Pogramy w klasy?
"Ty jesteś jak świadek, jak taki, co idzie do muzeum i patrzy na obrazy. To znaczy, że obrazy są tutaj, a ty jesteś w muzeum, równocześnie daleko i blisko. Ja jestem obraz. Rocamodour jest obraz. Étienne jest obraz. Myślisz, że jesteś w tym pokoju, ale nie jesteś. Patrzysz na pokój, ale cię w nim nie ma"*. Taka jest „Gra w klasy” – niezwykła, czasami absurdalna, znana, chwalona, piękna i znienawidzona. Czytając ją, nie wiemy, co czytamy. Widzimy siebie w tej powieści, jednak nas tam nie ma. Cortázara nigdy nie można też rozumieć tak samo. Zdanie, które przed chwilą przeczytaliśmy, zaraz może znaczyć coś innego, lecz można go też w ogóle nie pojąć…
Książka jest uniwersalna, tematy w niej poruszane są nadzwyczaj aktualne. Talita siedząca na chwiejącej się desce przerzuconej ponad ulicą przypomina mi dzisiejszego człowieka. Iść do przodu, na nic nie bacząc, czy zawrócić? Ruszać się czy nie? Przecież można spaść… Ciągle ktoś nas obserwuje, a każdy nasz ruch i decyzja ma swoje konsekwencje…
Ogromne ilości filozoficznych rozmyślań znajdują się w „Grze w klasy”. Często przytłaczają, nudzą, jednak powieść ma swój urok, niepowtarzalną atmosferę, klimat… Cortázar cytuje też wielu innych pisarzy (zauważyłem nawet Gombrowicza!), wśród nich - tajemniczego Morellego, pisarza, który pojawia się wielokrotnie, jednak nie dowiadujemy się o nim zbyt wiele.
W książce jest też, jak to w powieściach bywa, pewna – dosyć postrzępiona i nieregularna – fabuła. Paryż. Metafora. Klub. Grupa filozofów-amatorów, emigrantów szukających szczęścia we Francji. Głównym bohaterem jest Oliveira, Argentyńczyk, często uważany za wariata, intelektualista. Ze swoimi przyjaciółmi wdaje się w różne dysputy światopoglądowe, filozoficzne. Razem przemierzają przepiękne paryskie uliczki. W życiu Oliveiry pojawia się też Maga, Urugwajka, która chciałaby dorównać kiedyś innym klubowiczom - nie zna się na poezji, literaturze. Niespodziewanie zdarza się coś, co… Nie, nie będę odbierał Wam przyjemności czytania.
Budowa książki jest bardzo zaskakująca, czyni ją jeszcze bardziej niezwykłą. Powieść podzielona jest na krótkie rozdziały. Jednak nie trzeba jej czytać „od deski do deski” – „na swój sposób książka ta zawiera w sobie wiele książek, przede wszystkim zaś dwie książki”* – czytamy we wstępie. Pierwszą książkę czyta się od początku do końca, drugą według tablicy orientacyjnej podanej przez autora. Można także czytać wedle własnego uznania, zaczynając od środka i niekoniecznie na końcu kończąc. Bardzo dobre rozwiązanie dla osób, które chcą przeczytać ostatnią stronę, nie kończąc czytania i nie poznając zakończenia. Książka może kończyć się za każdym razem inaczej – to zależy od czytelnika…
Myślę, że „Grę w klasy” można polecić każdemu. Jeśli coś się zrozumie, zawsze coś też się z przeczytania tej powieści wyniesie. Jednak dla każdego ta książka będzie czymś innym – jedni próbowali żyć tak jak jej bohaterowie i traktowali ją jak przewodnik, dla innych to tylko kartki papieru, na których jest zapisane kilka ważnych zdań. Tak czy siak, książkę warto znać, a jeśli się spodoba, tym lepiej!
-----
* Julio Cortazar, "Gra w klasy", przekład: Zofia Chądzyńska.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.