Dodany: 06.12.2006 16:43|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Mama odeszła
Oates Joyce Carol (pseud. Smith Rosamond)

1 osoba poleca ten tekst.

Ludzie tak szybko odchodzą


Są takie chwile, kiedy całe życie przewraca się do góry nogami. I zdarza się to nawet ludziom, w przypadku których wydaje się, że nic już bardziej powywracać nie można. Na przykład takiej Nikki Eaton, która mimo przekroczonej trzydziestki nadal pielęgnuje w sobie ducha zbuntowanej nastolatki, manifestując swoją niezależność ekstrawaganckimi fryzurami i strojami, i zamiast wzorem starszej siostry wieść przykładne życie rodzinne, tkwi w pogmatwanym związku z żonatym mężczyzną. Jedynym przejawem stabilizacji w życiu Nikki są systematyczne odwiedziny u matki i wysłuchiwanie jej przestróg i pouczeń („A jeśli się z tobą nie ożeni, to znaczy, że cię nie szanuje. (...) Córeczko, jestem twoją matką. Nie chcę, żeby stała ci się krzywda”[1]).

I nagle wszystko się zmienia, jedyny punkt odniesienia znika; Gwen Eaton zostaje brutalnie zamordowana i to Nikki jest tą osobą, która odnajduje ciało matki, wzywa policję, zawiadamia siostrę... Kostnica, pogrzeb, kondolencje, stypa, porządkowanie rzeczy matki i nieżyjącego od kilku lat ojca... Samo to jest już wystarczająco traumatycznym doświadczeniem, a Nikki i Clare muszą się jeszcze zmierzyć z policyjnym śledztwem, oczekiwaniem na pojmanie i proces mordercy, z całą niezdrową atmosferą stworzoną wokół „domu, w którym zamordowano tę panią”[2].

Każda z sióstr odreagowuje stratę na swój sposób: ustatkowana i uporządkowana (pozornie, jak się wkrótce okaże) Clare pragnie jak najszybciej pozbyć się wszystkiego, co kojarzy jej się z przeszłością, rozdać rzeczy, sprzedać dom – zaś chaotyczna i zagubiona Nikki dopiero teraz zaczyna odczuwać siłę związku, jaki łączył ją z matką. Stopniowo przełamuje lęki i uprzedzenia, zaczyna rozmawiać o zmarłej z innymi ludźmi, i nawet nie wie, jak bardzo wpłynie to na jej dalsze życie...

Jak na dobrą powieść obyczajową przystało, główny wątek został solidnie obudowany drobnymi epizodami i historyjkami, składającymi się na specyficzny klimat amerykańskiej prowincji. Niektóre jego elementy – te groteskowo poubierane starsze panie, te pieczone własnoręcznie chleby (albo może raczej placki, bo czy wypiek rodzynkowo-jogurtowy albo dyniowo-orzechowy można jeszcze nazwać chlebem?), ta nieustająca aktywność społeczno-towarzyska w najrozmaitszych radach, komitetach i klubach – nie zmieniły się od lat. Ale miejscowa gazeta już pochwyciła istotę nowoczesnego dziennikarstwa, już nie chce być tylko poczciwą kroniką wydarzeń i laurką dla lokalnych notabli; czas na „intymne (...) bez cenzury (...) dzielenie się smutkiem (...), codzienne relacje z procesu z nieznanym zakończeniem”[3]. Scena, w której cyniczny redaktor naczelny i wydawca „Beacona” usiłuje skłonić Nikki do przerobienia osobistej tragedii na medialny fajerwerk – oczywiście za odpowiednim wynagrodzeniem – należy do najlepszych w całej powieści.

Oates potrafi pisać, a pisanie o człowieku w sytuacjach kryzysowych wydaje się być jej specjalnością – przynajmniej tak wnioskuję na podstawie znanych mi jej powieści („Amerykańskie apetyty”, „Zabiorę cię tam”, „Blondynka”). Trudno oprzeć się wrażeniu, że akurat ta sytuacja została wybrana nieprzypadkowo, bo zbyt wyraźna jest zbieżność między datą powstania powieści a datą śmierci matki pisarki. Oczywiście, nie można utożsamiać autorki z bohaterką, ale faktem pozostaje, że odczucia i zachowania po stracie najbliższej osoby niełatwo odtworzyć, jeśli nie doświadczyło się tego na własnej skórze. Kto zdążył już przeżyć coś podobnego, nie powinien być zdumiony, gdy nagle w którejś scenie z udziałem Nikki albo Clare zobaczy siebie...

A kto jest na tyle szczęśliwy, że nie doznał jeszcze tak dotkliwej straty – temu lektura może pomóc w zrozumieniu reakcji innych w podobnej sytuacji, a także skłonić do zastanowienia się nad swoimi relacjami z bliskimi. Żeby nigdy nie miał powodu, by mówić sobie, jak Nikki: „Skąd ja miałam wiedzieć, nie mogłam tego wiedzieć”[4]...


___
[1] Joyce Carol Oates, „Mama odeszła”, przeł. Katarzyna Karłowska, wyd. Rebis, Poznań 2006, s. 29.
[2] Tamże, s. 150.
[3] Tamże, s. 240-241.
[4] Tamże, s. 11.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5938
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 11
Użytkownik: --- 06.12.2006 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Są takie chwile, kiedy ca... | dot59Opiekun BiblioNETki
komentarz usunięty
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 07.12.2006 16:10 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Nie, nie wydaje mi się. Raczej przeciwnie, nie jest skłonna do popadania w sentymentalizm, stara się pokazać sytuację z pewnym dystansem.
Użytkownik: verdiana 06.12.2006 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Są takie chwile, kiedy ca... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czytałam tylko "W średnim wieku" Oates, ale książka była tak znakomita, a Oates radziła sobie z człowiekiem jeszcze lepiej niż Irving, że obiecałam sobie przeczytać wszystkie jej książki. Twoja recenzja jeszcze mnie utwierdza w tym przekonaniu.
"W średnim wieku" też ma fabułę osnutą wokół śmierci i porządkowania spraw po zmarłym...
Użytkownik: Agis 07.12.2006 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Są takie chwile, kiedy ca... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zachęcająca recenzja, a książka już na mnie czeka.
Użytkownik: carmaniola 07.12.2006 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Są takie chwile, kiedy ca... | dot59Opiekun BiblioNETki
Parę razy już namierzałam się na książki tej pani ale coś mi wciąż kazało odkładać je na później. Twoja recenzja sprawiła, że jednak wepchnę ją do Schowka by o sobie przypominała. :-)
Użytkownik: Bacia 07.12.2006 15:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Parę razy już namierzałam... | carmaniola
" Kto zdążył już przeżyć coś podobnego, nie powinien być zdumiony, gdy nagle w którejś scenie z udziałen Nikki lub Clare zobaczy siebie..."
Ja przeżyłam i dokładnie widziałam siebie na miejscu tych dziewcząt. Bardzo odchorowałam tę książkę. Może wspomnienia są jeszcze za świeże?Ale czy tak naprawdę kiedyś się o tym zapomni? Może tylko czas przytępi ból. Czytało mi się ciężko, ale przez moment nie pomyślałam o tym by ją odłożyć. Warto przeczytać. Oates napisała:
"To jest moja opowieść o tym, jak zabrakło mi matki. Któregoś dnia stanie się również twoją opowieścią, twoją niepowtarzalną opowieścią"
Użytkownik: paula_81 14.12.2006 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: " Kto zdążył już prz... | Bacia
właśnie się zastanawiałam, czy książka ta będzie dobrym prezentem dla mamy, która miesiąc temu straciła swoją mamę, a ja babcię ;(( czy wręcz pzreciwnie, będzie to rozdrapywanie ran...?
Użytkownik: joanna.syrenka 14.12.2006 00:30 napisał(a):
Odpowiedź na: właśnie się zastanawiałam... | paula_81
Hmmm, ja bym mimo wszystko poczekała do następnej Gwiazdki.
Przykro mi, Paulo :(
Użytkownik: verdiana 14.12.2006 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: właśnie się zastanawiałam... | paula_81
Absolutnie nie teraz, Paulo. Ale za rok... zgadzam się z syrenką.
Użytkownik: Bacia 14.12.2006 11:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Absolutnie nie teraz, Pau... | verdiana
Jestem przekonana, że na taką książkę jest za wcześnie.
Użytkownik: miłośniczka 30.05.2011 13:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Są takie chwile, kiedy ca... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja właśnie po raz pierwszy spotkałam się z Oates, właśnie w tej powieści. I wiem już, że sięgnę po inne. "Mama odeszła" to naprawdę niesamowicie wzruszająca opowieść, wiele daje w kontekście zrozumienia niektórych spraw. Oby takich książek powstawało więcej.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: