki rozliczają się ze skarbówką z kiermaszu, wszak nie są instytucjami przynoszącymi dochód, faktem jest natomiast , że wystawiają książki na sprzedaż (w formie kiermaszu). Czyli można.
4. Dostałem za darmo książki otrzymane od darczyńców nie wprowadzone na stan a więc z niego nie wycofane.... Miłym Paniom nic nie grozi. W tym przypadku Biblioteka pełniła rolę skrzynki kontaktowej. Czyli można, pod warunkiem dobrych chęci.
5. Książki trafiają na "śmieci". Czyli można.

Czy ktoś ma odpowiedź od a do z, bez wspominania o strachu, nie wychylaniu się, świętym spokoju, mitycznych przepisach.
A co by było gdybym to ja był tym śmietnikiem, robi się protokół zniszczenia ?? Naziści i Inkwizycja nie byli tak skrupulatni w dokumentowaniu niszczenia księgozbiorów.
A może jakaś Biblioteka ma do sprzedaży czy oddania książki ?
Chętnie porobię przez chwilę za utylizatora :) :)
Nie o to mi szło ale tak wyszło. Prywata w sprawie książek jest niemile widziana, prawda......
Użytkownik: Gocha1989{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 08.07.2009 14:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Staram się to zrozumieć a... | anty_k
W mojej poprzedniej wypowiedzi nigdzie nie napisałam że sprzedanie książek wielu osobom jest lepsze niż sprzedanie ich Tobie. Chodziło mi o czystą kalkulację: ty chcesz je kupić taniej (hurtowo :) niż po 1 zł sztuka, a biblioteka liczy na to że po takiej właśnie cenie uda się je sprzedać (pojedynczo).

Użytkownik: elwen 08.07.2009 14:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Staram się to zrozumieć a... | anty_k
ad 1) wspomniałam o różnych systemach organizacyjnych: różne biblioteki w Polsce podlegają pod rozmaite instytucje, ergo - w jednych można w innych nie można;

ad 2) z kim negocjowałeś?; wytłumaczę obrazowo: kupując T-shirt w butiku możesz próbować się targować (w prywatnej instytucji czasem się udaje, jeśli w sklepie jest właściciel albo pracownicy dostali wcześniej jego wyraźną zgodę na ewentualne obniżki cen w jakiś granicach), ale nie miej pretensji do sprzedawczyni, która jest sama, że się nie zgodzi na obniżkę, bo ona sama po prostu nie ma do tego prawa, podobnie jak kasjerka w markecie, nawet jeśli się zgodzi, że T-shirt mógłby być tańszy; biblioteki przy tym są w większości instytucjami państwowymi, nie prywatnymi...

ad 3) patrz pierwszy i drugi komentarz;

ad 4) jak wyżej... choć darowizna, np. prywatnej kolekcji książek, papierów itp. jest procesem bardziej skomplikowanym od - bez urazy -"ja wam daję, postawcie sobie i się cieszcie" (spisanie każdej, KAŻDEJ rzeczy, uchchch i niczego nie możesz wyrzucić bo to biblioteczne, nie twoje); poza tym, jak sam zauważyłeś, książki nie były wprowadzone na stan, sytuacja łatwiejsza;

ad 5) no cóż, znajomy prawnik - miłośnik książek był oburzony, choć zgodził się, że sytuacja skomplikowana, bo złamanie przepisów, nawet jeśli dla Hrabala, przekroczenie uprawnień to już przeciw prawu wykroczenie.

Co do Nazistów i Inkwizycji, mam wrażenie, że ich akta akurat w miarę schludne były.

W odniesieniu do najczęściej powtarzanego przez Ciebie wyrazu - można, zapewne. Uderzając do osób odpowiedzialnych bezpośrednio, ewentualnie ich przełożonych. Czasem wystarczy zgoda kierownika pracowni, o innych rzeczach mogą decydować kierownicy działów (np. zakup konkretnych książek), o innych dyrekcja...
Użytkownik: anty_k 08.07.2009 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: ad 1) wspomniałam o różny... | elwen
Bardzo to wszystko skomplikowane w Waszych wypowiedziach.
DO CZASU ZAOFEROWANIA KUPNA CAŁOŚCI NIE BYŁO ŻADNYCH PROBLEMÓW: TAK Z CENĄ JAK I KUPNEM. W SYMPATYCZNEJ ATMOSFERZE OBNIŻALIŚMY CENĘ Z PANIAMI BIBLIOTEKARKAMI, RAZ Z JEDNĄ, RAZ Z DRUGĄ, TRZECIĄ. PANIE SAME PROPONOWAŁY: "BO PAN TYLE BIERZE TO ZJEDZIEMY Z CENY", (TO JAK W SKECZU O JAMNIKU...NIE O CENACH MIAŁO BYĆ A JEST). TAK, CHCIAŁEM KUPIĆ TANIEJ, CHCIAŁEM OSZUKAĆ BIBLIOTEKĘ I PUŚCIĆ JĄ Z TORBAMI, POZBAWIĆ PRACOWNIKÓW PRZYJEMNOŚCI ZNISZCZENIA PARU TYSIĘCY KSIĄŻEK. JESTEM ZRZUCONYM, RAZEM ZE STONKĄ, DYWERSANTEM MAJĄCYM POZBAWIĆ UCZTY DUCHOWEJ TE TŁUMY WALĄCE NA KIERMASZ. JESTEM CWANIAKIEM, KOMBINATOREM, PIJAWKĄ ŻERUJĄCĄ NA ZDROWYM ORGANIZMIE BIBLIOTECZNYM.
CO DO UROJONEJ WIZJI SPRZEDAŻY CO DO SZTUKI KIERMASZOWYCH KSIĄŻEK TO WŁAŚCIWIE NIE POWINIENEM SIĘ WYPOWIADAĆ. I SIĘ NIE WYPOWIEM.
ŻAL MI KSIĄŻEK, SZKODA, ŻE DO MNIE NIE TRAFIĄ....JEDNAK JESTEM LEPSZYM WYJŚCIEM NIŻ ŚMIETNISKO.
Kończąc, zapodam jeszcze jeden paradoks.
Jeżeli książki skończą w uruchomionym niedawno skupie makulatury to będą moje :) Jakież to chore.
Użytkownik: elwen 08.07.2009 18:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo to wszystko skompl... | anty_k
Nie krzycz, słyszę :) I tylko nie rozumiem: to w końcu chciały ci po cenie hurtowej czy nie chciały sprzedać?
Użytkownik: Gocha1989{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 08.07.2009 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie krzycz, słyszę :) I t... | elwen
A mnie trochę zastanawia po co ci te kilka tysięcy książek, o których sam mówisz ze niektóre są bezwartościowe, nazywasz je makulaturą. I na dodatek podchodzisz do tego tak emocjonalnie.
I przychylam się do apelu - nie krzycz, dobrze Cię widać i tak.
Użytkownik: anty_k 13.07.2009 23:34 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie trochę zastanawia ... | Gocha1989{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
I to jest właśnie kwintesencja miernej dyskusji.
Jaki apel, jaki krzyk :) ?
Myślałem, że jest to forum gdzie spotykają się bibliotekarze a nie kółko różańcowe. Zastanawia Cię po co mi te kilka tysięcy książek a nie zastanawia Cię (albo dużo , dużo mniej ) co się z tymi książkami stanie ?? I , przepraszam bardzo ...co to Cię obchodzi ?? A jakie masz podejrzenia ?? Co takiego strasznego knuję ? Hmmm ?
Widzę, że się pomyliłem i zamiast rzeczowej dyskusji czytam o ...właśnie, o czym. Wszystko zamyka się w błędnym kole niemożności, tylko nie wiadomo czemu ona panuje. Jesteście dorosłymi ludźmi czy przestraszonymi podlotkami ? Nikt nie ustosunkował się RZECZOWO (krzyczę :) )do tematu. Radzę przeczytać jeszcze raz, od początku.
A tak na poważnie: smutek mnie ogarnia na myśl w czyich rękach i w jakim mechanizmie są książki, które po prostu lubię. Mam nadzieję, że generalnie tak źle nie jest. Znikam na stałe z tego forum, pewnie nikt się nie zmartwi :) :)
Można sobie po mnie trochę pojeździć.
Pozdrawiam.
Użytkownik: elwen 14.07.2009 08:06 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jest właśnie kwintes... | anty_k
Wiesz, jeśli w podobny sposób rozmawiałeś z paniami w bibliotece (ja CHCĘ, CHCĘ, CHCĘ!!! ja mam OFERTĘ i MACIE mi ją PRZYJĄĆ!!!), to w zasadzie się nie dziwię, że rozmawiać nie chciały. Skoro, jak mówisz, znikasz z forum, nie będę zanudzać szczegółowymi, merytorycznymi wyjaśnieniami.
Użytkownik: kalais 14.07.2009 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jest właśnie kwintes... | anty_k
To proponuję Ci wykupić księgozbiór całej Biblioteki Narodowej, skoro jesteś tak żywo przejęty losem książek i "smutek Cię ogarnia na myśl w czyich rękach i w jakim mechanizmie" się znajdują. Obawiam się, że z 85% księgozbioru korzystają tzw. niegodni (oczywiście według Twoich kryteriów) czytelnicy.
Użytkownik: Gocha1989{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 14.07.2009 22:37 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jest właśnie kwintes... | anty_k
Hahaha. Sam napisałeś że większość z tych książek to rzeczy bezwartościowe, sam napisałeś że to makulatura, a teraz się okazuje że wzrusza Cię ich los i je lubisz, i chcesz ratować bo nie wiadomo w czyich rękach sie znajdą ;-)

I wytłumacz z łaski swojej czemu się tak bulwersujesz, bo nie umiem tego zrozumieć?
Użytkownik: Joanna d'Arc 10.07.2009 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
W bibliotece miejskiej stoi taki regał. Muszę przyjrzeć mu się blizej. Z takiego regału dostałam od koleżanki biografię Elvisa Presleya :)
Użytkownik: agapobibl 24.07.2009 22:29 napisał(a):
Odpowiedź na: W bibliotece miejskiej st... | Joanna d'Arc
Witam
Niestety ostatnio dowiedziałam się od znajomej bibliotekarki jaki los spotyka niektóre sprzedawane przez nie książki. Może to fart jakich mało, ale kiedy odwiedzała znajomą w innym mieście, tamta pochwaliła się jej "fartownym" zakupem na Allegro. Znajoma mojej koleżanki kupiła parę książek. Jak się okazało jedna z książek, które kupiła koleżanka mojej znajomej miała pieczątkę z jej biblioteki. Niesamowity fart, ale czy nie jest czasem tak, że osoby kupujące książki za przysłowiową złotówkę, potem zarabiają na nich więcej na aukcjach, wyprzedażach. Może to o to chodzi? Od razu mówię ze nie jest to zarzut pod niczyim adresem. Ale trochę to nie fair.
Użytkownik: Meszuge 25.07.2009 06:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam Niestety ostatnio ... | agapobibl
A niby dlaczego nie fair?
Użytkownik: elwen 25.07.2009 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A niby dlaczego nie fair? | Meszuge
Bo książki z wyprzedaży są w założeniu przeznaczone dla bibliofili bogatych jedynie duchem, dla osób, które w inny sposób - idąc do księgarni, antykwariatu czy na Allegro - nigdy by nie skompletowały wymarzonej biblioteczki.
Użytkownik: Meszuge 25.07.2009 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo książki z wyprzedaży s... | elwen
O takich mało realistycznych, a nawet rzekłbym – fantastycznych założeniach, to ja czytam po raz pierwszy w życiu. Ale, jeśli jest tak, jak piszesz, w co osobiście nie wierzę, może biblioteka powiadomiłaby o swoich… założeniach także inne osoby? Na przykład potencjalnych nabywców? Na przykład w postaci jakiejś pisemnej instrukcji? A czemu nie? Byłoby jeszcze śmieszniej…

Co powiesz na to:
„Postanowiliśmy sprzedać część naszego księgozbioru. Są to pozycje zniszczone, których mamy mnóstwo i które od jedenastu lat nie były ani jeden raz wypożyczone. Mamy przy okazji tej akcji nadzieję na uzyskanie środków na zakup nowych tytułów. Zakładamy jednak, i domagamy się z całą stanowczością, żeby te stare książki kupowali tylko ludzie biedni. Wprawdzie nie chcieli ich oni wypożyczać i czytać za darmo, ale może zechcą je kupić za niewielkie pieniądze. Bogatym, to jest osobom powyżej 1000 złotych dochodu miesięcznego na członka rodziny, książki te sprzedawane nie będą. Zakup większej ilości niż trzy tomy na raz, jest niedozwolony. Przeznaczenie zakupionych książek do dalszej odsprzedaży będzie ścigane i karane z całą surowością”.
Użytkownik: elwen 25.07.2009 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: O takich mało realistyczn... | Meszuge
"Wprawdzie nie chcieli ich oni wypożyczać i czytać za darmo" - tu się chyba trochę zagalopowałeś, rzecz na granicy obraźliwości dla emerytów itp osób bezrobotnych albo żyjących z pensji minimalnej, do niedawna jeszcze mniejszej, niż obecnie, ewentualnie chałturzących z tuzina pracochłonnych zleceń żeby się utrzymać po "nieżyciowych" (co z tego, że ukochanych) studiach humanistycznych.

