Dodany: 29.12.2006 22:40|Autor: Laila
Tortured soul asylum
Przeczytałam dziś w pociągu "Dom Augusty" Majgull Axelsson. Już czytając opis z tyłu okładki wiedziałam, że to coś dla mnie - zapowiadało się na jechanie po emocjach i totalne dołowanie, czyli to, czego zawsze w literaturze szukam. Doskonałe dobicie się po "Możliwych snach".
"Dom Augusty" to historia trzech kobiet - tytułowej, która wcale nie wydała mi się najważniejsza, i której nie polubiłam. Alicji, która nie do końca mnie przekonała. I Andżeliki, która wydała mi się najbliższa - nie wiem czemu, bo jestem prawie w każdym calu jej przeciwieństwem.
Najpierw postawiłam 5, a potem szybciutko, pod wpływem impulsu, zmieniłam na 6.
Spodobało mi się to, że ta książka była tak mocno skupiona na kobietach. Nie mam aż takich zapędów feministycznych, nie czuję się jakoś specjalnie uciśniona z tego powodu, że jestem kobietą. Ale tym razem zwróciłam uwagę na mężczyzn w tej książce. Wyłączając jednego jedynego Izaaka można powiedzieć, że wszyscy krzywdzili kobiety.
Znów bolało...
A dlaczego taki tytuł czytatki? Bo ten cały dom Augusty to był taki właśnie azyl. "Asylum", archaizm, z angielskiego zakład dla obłąkanych... Ale dom ten to taki "zakład", w którym te torturowane dusze znajdowały schronienie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.