Narodowa pamięć raz jeszcze, ale inaczej
Wzruszająca opowieść o człowieku, który został pozbawiony własnej tożsamości - utracił poczucie narodowej przynależności, żył na pograniczu własnej osobowości, oddalony od tego, co w rzeczy samej było jego integralną częścią.
Stankiewicz to niezwykle wyrazista postać, w której odwaga, honor, inteligencja zmagają się ze zwyczajnym wojennym zbydlęceniem człowieka.
Losy pułkownika podkreślają antropocentryczny charakter każdej wojny, dzieje się to jakby mimowolnie, na przekór zupełnie oczywistej masowości zagłady, która nie pyta o losy jednostki jako takiej, tylko o los zbiorowości, bo na dobrą sprawę tylko zbiorowość ma realną wartość bojową. Jednakże ten wielce skomplikowany kolaż ludzkich charakterów zawsze jest decydujący, w swej indywidualnej złożoności, w ostatecznym rozliczeniu z posiadania, zdawać by się mogło oczywistego, atrybutu ludzkości - człowieczeństwa.
Jednostka uwikłana w wojnę, oderwana od własnej przynależności narodowej, targana licznymi wątpliwościami, które jednak nie zaburzają w niej realnego poczucia rzeczywistości. To właśnie ona snuje opowieść z czasów, o których "my", członkowie społeczeństwa informacyjnego, możemy tylko przeczytać. Stankiewicz dzięki własnemu uwolnieniu od patologicznych cech typowej ówczesnej polskości (o ile przynależność narodowa może w ogóle być rozpatrywana w kategoriach tu i teraz) dokonuje demitologizacji polskiego patriotyzmu, ukazuje tych, którzy określają się mianem Polaków jako zawieszone w czasoprzestrzennej próżni wspomnień zjawy, dla których jedynym możliwym z aktualnej sytuacji wyjściem jest... wspomnienie powstańczego krzyku, które paradoksalnie tłumaczy dominującą wówczas, w dodatku nic nieznaczącą, ciszę.
Historia majora Rogoyskiego stanowi pewną integralną część losów Stankiewicza, dzieje się tak dlatego, iż tak naprawdę każdy z nich mógł podzielić los drugiego. O ile Stankiewicz, uwikłany w wojenne perypetie, nie miał możliwości doznać konfrontacji z powojenną rzeczywistością, o tyle już Rogoyski może pochwalić się bardziej perspektywistycznym ujęciem tej kwestii. Metamorfoza jednostki biorącej udział w apokaliptycznych scenach jest nieunikniona - pytanie tylko, czy istnieje możliwość odseparowania "ja przedwojennego" od "ja powojennego"?
Obydwie historie, pomimo pozornej odrębności, budują jedną przestrzeń, zdają apokaliptyczną relację z wnętrza niezwykłych indywidualności. Jednak owa niezwykłość wpisana jest w pewną powszechność, co dodatkowo wzmaga uzyskiwany przez nią efekt.
Demitologizacja polskiego mitu walk narodowowyzwoleńczych i polskiej solidarności z tym związanej - w niezwykle wyrazisty sposób podkreśla złożoność każdej historycznie uwarunkowanej zbiorowości, która tak naprawdę składa się z wielu "ja" nie zawsze zmierzających, na skutek różnych czynników losowych bądź też zwyczajnej odmienności poglądowej, do wspólnego "my".
Polecam tym, którzy nie obawiają się przeszłości własnego narodu oraz nagiej prawdy o istocie człowieczeństwa, a może nawet pośrednio o sobie samym.
Ogólna ocena: 5
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.