Biblioteka wychodzi z założenia, że te książki trafią do kogoś, kto ich nie będzie za dziesięć razy wyższą cenę sprzedawał na Allegro. Chodzi o to, żeby książki z wyprzedaży "za grosze" trafiły do tych, którzy tych książek CHCĄ, a nie chcą na nich zarobić. Takie jest założenie istnienia bibliotek w ogóle. Są spekulacje, i jest zwykła, niemodna ludzka przyzwoitość: jeśli dostaję coś za darmo, to daję za darmo - albo sprzedaję za symboliczną kwotę. Oczywiście, można podchodzić inaczej: uznać, że zysk, interes są najważniejsze, że "bycie ludzkim" w biznesie jest nieżyciowe i niemodne, jak biblioteki.
Użytkownik: hburdon 25.07.2009 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wprawdzie nie chcieli ic... | elwen
Czy rzeczywiście takie są założenia bibliotek, czy tylko tak je sobie wyobrażasz? Bo mnie się wydaje, że dla tych książek to jest po prostu ostatnia szansa przed wycieczką na przemiał, i że bibliotece jest naprawdę wszystko jedno, za ile pójdą na Allegro. A już gotowa się jestem założyć, że sprzedawane są za grosze, bo za więcej (prawie) nikt by ich nie kupił*, a nie dlatego, że bibliotekarze mają takie dobre serca.

*Za wyjątkiem tego jednego chętnego, który mieszka na drugim końcu Polski, i dla którego jedyną szansą jest Allegro.
Użytkownik: elwen 25.07.2009 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy rzeczywiście takie są... | hburdon
Na to, czy i za ile pójdą na Allegro, biblioteka wpływu nie ma. Ale masz rację, że za więcej kupiłoby je już znacznie mniej osób. I pewnie, że lepiej żeby trafiły na Allegro (bardzo, bardzo pożyteczna instytucja!) niż na przemiał (chociaż teoretycznie po przemieleniu książki reinkarnują się jako nowe pozycje...), tylko, wiesz *fajnie* by było, gdyby *najpierw* miały szansę rzucić na nie okiem ci, o których mówię, Allegro na brak książek i tak narzekać nie będzie.
Co do założeń bibliotek, w uproszczeniu: książka ma trafić do kogoś, kto będzie ją chciał dla niej samej, zadaniem biblioteki jest umożliwienie takiego spotkania bez dodatkowych pośredników-sprzedawców, pobierających swoje marże.
Użytkownik: Meszuge 25.07.2009 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "Wprawdzie nie chcieli ic... | elwen
"Biblioteka wychodzi z założenia..."

Wiesz, czy tylko chciałabyś, żeby tak było? :-)
Użytkownik: elwen 25.07.2009 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: "Biblioteka wychodzi z za... | Meszuge
Czy "pracuję w bibliotece" jest dla Ciebie jakimś argumentem?
Rzecz jasna, nie znam myśli każdego bibliotekarza z osobna.
Użytkownik: Meszuge 25.07.2009 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy "pracuję w bibliotece... | elwen
Chyba źle sformułowałem pytanie. Twojej profesji można się domyślać, ale chodziło mi raczej nie o Twoje osobiste, ale nadal prywatne, przekonanie, jako pracownika biblioteki nawet, ale raczej o to, czy jest to stanowisko oficjalne biblioteki. Bo jeśli tak, to właśnie radziłem poinformować o nim potencjalnych nabywców. Dopóki ukrywa się własne oczekiwania, trudno mieć pretensje, że ktoś się do nich nie stosuje, nieprawdaż?
Użytkownik: hburdon 25.07.2009 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: O takich mało realistyczn... | Meszuge
Można jeszcze inaczej na to spojrzeć. :) Osoba, która kupuje w bibliotece wyprzedawane książki i sprzedaje je na Allegro, to też zapewne niebogaty bibliofil, bo nie jest to raczej sposób na zrobienie fortuny. Dzięki temu ma parę złotych więcej, pewnie na inne książki - a sprzedana książka trafia do kogoś, komu na niej zależy (w większości przypadków jest to zapewne kolejny niebogaty bibliofil). No to kto na tym właściwie traci? :)
Użytkownik: elwen 25.07.2009 21:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Można jeszcze inaczej na ... | hburdon
"O szczęściu" Tatarkiewicza z 1949 roku "idzie" w tej chwili na Allegro za 21 zł plus koszty przesyłki. Na wyprzedaży w bibliotece dostałam (trudno to inaczej nazwać) za 50 gr. Bez komentarza.
Użytkownik: elwen 25.07.2009 21:08 napisał(a):
Odpowiedź na: "O szczęściu" Tatarkiewic... | elwen
Na wszelki wypadek zaznaczam, że to na Allegro to NIE mój egzemplarz :)
Użytkownik: hburdon 25.07.2009 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Na wszelki wypadek zaznac... | elwen
A próbowałaś kiedyś sprzedawać książki na aukcjach? Bo ja tak. Nie dla zysku, tylko z ciekawości, jak to wszystko działa. I dobrze, że nie dla zysku - sprzedałam chyba z pięć książek (nie z biblioteki :)), z czego na jednej zarobiłam, a na pozostałych - po odjęciu kosztów wystawienia aukcji, koperty, przesyłki, opłaty potrąconej przez PayPal - straciłam. W sumie wyszłam na zero, a że nie mam czasu na takie rozrywki, to dałam sobie spokój.
Użytkownik: elwen 25.07.2009 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: A próbowałaś kiedyś sprze... | hburdon
Raz: okazało się, że przypadkiem posiadam książkę nieinteresującą ani mnie, ani nikogo z moich bliższych znajomych, za to, ku mojemu zdumieniu, "idącą" na Allegro. Doświadczenie interesujące, jednak z wysyłaniem itp. za dużo fatygi, żebym bawiła się w to częściej, również dlatego, że 90% swoich książek nie mam sumienia się pozbywać. Książki, do których wiem, że nie wrócę, bo mnie rozczarowały, jak np "Kłamca" Ćwieka, wolę oddać za darmo, zwiększając ilość miejsca na pólkach dla książek, z którymi, według przepowiedni, i tak spadnę kiedyś do piwnicy :)
Użytkownik: firedrake 25.07.2009 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: "O szczęściu" Tatarkiewic... | elwen
Ale jeśli na przykład u mnie nie ma Tatarkiewicza w bibliotece za 50 gr a bardzo chcę go mieć? Pośrednictwo zawsze kosztuje, jednak zwiększa dostępność produktu. I o to chodzi.
Użytkownik: elwen 25.07.2009 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jeśli na przykład u m... | firedrake
Sama pewnie nie raz przepłaciłam na Allegro za coś, co bardzo chciałam mieć...
Użytkownik: Meszuge 25.07.2009 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Sama pewnie nie raz przep... | elwen
Kilkanaście lat pracy polegającej na sprzedawaniu książek nauczyło mnie, że książka (towar) jest warta tyle, ile klient zechce za nią zapłacić. W moim rozumieniu nie ma więc przepłacania.
Ja wiem, że książka X kosztowała w księgarniach cztery lata temu 20,00 złotych. W tej chwili nakład jest wyczerpany i nie ma jej nigdzie, poza Allegro. Ale tam sprzedający chce za nią 25,00 złotych plus koszty wysyłki. Jeśli ta książka jest dla mnie tyle warta, kupuję. Ale jednocześnie, jeśli jest tyle warta, to nie ma mowy o przepłacaniu. :-)
Użytkownik: moremore 26.07.2009 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilkanaście lat pracy pol... | Meszuge
Tak, dokładnie tak, jak mówisz :) Cena na allegro jest odpowiedzią na popyt. Zwłaszcza jeśli jest to pozycja pożądana, sprzedający czasem do absurdu windują cenę. Od jakiegoś czasu szukam Jacka Baczaka i jego "Zapisków z nocnych dyżurów". Na allegro przez kilka dobrych miesięcy obserwuję aukcję, jedną, jedyną z tą książką. Teraz cena wynosi 99 zł za 104 strony książki, której nigdzie indziej nie można znaleźć, miesiąc temu sprzedający żądał za nią uwaga: 165 złotych :P Paranoja...poczekam, może jeszcze spuści...
Użytkownik: elwen 26.07.2009 00:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilkanaście lat pracy pol... | Meszuge
Istotnie, były to rzeczy warte dla mnie swojej ceny, a do przyjęcia oferty Sprzedającego nikt mnie nie zmuszał. Wracając jednak do tematu, chodzi mi o to, żeby nie robić biznesu z książek rozdawanych za symboliczną (trudno to nazwać inaczej) cenę w bibliotekach, nie zabierać ich wszystkich hurtem tylko i wyłącznie po to, żeby z zyskiem odsprzedać. To ma być szansa na wzbogacenie bibliotek domowych, dla wielu jedyna, i byłoby dobrze, gdyby w świecie wolnego rynku itp. pozostała taka archaiczna, nienastawiona na zysk mała enklawa zwykłej ludzkiej uczciwości.
Użytkownik: Meszuge 26.07.2009 05:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Istotnie, były to rzeczy ... | elwen
Z tym, że warto pamiętać, od czego cały ten wątek się zaczął, bo chodziło między innymi, a może i głównie, o książki, które biblioteka sprzedaje za jakąś symboliczną cenę, ale dostała je zupełnie za darmo, z darów czytelników. To Cię nie razi? Biblioteka dostała za darmo, a robi na tym interesy…
Użytkownik: Gocha1989{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 26.07.2009 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tym, że warto pamiętać,... | Meszuge
Ja tam nie wiem czy sprzedawanie książek za 50 gr jest aż takim inetresem.
Użytkownik: elwen 26.07.2009 11:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam nie wiem czy sprze... | Gocha1989{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Dokładnie.
Użytkownik: firedrake 26.07.2009 12:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam nie wiem czy sprze... | Gocha1989{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
"Aż taki", na pewno nie, ale chodzi o sam fakt.
Książkę z wyprzedaży może w końcu kupić każdy, a co z nią potem zrobi to jego sprawa. Czy sprzeda, czy spali, czy odda albo postawi na półkę to już jego rzecz. Do ewentualnego kupienia książki z narzutem, tj. odkupienia nikt przecież nie zostaje zmuszony, a raczej przeciwnie, kupujący cieszy się zazwyczaj, że znalazł coś czego szukał.
Wszystko jest w porządku, możemy spać spokojnie.
Użytkownik: ktrya 27.07.2009 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
A ja na takie nie trafiłam. Choć ostatnio była jakaś wyprzedaż w bibliotece, ale nie sprawdzałam jakie i za ile, a szkoda.
Mówiąc o tych gumowych magazynach, to sama tak sobie myślę, co by się stało jakby u mnie zaczęło brakować miejsca na książki... nie wyobrażam sobie tego momentu.

A mi zależy, żeby moje podwójne egzemplarze, wymienić w antykwariatach na inne (obojętnie jakie, byle nie takie, które mam, o tej samej wartości) i jest z tym problem, bo u mnie antykwariaty, głównie handkują podręcznikami, jest jeden z innym książkami, ale tam nie chcieli się zgodzić. Może jak biblioteka będzie zainteresowana to też oddam.
Użytkownik: ulaluna 28.07.2009 00:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w mojej bibliotece..... | Meszuge
Ja mam mieszane uczucia. Kiedys w porywie serca oddalam do bibiloteki cala kolekcje ksiazek Krystyny Siesickiej. Pomyslalam ze trzeba sie dzielic ksiazkami z innymi, wiec sie podzielilam....no dobrze. Po paru latach zaczelam 'swoje' ksiazki wypozyczac, a ze kilka razy zapomnialam oddac na czas to na koniec musialam placic za nie kary. Oczywiscie gdybym ich nie oddala to bym nie musiala wypozyczac i placic kar, ale nie chce gdybac. Tak czy inaczej zaluje ze je oddalam, a w szczegolnosci jedna na ktorej okladce wewnetrznej moja babcia kiedys wypisala liste zakupow...taka pamiatka sprzed lat:(
Teraz mam zasade, jak oddawac to tylko ksiazki ktore nic dla mnie nie znacza...tylko ze ja takich ksiazek niestety nie posiadam, kazda z nich na koniec staje sie wazna.
Użytkownik: Meszuge 31.07.2009 08:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam mieszane uczucia. ... | ulaluna
Słyszałem, że uczucia mieszane są wtedy, kiedy się narobi w spodnie, bo to z jednej strony ulga, ale z drugiej – wstyd.

:-)
Użytkownik: ulaluna 02.08.2009 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Słyszałem, że uczucia mie... | Meszuge
Niewiem nigdy tego nie doswiadczylam.
A czy Ty napewno tylko 'slyszales' czy moze dzielisz sie wlasnymi doswiadczeniami?;)
Użytkownik: Meszuge 02.08.2009 14:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewiem nigdy tego nie do... | ulaluna
Qrde! Rozszyfrowałaś mnie! :-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: