Dodany: 05.12.2006 18:07|Autor: librarian

Komórka i podstawowa komórka


Po długich tygodniach oczekiwania, nadeszła wreszcie „Czarna polewka”. Mikołaj z Polski dotrzymał słowa. Szczęśliwa, pochłonęłam bogactwo jej skarbów w dwa popołudnia i jak zawsze w przypadku Jeżycjady już czuję lekki żal, że tak szybko, za szybko.

Uwaga! Ostrzegam, poniższe wywody zawierają same tylko spoilery!

Akcja „Czarnej polewki” rozgrywa się w ciągu kilku dni lipcowych czwartego roku nowego tysiąclecia, co skrzętnie odnotowuje Laura, skarżąc się na zbyt daleko posunięty, jej zdaniem, tradycjonalizm dziadka Ignacego Borejki wobec postępu obyczajów w wieku dwudziestym pierwszym.

Przyznać należy, że rzeczywiście, senior rodu, filolog klasyczny, ojciec córek, dziadek wnuczek i wnuków, Ignacy Borejko wydaje się nieco zagubiony, ponad miarę nerwowy i wybuchowy, jednym słowem - wytrącony z równowagi, czego rezultatem są liczne spięcia i konflikty, w których odgrywa bardzo aktywną i nie zawsze chwalebną rolę.

Swoją drogą senior Borejko, niezupełnie za pan brat z nowoczesnością, jako jedyny nie radzi sobie z wszechobecnym, uniwersalnym narzędziem komunikacji międzyludzkiej – telefonem komórkowym. Natomiast wszyscy bohaterowie są sprawnymi użytkownikami tej zdobyczy technicznej dwudziestego pierwszego wieku, co autorka, wierna kronikarka przemian obyczajowych, odnotowuje w licznych i wielce zabawnych scenkach.

Wolfi i Laura mogą zaplanować i przeprowadzić swoją ucieczkę dzięki temu wspaniałemu wynalazkowi niemal bez przeszkód: „niezwłocznie wysłała esemesa do Wolfiego, informując go, że droga wolna i że mają dla siebie przynajmniej godzinę, a może dwie”*. A potem: „Dostała esemesa od Wolfiego: kup jeszcze szczoteczki do zębów. Czekaj koło apteki ja tylko zatankuję. Kocham. Kocham. Kocham”.

Ignacy Grzegorz Stryba może prowadzić działania inwigilacyjno-detektywistyczne, a także rozwinąć romans z uroczą osóbką o imieniu Diana, w dużej mierze dzięki posiadaniu telefonu komórkowego, którym posługuje się więcej niż biegle. „Ignaś wybrał numer domowy, poczekał, aż dziadzio odbierze, po czym przemówił niskim, władczym oraz energicznym tonem, jakim, wedle jego obserwacji, zwykli się posługiwać użytkownicy telefonów komórkowych”. Albo: „Ignacy Grzegorz sięgnął do kieszeni swojego ulubionego szlafroka, wydobył komórkę i wybrał na niej spis połączeń”. No i w końcu: „Diana przysłała mu esemesa bulwersującej zgoła treści: tata wysyła mnie w gury na całe wakacje bo zakohałam się w tobie!!!!!! Love Love Love!!!!”.

Róża przekonuje się o bezinteresowności i miłości ciotek dzięki telepatycznym wręcz esemesom wysyłanym do niej w sprawie tak potrzebnej młodym pomocy.

Niech żyje komórka! Sama dopiero od bardzo niedawna jestem jej posiadaczką. Może dlatego jakoś łatwiej mi zrozumieć seniora Borejkę i nie czuję się na siłach rzucać w niego kamieniem. Pokrętne rozumowanie? Czy zdolność przyswajania nowinek technicznych jest wprost proporcjonalna do zdolności akceptacji zmian obyczajowych i wyzwalania się dzieci spod kurateli rodziców? Kto wie.

Żarty żartami, tymczasem przyznaję, że „Czarna polewka” podobała mi się. Ani trochę nie czuję się zawiedziona. O nie, nie! To przecież urocza, zabawna i jak zwykle mądra opowieść, która w bajkowej konwencji po raz kolejny najpierw przewraca, a potem przywraca ten zwariowany jeżycki świat do równowagi.

Wydarzenia i emocje miotające bohaterami jak zawsze powodują niekontrolowany i lawinowy rozwój wypadków na wielu frontach. W „Czarnej polewce”, niczym po zjedzeniu zaczarowanych mandarynek, młodzież ogarnia niepowstrzymany miłosny zapał. Laura i Wolfi uciekają z domu z zamiarem pobrania się, Żaba staje się obiektem zainteresowania bliźniaków Żeromskich, którzy niczym bohaterowie komedii Szekspira przebierają się i podmieniają powodując wiele zamieszania, nawet Ignaś, nie mogąc się oprzeć urokom pięknej Diany, zaczyna wykazywać zainteresowanie płcią przeciwną. Józinek, stale i niezmiennie kochający Trollę (jak to dobrze, że pojawia się cała i zdrowsza), drży o jej stałość, a miłość Róży i Fryderyka przeżywa ciężkie próby.

Nic dziwnego, że dziadek Ignacy, w dodatku pozbawiony kojącego wpływu Mili przebywającej na wakacjach w pewnym oddaleniu, traci kompletnie równowagę i zamienia się w kąsającego otoczenie rozpaczliwca.

A jednak humor, optymizm, uczciwość, bezinteresowność, no, jednym słowem - miłość ustawia wszystko na właściwym miejscu.

Ignacy Grzegorz mężnieje i wyzwala się spod pieczy dziadka wymagającego bezwzględnej uległości, Laura ponownie przekonuje się o lojalności i oddaniu mamy Gabrysi i całej rodziny, Róża i Fryderyk otrzymują wsparcie i bardzo konkretną pomoc od solidarnych i bezinteresownych sióstr Borejko i całej reszty, rodzina Schoppe i nawet nieciekawy Janusz Pyziak zostają włączeni w magiczny krąg Borejków i ogarnięci promieniowaniem aury tej niezwykłej rodziny, a dziadek Ignacy Borejko wraca w końcu do równowagi dzięki zbawiennemu wpływowi swojej ukochanej Mili.

„Od tych myśli nieco się dziadkowi polepszyło samopoczucie – do chwili, gdy wzrok mu zahaczył o tapczan żony. Kształt jej głowy jeszcze był odciśnięty w miękkiej powierzchni poduszki i wyglądał jakoś dziwnie znacząco”.

Jestem też wdzięczna autorce za pochwałę miłości macierzyńskiej w postaci osoby młodziutkiej Róży. Bardzo sobie chwalę passusy jej poświęcone i prześliczny rysunek przedstawiający Pyzę z malutką córeczką w ramionach, której „ciepło małego ciałka ogarniało ją całą poczynając od serca”.

Wdzięczna jestem za przypomnienie Mickiewicza, Śmiełowa i „Rozmowy wieczornej”. Za wiele zabawnych i miłych scenek. Na koniec za wszyskich Borejków, za tę niezwykłą podstawową komórkę społeczną.

Na koniec czuję po prostu, że nie pozostaje mi nic innego, jak wrócić do początku i powtórzyć sobie całą serię. Tylko tak da się zaspokoić ponowny głód Jeżycjady.


_______________
* Wszystkie cytaty z: M. Musierowicz, „Czarna polewka”, wyd. Akapit Press, Łódź 2006.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10072
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Czajka 11.12.2006 17:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Po długich tygodniach ocz... | librarian
Librarianko Kochana, już od tygodnia mam tu napisać, że się zgadzam każdym piórkiem. Niech żyje Jeżycjada stara i nowa. :-)
Użytkownik: librarian 16.12.2006 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Librarianko Kochana, już ... | Czajka
Manifesta non egent probatione. A jednak nie mogłam się powstrzymać.
Użytkownik: Czajka 17.12.2006 04:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Manifesta non egent proba... | librarian
Niestety, niestety, nie dla wszystkich takie manifesta.
Dobrze, że napisałaś. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: