Dodany: 10.09.2010 12:10|Autor: półeczka z niebieskimi migdałami

Magiczna książka


"Alicja w krainie rzeczywistości" przyciągała mnie jak magnes. Gdziekolwiek się obejrzałam, tam była. Na moich ulubionych blogach, jako bestseler na półkach ulubionej księgarni internetowej. Do tego - jak na zamówienie - Starsza ma fazę na "Alicję w Krainie Czarów" Walta Disneya. Zwieńczeniem "prześladowań" była półka w bibliotece, na której "Alicja..." stała i uśmiechała się do mnie. Dobra! Niech ci będzie! - pomyślałam i... nie zawiodłam się. Książkę przeczytałam jednym tchem.

Główną bohaterką jest Alicja Liddell, jedna z trzech córek dziekana piastującego swój urząd na Uniwersytecie w Oksfordzie. Dziewczęta z uwagi na pozycję ojca musząy być wyjątkowo eleganckie, dobrze wychowane itp., itd. Zarówno Alicja, jak i jej starsza siostra uwielbiają spędzać wolny czas z wykładowcą matematyki na uniwersytecie, panem Dodgsonem. Ten miły, nieśmiały i bardzo spokojny człowiek był wspaniałym bajarzem. Dziewczynki słuchają jego opowieści podczas rejsów łódką po rzekach i jeziorach czy też w trakcie spacerów. Pewnego dnia pan Dodgson opowiada dziewczynkom historię małej Alicji, która pod ziemią przeżywa fascynujące przygody. Obie siostry z czasem zakochują się w nim dziecięcą miłością i rywalizują o jego względy. Tymczasem pan Dodgson darzy Alicję miłością bynajmniej nie dziecięcą...

Pewnego dnia kontakty rodziny Liddellów z panem Dodgsonem zostają brutalnie przerwane za sprawą dziwnego wydarzenia, które ma miejsce podczas powrotu z wycieczki do domu. Siostry są zmuszone zrezygnować ze spotkań z nim. Cień tego wydarzenia zasnuwa całe życie Alicji, która dopiero jako osiemdziesięcioletnia staruszka upora się z widmem przeszłości. Dla ludzkości na zawsze pozostanie Alicją z Krainy Czarów, dzięki której pan Dodgson (ukrywający się pod pseudonimem Lewis Carroll) stworzył baśń wszech czasów.

W książce urzekły mnie trzy rzeczy.

Pierwsza to oksfordzki świat końca XIX wieku - z jego konwenansami, koronkami, gorsetami, krynolinami, balami i etykietą. Powściągliwością w stosunkach damsko-męskich, która była niezbędna pomimo tego, że w sercu wrzało. Z jednej strony urzekały mnie opisy tego świata - dziewczynki w białych sukieneczkach, kobiety w przepięknych kreacjach, podróże łódką... Z drugiej - przerażające jest zakłamanie panujące ówcześnie (zakłamanie to może dużo powiedziane, ale nie mogłam znaleźć bardziej pasującego słowa). Jakże silne musiało być poczucie konieczności zaistnienia w towarzystwie, jeżeli wydanie kolejnego balu było po stokroć ważniejsze niż żałoba po stracie dzieciątka. Niemożność okazania własnych uczuć, brak matczynej czułości (przecież do tego są nianie i guwernantki) - to wszystko na pewno miało wpływ na uczucia malutkiej Alicji. Nic dziwnego, że emocje pana Dodgsona odebrała tak silnie. Zresztą zdjęcie, które jej zrobił, jest przepełnione uczuciami - wystarczy spojrzeć.

Druga rzecz - zdjęcie, które przedstawia małą Alicję w wyzywającej pozie, właściwie (zważywszy na czasy, w których zostało zrobione) roznegliżowaną. Inaczej jest, gdy człowiek czyta o zdjęciu, mając świadomość, że książka, w której jest o nim mowa, to fikcja literacka. I nagle - BUM - zdjęcie jest na kartach książki. Można je oglądać, podziwiać i zastanawiać się, jak doszło do zrobienia takiej fotografii. Efekt - człowiek przez całą lekturę analizuje, ile w tej historii jest prawdy. Autorka podkreśla, że książka jest fikcją, ale nadmienia też, że wiele opisanych zdarzeń ma swoje źródło w listach i dokumentach.

Trzecia rzecz - uczucia i emocje. Książka traktuje o miłości. W pierwszej kolejności o czystej dziecięcej miłości do miłego starszego pana. Z drugiej strony, czytelnika razi uczucie, jakim ten pan darzy dziewczynkę. Opis okoliczności, w których doszło do zrobienia fotografii razi - że tak to określę - niezdrowymi uczuciami. W ogóle cała książka jest muśnięta erotyzmem - takim delikatnym, ledwie wyczuwalnym, ale jednocześnie wdzierającym się w zakamarki duszy czytelnika.

Przykre jest tylko to, że przez całą książkę pan Dodgson budził moje negatywne uczucia. Nie wiem, czy to zamierzony efekt autorki, dość, że nie lubię go i już.

Podsumowując - magiczna książka.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1256
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: miłośniczka 13.08.2017 10:23 napisał(a):
Odpowiedź na: "Alicja w krainie rz... | półeczka z niebieskimi migdałami
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, we mnie Lewis Carroll negatywnych uczuć nie budził - mieszane, owszem. Ale chyba najbardziej było mi go żal. Niekochany, wyśmiewany, wytykany palcami.

A książka świetna!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: