Dodany: 22.12.2006 20:12|Autor: misiak297

Wspaniała biografia rodziny z wrzosowisk


Odkąd zapoznałem się z twórczością sióstr Brontë, żywię dla nich niesłabnące uwielbienie. Ileż emocji wzbudziły we mnie ich książki! I do tego jeszcze ta biografia, chyba najbardziej fascynująca w literaturze angielskiej! Ci, którzy czytali i pokochali "Wichrowe Wzgórza" czy "Dziwne losy Jane Eyre", zapewne nie zdziwią się, że chciałem mieć również biografię słynnych sióstr.

Dodatkowy bodziec stanowił fakt, że miałem niepowtarzalną okazję zwiedzić plebanię w Haworth! Drodzy wielbiciele twórczości słynnych sióstr - możecie sobie wyobrazić moją radość, gdy spacerowałem po tych pokojach, oddychałem tym samym powietrzem... a nawet gdy widziałem groby Emily, Charlotte, Anne i pozostałych członków familii, myśląc: "oni naprawdę tam leżą". Kiedy więc książka "Na plebanii w Haworth" trafiła do moich rąk, zabrałem się z radością za lekturę.

Cóż, już samo zerknięcie na bibliografię, z której korzystała Anna Przedpełska-Trzeciakowska, wystarczy, aby dojść do smutnych wniosków: bardzo niewielki zasób bibliograficzny - żeby nie powiedzieć zgoła żaden - dotyczący rodzeństwa z Haworth jest u nas dostępny. A przecież wobec tego, że popularność książek spod pióra sióstr Brontë nie słabnie, nie byłaby to wcale zła inwestycja. Już wystarczającą stratą jest fakt, że "Agnes Grey" autorstwa Anne Brontë jest dostępna tylko w oryginale, a zdobycie "Villette" w wersji polskiej graniczy po prostu z cudem. Dodatkowo w Polsce nieznana jest zupełnie twórczość jedynego syna pastora z Haworth - Patricka Branwella Brontë - a przecież z wykazu źródeł wynika, że jego biografię opublikowała Daphne du Maurier - znana z "Rebeki" czy "Ptaków" - której nazwisko stanowiłoby wystarczającą rekomendację.

Przy tej okazji należy wspomnieć o rzetelności dzieła Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej (znanej bardziej jako doskonała tłumaczka utworów Jane Austen). Każdą swoją tezę, każdy fakt potrafi podeprzeć odpowiednim fragmentem listu czy dzieła, przypisy znajdują się praktycznie na każdej stronie.

Może przez dużą ilość źródeł portrety, które odtwarza, są tak przekonujące i realistyczne. Przy tej lekturze nie sposób się nudzić. Inna sprawa, że biografia słynnego rodzeństwa jest co najmniej tak pasjonująca, jak ich twórczość - jeśli nawet nie bardziej. Zatem ile niniejsze dzieło zawdzięcza autorskiemu - całkiem zgrabnemu - pióru, a ile po prostu zawikłanym, fascynującym losom osób dramatu? Wszak scenariusz napisało życie...

Mniejsza o to, jak bardzo okrutne fatum ciążące nad rodziną z wrzosowisk przyczyniło się do tego, że książka - przynajmniej w mojej opinii - osiąga naprawdę wysokie loty, bo pewnych ewidentnie indywidualnych atutów nie można pracy Autorki odmówić. Pomijając już nawet imponującą liczbę źródeł, na pewno nie powstałoby tak wciągające dzieło, gdyby Autorka nie miała jego ustalonej koncepcji - a nie można zaprzeczyć, że posiada cały zamysł i konsekwentnie go realizuje. Dzięki niemu właśnie żadne zdanie nie pozostaje bez znaczenia, a kolejno przytaczane fakty i informacje uzupełniają się wzajemnie, tworząc spójną historię.

Autorka krok po kroku przytacza dzieje familii Brontë - zaczyna od narodzin ojca rodu, przez jego małżeństwo z Marią Branwell i przeprowadzkę do Haworth. Nakreśla w ten sposób wspaniałe tło, uzupełniając je wydarzeniami z przyszłości, co jeszcze bardziej podkreśla jej kompetencję. Choć właściwa historia zaczyna się od narodzin dzieci, jednak przez powyższy zabieg zostaje osadzona w konkretnych realiach.

