Dodany: 26.02.2004 11:27|Autor: bazyl3

bez tytułu


Tajemniczo brzmiący "Bułgarski bloczek" to nic innego jak walor filatelistyczny, który pragnie nabyć do swojej kolekcji główna bohaterka, jakżeby inaczej - Joanna. Niestety właściciel bloczka nr 105 umiera, jego siostra jest oporna do sprzedaży, a w dodatku wkrótce zostaje zamordowana. Jak słusznie należy się domyślać Joanna za wszelką cenę pragnie rozwikłać zagadkę jej śmieci, bo w sprawę zamieszana jest jej przyjaciółka - Grażynka, a i sama ma w tym interes - nie nabędzie bloczka, dopóki nie będzie znany spadkobierca, a pragnie go okrutnie (bloczka nie spadkobiercy ;) ).

W "Bułgarskim bloczku" Chmielewska rozprawia się ze swoim nieznośnym charakterem (o ile przyjmiemy, że w książce występuje jej alter ego) i nadużywa słowa "ekspiacja". Poza tym sztampa: zagadka kryminalna (jak to w kryminale heh ;) ), współpraca z policją, eksgliniarz konkubent, duże znajomości, picie dużych ilości piwa (to chyba się nazywa - jestem cool, piję browarka). Książka średnia, bo trzy wybuchy śmiechu przy Chmielewskiej to za mało. Ogólnie potwierdza teorię, że pani Joanna to pisała, ale... przed 80-tym ;). Niemniej jednak polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7406
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Kuba Grom 13.02.2007 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Tajemniczo brzmiący "Bułg... | bazyl3
Chyba najśmieszniejsza jest tu próba zamiany znaczka i jej następstwa.
Użytkownik: bazyl3 13.02.2007 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba najśmieszniejsza je... | Kuba Grom
Do tego stopnia mnie nie porwała, że nawet nie pamiętam ossochozi ;) W przeciwieństwie do półbutów/stonki z "Dzikiego białka", czy napadu na pociąg z "Lesia" ;)
Użytkownik: Kuba Grom 13.02.2007 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Do tego stopnia mnie nie ... | bazyl3
o tych pólbutach faktycznie było świetne
Użytkownik: Marioosh 06.12.2009 18:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Tajemniczo brzmiący "Bułg... | bazyl3
Witam. Przykro pisać, ale pani Chmielewska ostatnią naprawdę dobrą książkę napisała wieki temu. Ta, niestety, przelatuje przez głowę i nic po sobie nie zostawia. Jej głównym mankamentem jest to, że autorka chce się przypodobać młodym czytelnikom i pisze takim językiem, jakby pisała do jakiejś plotkarskiej gazetki lub tabloidu - wygląda to tak, jakby pani Joanna nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej czytelnicy starzeją się razem z nią. W efekcie główna bohaterka rozmawia z innymi jak gimnazjalistka, brakuje tylko, żeby mówiła "cool", "spoko" albo "wporzo". Może komuś się to podoba, ale od pisarki kiedyś nazywanej "polską Agathą Christie" można chyba wymagać czegoś więcej. Druga ciekawostka to ilość wypijanego przez bohaterkę piwa, ale po tym, co wypiła w "Trudnym trupie" raczej mnie to nie dziwi. O sztampie nie wspominam, bo pojawia się od dawna - głównie chodzi o przewijające się jedne i te same postacie drugoplanowe. Mówiąc krótko - do pociągu lub dla wiernych czytelników.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: