"Siedziałam w pracowni razem z Januszem i Wiesiem, i wszyscy troje byliśmy zajęci pracą. Wiesio robił makietę pagórkowatego terenu, na którym miał stanąć kompleks budynków mieszkalnych. Janusz kreślił elewacje, a ja kończyłam detale stalowej bramy w ogrodzeniu. Odwracając rysunek na drugą stronę spojrzałam na nich, patrzyłam przez chwilę i nagle dotarła do mnie świadomość tego, jak idiotyczne i groteskowe są nasze poczynania. Siedzi w pokoju troje dorosłych ludzi z wyższym wykształceniem. Jedno z nich z przejęciem wycina z plasteliny prostopadłościany o kubaturze pół centymetra sześciennego. Drugie w skupieniu dziubie redisówką w kalkę, stawiając na niej nieprzeliczone roje kropek, a trzecie, to znaczy ja, pracowicie zamazuje ołókiem po lewej stronie nieforemne figury geometryczne. Na litość boską, po to było kończyć studia, uczyć się tyle lat, żeby teraz wykonywać takie czynności?
- Januszek, jak myślisz? - spytałam. - Gdybyś się tak z rok mniej uczył, to pewnie byś nie dał rady?
Janusz spojrzał na mnie błędnym wzrokiem.
- Co bym nie dał rady?
- Stawiać tych kropek.
- Jakich kropek?
- Popatrz, co masz przed sobą, i zastanów się, co robisz.
Janusz patrzył na mnie nie pojmując, o co mi chodzi. Spojrzał na stół przed sobą, a potem znów na mnie ze zdumieniem i niepokojem w oczach.
- O co chodzi? Coś źle zrobiłem?
Pokiwałam głową i westhcnęłam smutnie.
- No widzicie? Tak go frapujące czynności ogłupiły, że sobie nawet nie zdaje sprawy z tego, co robi. Zastanówcie się, czym my w tej chwili jesteśmy zajęci, i powiedzcie mi, czy na pewno do tego stukania patykiem po kalce i grzebania w plastelinie potrzebny jest dyplom? Może by nam matura wystarczyła?..."
To dla tych, co mają wątpliwości odnośnie nauki. ;)
Tak poza tym to chyba jedyny rzeczywiście ładny kawałek z "Klina". :)
(
Klin (
Chmielewska Joanna (właśc. Kühn Irena))
)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.