Bogactwo szczegółów daje okazję do obalenia wielu krążących na temat rodziny Brontë mitów - jestem przekonany, że większość biblionetkowiczów mogłaby coś o niej powiedzieć bez znajomości szczegółowej biografii. Tymczasem okazuje się, że konserwatywny pastor nie był despotą i tyranem (te cechy ujawniają się dopiero w późnej starości, praktycznie u progu śmierci), ale kochającym, mądrym człowiekiem, któremu potomstwo naprawdę wiele zawdzięcza. To samo tyczy się ciotki - panny Branwell, która po śmierci swej siostry wprowadza się na plebanię, aby wychować małe, niesforne stadko. I choć nie można jej odmówić pewnego rodzaju bigoterii, była to osoba, która darzyła dzieci siostry szczerą, choć nieco suchą miłością. Dodatkowo podkreślona zostaje niezwykła więź łącząca dzieci pastorostwa - więź, która pomagała im przetrwać najcięższe lata w wyimaginowanych krainach, Angrii i Gondalu.

Poza tym o słynnym rodzeństwie można się tu o wiele więcej dowiedzieć niż z krótkich notek biograficznych - i spojrzeć na nich jak na prawdziwych ludzi, a nie jak na mgliste postaci zamknięte w ramach wiktoriańskiego czasu. Notki biograficzne pomijają zwykle fakt, że na plebanii wychowała się szóstka - a nie, jak się powszechnie mniema, czwórka dzieci. Skąd zwykle czerpiemy takie przekonanie? Gdzie zagubiły się te dwie osoby? Po prostu tylko o czwórce rodzeństwa się mówi, gdyż jedynie Charlotte, Emily, Branwell i Anne osiągnęli sukces literacki. Dwie najstarsze dziewczynki - Maria i Elizabeth - zmarły w dzieciństwie, nie takim znów wczesnym zresztą. Jak możemy się dowiedzieć z biografii, Charlotte niemal dosłownie sportretowała swoją najstarszą siostrę w osobie Helenki Burns z "Dziwnych losów Jane Eyre". Poza tym, kto by przypuszczał, że historia opisana przez Emily w "Wichrowych Wzgórzach" rozegrała się w tej rodzinie dwa pokolenia wcześniej? Naprawdę, dzieło Przedpełskiej-Trzeciakowskiej stanowi prawdziwą kopalnię informacji!

Dodatkowym atutem jest fakt, że nie trzeba dokładnie znać twórczości opisywanych osób. Autorka z grubsza streszcza w przystępny sposób fabułę dzieł - skróty są wplecione w treść. Sprawia to, że wszelkie odniesienia do faktów czerpanych z życia stają się dla Czytelnika jasne. Bardzo dobrym pomysłem było opatrzenie wydania rozlicznymi ilustracjami - przybliżającymi okolicę, wnętrze plebanii, jak również portrety jej mieszkańców.

Mimo wszystko książka nie jest wolna od wad. Zasługującą na osobny akapit, denerwującą manierą Autorki - uwypukloną niemal do groteskowych kształtów w tej książce - stało się spolszczanie wszystkich imion. Osobiście bardzo mnie to denerwowało, bo stanowiło zupełnie bezzasadny zabieg. O ile wiem, na okładkach książek sióstr nie widnieją spolszczone imiona! W każdym razie się z tym nie spotkałem. I naprawdę się cieszę, że Autorka, wspominając o starszej o jedno pokolenie od słynnego rodzeństwa pisarce, nie przerobiła jej na Janinę Austen, a z George Elliot nie zrobiła Jerzego Elliota!

Sporadycznie, ale jednak zdarzają się też potknięcia językowe - na przykład powtórzenia słów w sąsiednich zdaniach. Takie drobiazgi gryzą w oczy, zwłaszcza że generalnie język jest płynny, łatwy w odbiorze. Wydaje mi się również, że przy dziele zasługującym na miano rewelacyjnego (choć i w zasadzie bezkonkurencyjnego, bo chyba nie ma drugiej polskiej biografii rodzeństwa Brontë) łatwiej wyłapać takie potknięcia.

Natomiast dużym uchybieniem jest brak informacji na temat grobu Anne Brontë (jedynej pochowanej nie w kościele niedaleko plebanii, a w nadmorskiej miejscowości Scarborough, gdzie umarła). Otóż wiem, że wszystkie zapisane na nim informacje - może poza nazwiskiem osoby, która w nim leży - są błędne: wiek, data urodzin oraz śmierci. Pani Przedpełska-Trzeciakowska ani słowem o tym nie wspomina, choć ponoć Charlotte, która po latach odwiedziła siostrzany grób, załamała się, widząc jego stan.

Generalnie, mimo tych niedociągnięć, daję książce szóstkę. To gwarancja doskonałej lektury. Rekomenduję ją absolutnie wszystkim - choć pewnie fanom rodzeństwa Brontë rekomendować tej pozycji nie trzeba.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10497
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: Harey 25.12.2006 00:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Odkąd zapoznałem się z tw... | misiak297
Wspaniale czyta się Twoją recenzję; przypomniała mi nastrój, jaki towarzyszył mi przy lekturze tej książki - ja również gorąco ją polecam!
Użytkownik: Gusia_78 19.10.2007 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Odkąd zapoznałem się z tw... | misiak297
Misiaku, gratuluję wybitnej recenzji :-) Poza tym nieprawdopodobnie zazdroszczę Ci odwiedzin w Haworth. Książka była magiczna i nastrojowa, chyba nigdy nie czytałam tak znakomicie skonstruowanej biografii. Jakże łatwo w tej chwili wczuć się w umysłowość autorek Wichrowych Wzgórz czy Jane Eyre.
Szkoda, że Emily pozostała postacią tak zagadkową i nieodgadnioną, gdyż bez wątpienia była najwybitniejsza spośród wszystkich trzech utalentowanych sióstr Bronte.
W przeciwieństwie do Ciebie nie przeszkadzały mi w czytaniu powtórzenia wyrazów. Oby więcej takich solidnych, klimatycznych i mistrzowsko napisanych biografii.
Użytkownik: misiak297 20.10.2007 09:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, gratuluję wybitn... | Gusia_78
Masz rację, to znakomita biografia. Mnie ciekawiło jaką to książkę pisała Emily. Szkoda, że nie zdążyła jej wydać, byłoby to zapewne dzieło na miarę Wichrowych Wzgórz. A wciąż w marzeniach widzę Agnes Grey w wersji polskiej na półce...:) W końcu się wkurzę, kupię oryginał i zaniosę do przetłumaczenia:)
Użytkownik: Gusia_78 20.10.2007 19:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację, to znakomita ... | misiak297
Ja również jestem ciekawa, co też kryło się w przepastnych szufladach Emily. Dla mnie była to najbardziej fascynująca z sióstr Bronte - może przez to, że otoczona największą mgłą tajemnicy. I oczywiscie dlatego, że napisała genialną powieść, niedocenioną i przerastającą swoją epokę. Szkoda, że już więcej nic na jej temat się nie dowiemy.
Użytkownik: misiak297 20.10.2007 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również jestem ciekawa... | Gusia_78
Ja tylko żałuję, że u nas nie ma "Agnes Grey" albo biografii Charlotty Bronte pióra Elizabeth Gaskell. Notabene ta pisarka znała Charlotte i całą rodzinę Bronte. No i biografia Branwella również by się przydała... Może kiedyś się doczekamy...
Użytkownik: Gusia_78 20.10.2007 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tylko żałuję, że u nas... | misiak297
Chyba nie ma popytu, stąd brak polskich tłumaczeń niestety.
Użytkownik: agnetta 23.07.2011 12:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Odkąd zapoznałem się z tw... | misiak297
Zarówno biografia jak i recenzja są świetne, a losy nietuzinkowej Rodziny Brontë niezwykle ciekawe i pochłonęły mnie bez reszty. Muszę jednak stwierdzić, że przez całą lekturę towarzyszyły mi skrajne odczucia dotyczące samych bohaterów biografii. Od współczucia, po fascynację, podziw ale i irytację a momentami wręcz niechęć do bohaterek i sekwencja ta stale się powtarzała.
Jeśli chodzi natomiast o wspomniane przez Ciebie spolszczanie imion, które mnie też przeważnie bardzo denerwuje, w tym przypadku nie zwróciłam na nie najmniejszej uwagi, aż do czasu przeczytania Twojej recenzji. Uważam, że autorka nie popełniła jakiejś karygodnej zbrodni i spolszczyła tylko te imiona, które dało się spolszczyć w sposób oczywisty: Anna, Emilia, Patryk, resztę pozostawiając w spokoju, co w moim odczuciu nie ujmuje przyjemności z czytania lektury.

pozdrawiam:)
Użytkownik: andrzej.krystian 23.07.2011 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Odkąd zapoznałem się z tw... | misiak297
Czytałem tą książkę kilka lat temu i miałem podobne odczucia. Znalazłem się po prostu w świecie rodziny Brontë. Rok temu czytałem inną ciekawą biografię pt. "Siostry Brontë" Ewy Kraskowskiej. Postaraj się ją przeczytać i na gorąco porównać obie książki.
Jeżeli chodzi o spolszczanie imion, to mnie to też zawsze irytuje. Imiona znanych ludzi i bohaterów książek brzmią obco w polskiej wersji. Zauważ tylko, ze ofiarą spolszczania imion zostają niektórzy, jak Bach, Händel, Offenbach, May, Verne, Sue. Nikt nie pisze Józef Verdi, Jakub Puccini, Wilhelm Shakespeare czy Jaś London.
Na końcu wypada mi pogratulować ciekawej recenzji i poprosić o ewentualne zdjęcia z Twej podróży śladami rodziny Brontë.
Użytkownik: Rbit 13.08.2013 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Odkąd zapoznałem się z tw... | misiak297
Czy jako miłośnik twórczości sióstr Brontë słyszałeś o teorii, że cała treść była stworzona przez Charlottę, która dbając o interesy rodziny przypisywała pozostałym członkom niektóre książki? Twierdzi tak Eryk Ostrowski, autor książki "Charlotte Brontë i jej siostry śpiące".
Książki co prawda jeszcze nie czytałem, ale zaintrygował mnie wywiad z autorem:
http://www.polskieradio.pl/8/195/Artykul/895928,Si​ostry-Bront%C3%AB-na-nowo-odczytane
Użytkownik: misiak297 13.08.2013 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy jako miłośnik twórczo... | Rbit
Nie słyszałem, dziękuję za link.

Czy ktoś wie, kiedy ma ukazać się książka Ostrowskiego?
Użytkownik: Rbit 13.08.2013 13:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie słyszałem, dziękuję z... | misiak297
25 września, wydawnictwo MG
Użytkownik: misiak297 25.09.2013 15:14 napisał(a):
Odpowiedź na: 25 września, wydawnictwo ... | Rbit
Książkę przeczytałem - jest rewelacyjna - i byłbym skłonny zgodzić się z autorem co do autorstwa Charlotte Bronte. Problem w tym, że nawet jeśli Ostrowski przedstawia bardzo przekonujące argumenty na poparcie swych tez, prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się prawdy.
Użytkownik: ka.ja 25.09.2013 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Książkę przeczytałem - je... | misiak297
Misiaku, to ja teraz czekam na Twoją recenzję, ale wyznam, że mnie trochę w czasie czytania skręca. Książka dobra, nie mam wątpliwości, bardzo ciekawa, ale po pierwsze trudno by było przez nią przebrnąć bez znajomości najpierw biografii autorstwa choćby Trzeciakowskiej-Przedpełskiej, bo brakuje jakiegokolwiek wprowadzenia różnych informacji, inne pojawiają się szczątkowo i dopiero głęboko wsród rozważań o ksiązkach i ich bohaterach. Po drugie zaś autora wyraźnie ponoszą emocje każące mu wpadać w romantyczny ton i lekko bredzić o rozmaitych skałach i krynicach, wichrach i gromach etc. Walnął też kilka pokracznych kwiatków - "Jak większości wstępujących na pole sztuki, także i jej ludzie ją tworzący zdawali się bogami". Albo "(...)swoje pobyty w wielkim Londynie ograniczając do bywania w stolicy raz na jakiś czas".

Czytam, zobaczymy, jak będzie dalej.
Użytkownik: misiak297 25.09.2013 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, to ja teraz czek... | ka.ja
Zgadzam się z Tobą w zupełności.

Książka wg mnie adresowana jest do tych, którzy twórczość i biografię sióstr znają dosyć dobrze. I ja również miałem wrażenie, że autora czasem trochę ponosi - ale dla mnie to pozytyw, bo w tym objawia się pasja - a tę fascynację autora rodzeństwem Bronte (którą podzielam) widać na każdej stronie. Moja cierpliwość w tym względzie została wystawiona na ciężką próbę w kilkunastostronicowym rozdziale "Życie za wierność" wieńczącym książkę - na szczęście to krótki rozdział. I dałem 6 mimo niego - bo uważam, że autorowi się taka ocena należy.

Oby więcej takich książek na naszych półkach! Pełnych pasji, rzetelnych, wysuwających kontrowersyjne tezy nie bez pokrycia.

Brawa również dla wydawnictwa MG za piękne wydanie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: