Dodany: 10.12.2006 18:33|Autor: iqminus
Zawiedzione nadzieje
Książka traktująca o wciąż powracającym problemie aborcji i prawnego do niej stosunku zainteresować może szerokie grono czytelników. Tym bardziej, jeśli autorzy zapewniają o swoim naukowym podejściu i obiektywizmie. Kto jednak spodziewa się dobrej i mądrej pracy, będącej kolejnym ważnym głosem w dyskusji o aborcji, zawiedzie się. Mimo dość obiecujących zapowiedzi i ciekawego wstępu tłumaczki, sama książka okazuje się nudna, sposób argumentacji autorów – wysoce kontrowersyjny, a wnioski nie wnoszą niczego nowego (są zaskakująco podobne do decyzji amerykańskiego Sądu Najwyższego, o której w pracy dużo się mówi).
Zamiast prawdziwego spisu naukowych argumentów, otrzymujemy w „Jak powstaje…” szkolny opis ewolucji człowieka i rozwoju płodu, z nie do końca wyjaśnionym, arbitralnie przyjętym za przełomowy, procesem rozwoju kory mózgowej. Autorzy bardzo chcą, abyśmy uwierzyli w ich bezstronność (wymyślają nawet nowe pojęcie „człowieczości”, ponieważ inne pojęcia, dotychczas używane w sporze o aborcję, uznają za przesiąknięte ideologią), ale w swoich rozważaniach przywołują opinię katolickiego teologa Pierre’a Teilharda de Chardin. Dodatkowo „ubogacają” swoje dzieło w moralne dywagacje na temat teoretycznego stosunku współczesnych ludzi do zabijania australopiteków i neandertalczyków oraz problemu podtrzymywania przy życiu wcześniaków, których kora mózgowa nie zdążyła się jeszcze rozwinąć w sposób wystarczający do osiągnięcia „człowieczości”. Dodać należy, że obydwa te problemy nie istnieją realnie – opisywane przez autorów hominidy wyginęły, a utrzymanie przy życiu poza macicą płodu młodszego niż 25-tygodniowy sami autorzy uznają za mało prawdopodobne i – jak mówią – „obecna sytuacja nie ulegnie zmianie w dającej się przewidzieć przyszłości”*. Problem aborcji wydaje mi się sam w sobie dostatecznie ciekawy, a dylematy moralne nękające współczesnego człowieka aż nadto skomplikowane i różnorodne, by autorzy musieli posiłkować się opisami tego rodzaju wydumanych problemów.
Kolejnym mankamentem „Jak powstaje…” jest ciągłe podchodzenie z różnych stron do raz zasygnalizowanych problemów bez ich dokładniejszego opisu – zamiast poszerzać wiedzę czytelnika, autorzy zwyczajnie go nudzą. Ostatecznie nie do końca uzasadnione wydaje się też wprowadzenie w książce nowego terminu „człowieczość”, który – moim zdaniem – niepotrzebnie komplikuje i tak już niezbyt prostą sferę wzajemnego oddziaływania nauki i etyki.
Na plus książki zaliczyć można ciekawe rysunki, choć i tu znalazłyby się zastrzeżenia: np. przy przedstawieniu stadiów rozwoju embrionalnego poszczególnych gatunków brak opisu, jakim okresom odpowiada poszczególne stadium, co – przy dość szczegółowej analizie rozwoju ludzkiego płodu dokonanej w tekście – wydaje mi się dziwną niekonsekwencją. Interesujące są badania autorów nad literaturą, dzięki którym okazało się, że jeden z argumentów używanych przez przeciwników aborcji opiera się na odrażających z moralnego punktu widzenia eksperymentach z lat 60. XX wieku i ma niewielką wartość naukową.
Reasumując, powiedzieć można, że na „Jak powstaje…” trochę szkoda czasu, tym bardziej że literatura dotycząca sporu o aborcję jest bogata i - w większości przypadków – znacznie ciekawsza.
______________
* Harold J. Morowitz, James S. Trefil: "Jak powstaje człowiek. Nauka i spór o aborcję", tłum. Barbara Szacka, wyd. PIW, Warszawa 1995, s. 143.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.