Dodany: 16.12.2006 11:55|Autor: 00761

Książka: Biłek
Iwaszkiewicz Jarosław (pseud. Eleuter)

1 osoba poleca ten tekst.

Zmierzch


Utwór Iwaszkiewicza traktuje o starości. Starości pięknej i godnej, która nie potrzebuje luksusów, by doznawać pełni. Do szczęścia wystarcza bowiem własny zgrzebny kąt, wspomnienia, stary koń, bliższy niż ludzie i ukochany obraz dziadka, na którym te konie, cudne konie... Jak młodość, jak wolność, jak marzenie.

"Koni było pięć sztuk, dwa trochę dalej pochylając szyje piły wodę, dwa obok siebie, piękny gniadosz i srokata klacz z wygiętą szyją, uniosły głowy i jak gdyby nasłuchiwały, a trochę z boku, na zupełnie płytkiej wodzie stał młody karosz dźwigając na karku nagą figurkę małego pastucha. I teraz, i zawsze, siedząc przed tym obrazem dziadka, pan Ignacy zastanawiał się, na czym polegała muzyka tego malarstwa. Bo obraz grał. A raczej brzmiała w nim jednotonna nuta, dzwoniąca polną pełnią i brzmiąca razem z wodą stawu, nagim torsem chłopca, wierzbami na dalekim brzegu i płachtą nieba, po której płynęły spokojne, harmonijne, przedwieczorne, letnie obłoki"[1].

I pan Ignacy, i jego koń dogasają powoli jak jesienny dzień. Obaj mają świadomość zbliżającej się śmierci, obaj kochają życie i wolność. Obaj mają świadomość, że są z innego już świata, bo ich rzeczywistość rozpadła się, umiera jak oni. Trwa jedynie w całej swej krasie na starym płótnie dziadka, niezmienna i świeża mimo upływu lat. Vita brevis – ars longa. Życie jest krótkie – sztuka wieczna.

Świat pana Ignacego i Biłka jest napiętnowany śmiercią nie tylko ze względu na prawa biologii. Symbolem dynamicznej, pazernej rzeczywistości, która osacza Kukułkę i jej mieszkańców, jest panoszące się obok przedsiębiorstwo "Wczasy w siodle".

Iwaszkiewicz zestawia obok siebie przeszłość i współczesność, piękno i brzydotę, życie i sztukę, młodość i starość, szczerość serca i chłodne wyrachowanie. Z kart opowiadania emanuje tęsknota za światem stabilnych wartości, jednoznacznych ocen. Czy tęsknoty te mają szansę spełnienia? Co zdarzy się w Kukułce, gdy piękna Helena rozjaśni blaskiem swej urody ponure wnętrza domostwa wuja?

Polecam - nie tylko miłośnikom Iwaszkiewicza!


---
[1] Jarosław Iwaszkiewicz, "Biłek", w: "Opowiadania", t. IV, Czytelnik 1979, str. 355.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7148
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: verdiana 17.12.2006 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Utwór Iwaszkiewicza trakt... | 00761
Przez te Twoje Iwaszkiewiczowe recenzje mam na niego wielką ochotę. Po ostatniej wizycie w Pałacu przytaszczyłam "Pisma muzyczne", bo od jakiegoś czasu mam zamiar zapoznać się z jego książkami o muzyce i muzykach. Dzięki Twoim recenzjom zaczynam też myśleć o opowiadaniach. Dziękuję. :-)
Użytkownik: 00761 17.12.2006 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Przez te Twoje Iwaszkiewi... | verdiana
:) Jak mawiali starożytni: "Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo". (Kropla drąży skałę nie siłą, lecz częstym padaniem.) Zatem myśl, myśl!
Użytkownik: --- 17.12.2006 16:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Utwór Iwaszkiewicza trakt... | 00761
komentarz usunięty
Użytkownik: 00761 17.12.2006 16:44 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Masz rację, jest to jedno z najbardziej przygnębiających opowiadań Iwaszkiewicza, jakie czytałam.
Użytkownik: misiak297 17.12.2006 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Utwór Iwaszkiewicza trakt... | 00761
Kurczę, mam ochotę na "Biłka" odkąd mi zdradziłaś, że pojawia się tam jakaś Helena (lubię to imię). Teraz mam ochotę jeszcze bardziej. Wypożyczę sobie jak tylko mi się skończy cały staropolkowy sajgon (jutro kolokwium, po świętach sprawdzian, aż się boję myśleć o egzaminie... brr!). Choć muszę Ci się pochwalić, że i tak mi nieźle idzie. Mamy do zaliczenia (indywidualnie, na konsultacjach) dwie lektury - "Jeruzalem wyzwoloną" i Paska. Mamy czas na zaliczanie do czerwca, a ja Tassa już zmęczyłem i zaliczyłem. Zresztą - a co będę skromny jak jakiś Gallus - przeczytałem to w cztery dni. No ale kolokwium się szykuje, idę sobie powtórzyć materiał...
dzięki za kolejną świetną recenzję!
Użytkownik: 00761 17.12.2006 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Kurczę, mam ochotę na &qu... | misiak297
Widzę, że idziesz jak burza - tak trzymaj!:) Z dwojga złego (?) to gorsze już masz za sobą, bo Pasek nie taki znowu straszny, jak go (niektórzy) malują.

Żeby podsycić Twoją ciekawość "Biłka", powiem Ci, bo zdaje się, że lubisz Bursę, że to opowiadanie genialnie puentuje (moim zdaniem) wiersz "Pantofelek". I nawet miał być mottem mojej recenzji.:)

Trzymam kciuki za "kulokwium" - jak mawiała jedna nobliwa pani.
Użytkownik: misiak297 17.12.2006 21:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Widzę, że idziesz jak bur... | 00761
Michotko, prezentuję Ci mój drobny tekścik inspirowany średniowieczem i Dialogiem Mistrza Polikarpa:) Chyba staropolką już mi odbija:) Czekam na Twój komentarz:)
www.biblionetka.pl/...
Użytkownik: misiak297 08.02.2007 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Utwór Iwaszkiewicza trakt... | 00761
Właśnie w ramach przerywnika przeczytałem sobie Biłka (ukłony dla Exilvii, która mi to opowiadanko dostarczyła:).

No cóż... szóstki Jarek tym razem nie dostał:) A to z powodu licznych powtórzeń językowych na początku - zwłaszcza słowa "być" w różnych odmianach czasu przeszłego. Rażą mnie takie sprawy.

Ale samo opowiadanie? Piękne, głębokie. Piękny motyw obrazu i przyjaźni zwierzęcia z człowiekiem. I ciekawe zestawienie kontrastowe - umierającego, starego pana Ignacego z pełną życia Heleną. Ale brrr, przecież ona była straszna! Wamp jeden!
Przepraszam, że to takie nieskładne, ale już odbija mi historią, to dlatego:)
Użytkownik: 00761 08.02.2007 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie w ramach przerywn... | misiak297
Smutny sobie przerywnik znalazłeś. A ta Helena to w moim rankingu negatywnych bohaterek Iwaszkiewicza chyba prym dzierży.

Znowu sobie podczytuję pana Jarosława - wczoraj przeczytałam "Wzlot". Mówiliśmy kiedyś o niekoniecznie udanych zakończeniach opowiadań - to jest pod tym względem doskonałe - ostatnie zdanie, rzucone tak niby mimochodem, ma moc rażenia niesamowitą - przynajmniej mnie ono uderzyło bezpardonowo i pozbawiło złudzeń. Czytałeś? Polecam, jeśli nie.
P.S. Walcz dzielnie! Sesja ma to do siebie, że w końcu mija.;)
Użytkownik: misiak297 09.02.2007 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Smutny sobie przerywnik z... | 00761
Wiesz, ochłonąłem trochę i może usprawiedliwię tę wredną Helenę (zwiedziony jej urodą). Ona tak naprawdę reprezentuje postęp - a więc coś w wielu aspektach dobrego. Pan Ignacy nieco sie kisi w tym swoim świecie, żyje na uboczu, wręcz dogasa, a świata już nie rozumie. I jednak mimo iż sprzedaż obrazu była wredna z jej strony i podyktowana chęcią zysku, dzieło trafiło do muzeum, gdzie na pewno będą je podziwiać następne pokolenia.

A sesja? Nie wiem czy pamiętasz, Gdzieś w połowie lat 90 rynek zasypały wspaniałe gry planszowe dla dzieci (ech, ile takie granie miało w sobie uroku! A teraz dzieci grają w rozwalanie przeciwników przed komputerem...:(. ) Była również gra "Zgadnij kto to". Polegało to na tym, że trzeba było zgadnąć jaką osobę z planszy ma przeciwnik. I po prostu odrzucało sie kolejne portrety. Tak jest też z sesją. Kogo odrzucą, a kto przejdzie? Mam nadzieję, że znajdę się w tej drugiej grupie. Doniosę Ci wieści z frontu jak będę już coś wiedział:)
Użytkownik: 00761 09.02.2007 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, ochłonąłem trochę ... | misiak297
Zacznę od końca, bo jakimiś pesymizmami tu powiewa! Zmęczony jesteś i stąd pewnie takie rzeczy po głowie Ci chodzą. Będzie dobrze, trzymam za Ciebie kciuki baaardzo mocno!

Spoiler jak byk

Wrednej Heleny mi nie usprawiedliwisz. I nie przemawia do mnie nawet szlachetny argument o tym, jak to tłumy będą kontemplować obraz w galerii, bo dla nich to TYLKO obraz, a dla Ignacego esencja życia. On ten obraz kocha i zabrać mu go, to odebrać mu wszystko. Może ja też nie rozumiem, jak Ignacy, tego świata, który odbiera staremu człowiekowi wszystko i tłumaczy to perfidnie społecznym dobrem czy postępem. Dla mnie osobiście to zwyczajne barbarzyństwo, a Helena to pusta, egoistyczna lalka, która potrafi kochać jedynie siebie. I to, że jest taka ładna, jakoś jeszcze bardziej przy jej paskudnych działaniach, mnie zniesmacza. No ale ja zgred jestem totalnie nieżyciowy i nie rozumiem tego, że postęp wymaga ofiar. Bo dla mnie ten Ignacy, stary, sklerotyczny nieco i zaściankowy, jest stokroć bardziej człowiekiem, niż ta malowana lala.

Ufff! ciut mnie poniosło chyba. Ale czasem, jak mnie coś ruszy, rzuca mnie się na klawiaturę. A poza tym podejrzewam, że tak troszeczkę chciałeś mnie podpuścić. :D
Użytkownik: misiak297 09.02.2007 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacznę od końca, bo jakim... | 00761
Ach za to teraz jestem wesolutki jak kot, który połknął kanapkę. Wyobraź sobie, wracając do domu spotkałem moją sąsiadkę... okazało się, że ona ma wszystkie filmy na podstawie powieści Jane Austen zrealizowane przez BBC. Trafiło w sedno, bo od dwóch dni strapiony chodziłem, że takich "Perswazji" czy "Opactwa Northanger" w wersji filmowej po prostu nie sposób dziś zdobyć. No i nagle tu jak z nieba, ta sąsiadka z górą filmów! Zatem "Perswazje" obejrzałem sobie dzisiaj z paczką chipsów w jednej ręce i paczką chusteczek w drugiej, a na jutro umówiłem się z siostrą na maraton filmowy:) My oboje uwielbiamy Austen, więc już zacieram ręce:) Jak to niewiele trzeba człowiekowi, żeby odwlec troski! Naprawdę jestem teraz zadowolony!

A teraz o Biłku. Masz rację, Helena to potworna egoistka. A Ignacy faktycznie bardziej "człowiekowaty". Choć czy to nie jest tak jak z jego imiennikiem z Lalki, że żyje reliktami przeszłości? Choć fakt, że takich namacalnych pamiątek raczej się człowiek nie pozbywa.

Wiesz co, nie wiem, podoba mi się idea tego obrazu, coś pięknego. Ale z drugiej strony bardzo negatywnie mi się kojarzy - właśnie z Rzeckim czy Katarzyną Iwanowną Marmieładową ze Zbrodni i kary, co ten szal swój nosiła jak największą świętość. Hm... i jeszcze może suknia królowej Madagaskaru należąca do Fernandy ze Stu lat samotności.

Jednocześnie nie potrafię się przekonać ani za bardzo do Ignacego (choć wiek ma swoje prawa) ani do tej pięknej harpii. Uderza mnie tylko ten kontrast - jakaś duszność wszystkiego co otacza Ignacego i wymuskanie, sztuczność Heleny, Sebastiania i innych. Nie wiem czy moje odczucia są właściwe, ale takie mam czysto subiektywne wrażenia.

Choć fakt, że Ignacy to człowiek na progu śmierci i mający tego świadomość. Co mu zatem pozostało jak nie celebrowanie pamiątek? Kupowanie nowych konii? O nie, to jest dobre dla tej pełnej wigoru Heleny.

Użytkownik: misiak297 09.02.2007 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach za to teraz jestem we... | misiak297
Staram się po prostu zrozumieć ich oboje. I to się da. Problem w tym, że oni nie próbowali siebie wzajemnie zrozumieć. Ale wina leży tu głównie po stronie kobiecej.
Użytkownik: 00761 10.02.2007 10:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach za to teraz jestem we... | misiak297
"Jak dobrze mieć sąsiada..." A zwłaszcza taką sąsiadkę, co nastrój poprawi! :)

Nie wiem, czy to zdrowo o poranku takie smutne tematy podejmować, ale niech tam! Zacznę od Twojego drugiego komentarza, który uświadomił mi, że spojrzałam (w afekcie) na tę kwestię trochę jednostronnie. No fakt, młodość ma swoje racje, jest zachłanna i życiu hołduje z wszystkimi jego prawami. Ale jej egoizm bywa niewybaczalny. Czytałeś "Lalę"? Dehnel pokazuje, że te dwa tak zdawałoby się, krańcowo różne światy, starość i młodość, można zbliżyć, że mogą być dla siebie atrakcyjne, że mogą się dopełniać. Ale warunkiem jest miłość, czego w "Biłku" nie ma, z obu stron zresztą.

Szal, suknia, o których piszesz, to może bardziej materialne dowody świetności, sentymentalne pamiątki: "ach, byłam młoda, piękna, bywałam w świecie". Obraz znaczy chyba więcej, bo to symbol świata, którego już nie ma. Pamiętam taką drobną scenę w "Chłopach", która zawsze ściska mnie za serce: Borynowie sprzedają krowę, którą stary Bylica trzyma w czasie transakcji, więc zwyczajowo ma dostać "postronkowe", parę groszy. I roi sobie, co z tymi pieniędzmi zrobi. Hanka mu je zabiera i starzec, udając, że nic się nie stało, połyka łzy. Chodzi mi o to nieliczenie się zupełne z uczuciami starych ludzi. Oczywiście Hankę można usprawiedliwić, bo wtedy żyli na skraju nędzy. A jednak - czy miała prawo? Bylica i tak wtedy myślał przede wszystkim o wnukach, nie o sobie.

Piękna harpia - bardzo to trafnie ująłeś, a tej jej chłoptaś... I zgadzam się z Tobą też co do Ignacego, że ma trochę z Rzeckiego ("staropiernikowatość" za przeproszeniem), ale to pochodna wieku; to nie jest typ z piosenki "Wesołe jest życie staruszka". Ja, przyznam, nie rozumiem, dlaczego wszedł w ten "alkoholowy ciąg" w momencie, kiedy mógł na coś wpłynąć, tak jakby umył ręcę, jakby uciekł od niewygodnej sytuacji bronienia swoich mizernych szańców.
Użytkownik: misiak297 11.02.2007 02:12 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jak dobrze mieć sąsiada.... | 00761
Oczywiście, czasem w literaturze jest sytuacja, w której dwa odległe światy właśnie się uzupełniają, zbliżają do siebie. "Lali" jeszcze nie czytałem, ale przypuszczam, że niedługo sięgnę. Teraz z przykładów przychodzi mi na myśl świetna książka Kowalewskiej "Tego lata, w Zawrociu".

Co do "Biłka" właśnie to zamroczenie alkoholowe wydawało mi się jakieś takie niesmaczne, nie pasujące tam zupełnie. Ale to może miało również oznaczać jakieś przygotowanie się do śmierci. I masz rację, że w sumie obraz więcej znaczy niż szal.

Za to właśnie skończyłem czytać "Młyn nad Kamionną" - cóż, szóstka jak byk. To jest właśnie Iwaszkiewicz, którego kocham, którego podziwiam, do którego najchętniej wracam. Te postaci, te partie dialogiczne i tyle wspaniałych scen! Stefcia przebywająca ze swoimi mężami (oboma). Również problemy tam zarysowane są dramatyczne i wciągające. Problem rozliczenia sie z własną przeszłością i konsekwencją niektórych czynów (Stefa), szantaż (Jędrzej), wreszcie pełna oddania miłość (naczelnik Zygmunt), zanik wiary (proboszcz Władysław) i te podteksty wojenne... mój Boże, jak to mną razem wstrząsnęło. To jest naprawdę niesamowite. Samo opowiadanie przypominało mi trochę "Starą cegielnię", którą też bardzo lubię.

Pewnie to czytałaś, więc pamiętasz zakończenie. Nawet mi się podobał ta niezbyt nachalna nutka optymizmu w nim zarysowana, jakieś nadziei na lepsze jutro, poczucia, że nie wszystko stracone. Tym samym skończyłem swój tomik "Opowiadań wybranych" (wprowadziłem go do bnetki, myślę, że wszystkie opowiadania z tego zbiorku znasz).

Jeśli idzie o Iwaszkiewicza to następną w kolejce mam "Matkę Joannę od Aniołów". Właściwie jest taki ciekawy tomik opowiadań I. "Brzezina i inne opowiadania ekranizowane" (też to wprowadziłem) zawierający fotografie z filmów. Choć szkoda, że nie są kolorowe, ale cóż książka wydana ze 20 lat temu.

Pozdrawiam jak zwykle ciepło!
Użytkownik: 00761 11.02.2007 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, czasem w lite... | misiak297
Czytałam "Młyn nad Kamionną" dawno temu, kiedy byłam jeszcze szczęśliwą posiadaczką wszystkich 6 tomów opowiadań zebranych. Niestety 3 tom, z "Młynem..." m.in. i "Matką Joanną..." do mnie nie wrócił. "Matkę..." kupiłam ostatnio w antykwariacie, oczywiście nie omieszkałam przeczytać. Ciekawa jestem Twoich wrażeń, dla mnie rewelacja, poprawiłam nawet 5 na 6. ;) A z takich chyba mniej znanych tytułów polecam "Opowiadanie z kotem" i "Opowiadanie z psem".

Wiesz, mam dylemat z ocenianiem zbiorów opowiadań, bo zawsze to jest kompromis, który nie oddaje obrazu całości.

Czekam na Twój nick: Misiak zwycięski ;)))
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: