Dodany: 27.11.2006 17:05|Autor: netha

Ogólne> Offtopic

Wady....


Od dzieciństwa wpajano we mnie że człowiek powinien się doskonalić. Walczyć z pokusami, starać się być zawsze " na miejscu", no wiecie...punkutalnośc, akuratność i takie tam. Im dłużej żyję tym bardziej przekonuję się że to jednak wady innych ludzi sprawiają że drugi człowiek jest nam bliższy i bardziej oswojony ...bo choć staramy się być coraz bardziej doskonali zdajemy sobie sprawę że doskonali nigdy nie będziemy i chyba to zbliża nas do innych...zatem dlaczego wady to rzecz wstydliwa?
Wyświetleń: 8529
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 25
Użytkownik: Vemona 27.11.2006 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dzieciństwa wpajano we... | netha
W pewnym stopniu masz rację, ideałów się nie lubi, bo przypominają o naszych własnych niedostatkach, ale są wady, które choć niby nie tak poważne, ale uprzykrzają życie. Osobiście nie lubię niepunktualności, uważam ją za lekceważenie, bo jeżeli się z kimś umawiam, to wypada przyjść o takiej porze, żeby mu nie kazać czekać na siebie. Oczywiście, bywają rozmaite nagłe przypadki i wtedy spóźnienie jest wytłumaczalne, ale są przecież osoby, które zawsze każą na siebie czekać, a to już jest dla mnie nie do przyjęcia.
Użytkownik: p_132 27.11.2006 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: W pewnym stopniu masz rac... | Vemona
Oj, co do tego spóźniania - mam koleżankę, która jest tak IDEALNIE punktualna, że zawsze się spóźnia... Wszystkich to denerwuje. Nie wiem... Czasem mam wrażenie, że ona lubi gdy się na nią patrzy i podziwia. Zazwyczaj tak jest, że jak się spóźnia to tak, że wchodzi sama do klasy - wiadomo, od razu się zwraca uwagę kto przyszedł...
No i jak mamy np. na jakąś godzinę do szkoły np. tą 8,00 to on nie pryjdzie o 7,55 czy coś, tylko będzie 8,05 - 8,10 - wtedy kiedy wszyscy są w klasie, a ona może do nas dołączyć :) Na początku mnie to strasznie denerwowało, ale z czasem jak reszta klasy się przyzwyczaiłam, no i to jest do niej takie podobne... :)

Poza tym wady są rzeczą ludzką. Razem z zaletami tworzą spójną całość człowieka. To, że ktoś jest zapominalski to już raczej nie wada a roztargnienie. Przecież coś nas musi tworzyć! :) O ileż świat byłby nudniejszy (a może ciekawszy) gdyby były same ideały... Tylko trzeba tu jeszcze uwzględnić - co oznacza ideał. Bo czasem z tego ideału może wyjść monstrum, a to się staje wadą... Błędne koło. :)

Uważam, że wadami nie można nazwać brak kultury - bo to jest po prostu brak kultury. Chyba, że ktoś nie miał możliwości poznania tego (zdarza się), to wtedy można to nazwać niedociągnięciem wychowania, ale nie wadą... Bo to obraza drugiego człowieka?
Użytkownik: Vemona 28.11.2006 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, co do tego spóźniania... | p_132
Zgodzę się, że jeśli wpada pięć minut po czasie, to można jej wybaczyć, ale z kolei miałam taką koleżankę, którą musieliśmy oszukiwać co do godziny spotkania. Jak powiedzieliśmy, że o 16, to była szansa, że zdąży na 17,15, czyli zaliczy tylko studencki kwadrans. Nie było siły, żeby Jola zdążyła na umówioną godzinę, lub spóźniła się tylko trochę. Najgorzej, jak mieliśmy gdzieś jechać - umów się z taką na pociąg!!
Użytkownik: a-grafkaa 27.11.2006 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dzieciństwa wpajano we... | netha
Nie!
Czasem wady są jedną z ciekawszych cech człowieka. Ja na przykład mam postępującą sklerozę i zaniki orientacji oraz patologiczny chaos, ale przynajmniej moi znajomi mają co jakiś czas niezłą rozrywkę. Gorzej, kiedy coś ode mnie chcą, a ja jak zwykle zapomnę... :D
Jeżeli każdy z nas byłby chodzącym ideałem, to nuuuda gwarantowana... chociaż pewnie byśmy nie znali tego pojęcia :D
Użytkownik: hankaa 27.11.2006 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dzieciństwa wpajano we... | netha
A ja Cię rozumiem. Sama dążę do ideału, ale pod względem wartościowym. Zależy mi na tym, by posiadać stoicki spokój, rozwagę i umiarkowanie. Wady jednak są nam przypisane każdemu. Pamiętam jaki kilka lat temu nie mogłam się zaprzyjaźnić z pewnym chłopakiem. Po kilku latach mimo że wady pozostały zeszliśmy się nawet. Hehe... czasami się śmiałam, że jego wady wywoływały u mnie syndrom psychologa:) albo mamy:/. Ale i jemu i mi to wyszło na dobre, ja dzięki niemu zauważyłam swoje wady, a on stał się bardziej poważny (w pozytywnym sensie tego słowa znaczeniu - dorósł).

Wada nie jest rzeczą wstydliwą, do póki nie staje się problemem nie tylko dla tego człowieka ale dla otoczenia. Nikt nie lubi dostrzegać belki w swoim oku a drzazgę dostrzega u innych. To powoduje, że wielu ludzi robi się drażliwych, gdy im się mówi, że coś nie tak jest u nich. Nikt chyba nie lubi jak mu się coś wypomina. Ja sama w tym momencie robie się drażliwa, jednak bywa czasem tak, że rozmówca umiejętnie potrafi przekazać nam przekaz i nie jest to takie problematyczne. Tylko nie każdy posiada taki dar... niestety:(
Użytkownik: jakozak 27.11.2006 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Od dzieciństwa wpajano we... | netha
Doskonałości nie ma. Człowiek ma wiele wad, ale kultura i liczenie się z drugim człowiekiem to zaleta i bezwzględny obowiązek.
Nie uważam, żeby ktoś, kto mnie lekceważy, był osobą ciekawszą i milszą.
Wręcz przeciwnie.
Użytkownik: Meszuge 29.11.2006 09:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Doskonałości nie ma. Czło... | jakozak
Kiedy według dość skomplikowanego programu pracowałem wraz z całą grupą przez 10 dni nad programem (POR), ktoś w pewnej chwili rzucił zdanie, które zrewolucjonizowało moje rozumienie problemu wad. Głównie moich wad, ale oczywiście nie tylko.

Do tego momentu wydawało mi się, że jakąś tam ilość wad ja po prostu i zwyczajnie mam. Często mówiłem, że "ja już tak mam" albo, "nie jestem święty i jak wszyscy mam wady". Widziałem te wady jako coś w rodzaju dopustu Bożego. Z wadami można było oczywiście walczyć, zmagać się, ulegać im, czasami może ograniczać, ale to w zasadzie wszystko.

A tu nagle ktoś zapytał mnie jak używam swoich wad? Jakie mam korzyści używając swoich wad? Miałem wtedy wrażenie, że w jednej chwili runął wielki mur, który stał na drodze mojego rozwoju. Ach, więc to tak wygląda! O to chodzi!

Nie miałbym żadnego problemu z jakąś ze swoich wad, gdyby używanie jej nie dawało mi określonych korzyści czy profitów. Nagle wydało mi się to takie jasne i oczywiste. Przecież jakby stosowanie wady dawało jedynie cierpienie, to bym jej nie używał- to zrozumiałe. A jakie korzyści? Kłamstwo na przykład daje możliwość uniknięcia konsekwencji czy odpowiedzialności- "to nie ja zawaliłem, to Kowalski", złodziejstwo pozwala mieć jakieś dobra za darmo, itd. itp.

Usłyszałem też, że używanie wad daje wprawdzie krótkotrwałe zyski, ale niweczy szanse na długofalowe efekty.
Zacząłem od tego momentu widzieć wady jako coś w rodzaju skrzynki z narzędziami. Mam ją zawsze ze sobą. Ale tylko ode mnie zależy czy jakieś narzędzie wyjmę i go użyję.

Nie, niestety, nie zaprzestałem całkowicie używania narzędzi z tej skrzynki. Jednak świadomość, że tak a nie inaczej to właśnie wygląda, że jest to mój wybór, natychmiast odebrała mi komfort korzystania z moich wad.

Życie nie stało się ani prostsze ani łatwiejsze. Może nawet wprost przeciwnie. Kolejny tobołek do bagażu tych rzeczy, za które to ja ponoszę odpowiedzialność.

Nie mogę już z czystym sumieniem powiedzieć: "wiesz, przykro mi, ale ja już tak mam" albo "tak to już ze mną jest" i... mieć problem z głowy.

A szkoda... :-)
Użytkownik: jakozak 29.11.2006 09:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy według dość skompli... | Meszuge
Ciekawie to napisałeś.
Użytkownik: Meszuge 29.11.2006 09:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawie to napisałeś. | jakozak
Bo to jedno z ciekawszych doswiadczeń życiowych było. :-)
Użytkownik: netha 29.11.2006 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo to jedno z ciekawszych... | Meszuge
Co jeśli zwalczanie wad oznaczałoby walkę z samym sobą, prowadziłoby do udręczenia? Czy ambicja i ciągłe udoskonalanie siebie nie jest skutkiem skłonności do preferowania opini innych nad samoakceptacją?
Użytkownik: Meszuge 29.11.2006 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jeśli zwalczanie wad o... | netha
Do udręczenia... mówisz? Nawet mi się to podejście podoba. Kichać na tą uczciwość! Mam ochotę na rower sąsiadki, więc jej go z piwnicy podprowadzę, co się będę dręczył?!

Skłonność do przerzucania się między ekstremami (czasem nazywają to hiperbolami) też jest wadą. A przynajmniej uciążliwym i irytującym nawykiem. :-)
Może nie "walka", a zwyczajne działanie. Może nie "ciągłe", ale w miarę potrzeb i możliwości psycho-fizycznych?

Zauważ jedną, ważną rzecz: istnienie wad nie ma żadnego związku z opinią innych ludzi. Czy oni to widzą, czy nie, czy coś na ten temat mówią, czy zupełnie nic, moje wady pozostają ze mną nadal. I nadal przynoszą korzyści i straty...

Samoakceptacja... Bardzo modne słowo w ostatnich latach. Wartościowe, mądre, inteligentne. I niebezpieczne. Bo, jak się z tą samoakceptacją przesadzi, to można w jej imię (z ulgą) pogodzić się z każdą swoją wadą, słabością, obsesją, nieudolnością, indolencją... Ze wszystkim.
Jeśli akceptuję siebie bez zastrzeżeń takiego, jakim jestem, to przecież automatycznie oznacza, że absolutnie nic ze sobą nie muszę robić. Nic zmieniać, nic korygować.

Wolę nasze, zwykłe, polskie lubienie. Lubię siebie. Tak, lubię, bo fajny facet ze mnie. Natomiast nie zmienia to faktu, że kilku swoich wad (nawyków) nie akceptuję. Z kilkoma sobie poradziłem już- palenie papierosów- na inne, mam nadzieję, przyjdzie czas.

A co inni na ten temat mówią, to... Przypomniało mi się, że na tym forum nie wypada używać słów powszechnie uznanych za wulgarne. :-)
Użytkownik: --- 30.11.2006 02:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Do udręczenia... mówisz? ... | Meszuge
komentarz usunięty
Użytkownik: netha 30.11.2006 16:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Do udręczenia... mówisz? ... | Meszuge
Mianem wad rzecz jasna nie określam czynów typu kradzież. Twoje zdrowe podejście do opini innych ludzi ( rzecz jasna tych nie uzasadnionych ) mile cieszy. Gratuluję zwycięstwa nad nałogiem...ja palę bo lubię. Lubię też ludzi z dystansem do siebie i podoba mi sie że mówisz o sobie " jestem fajnym facetem".. .jestem przekonana że tak jest w istocie. Pozdrawiam.
Użytkownik: Meszuge 30.11.2006 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Mianem wad rzecz jasna ni... | netha
Kradzież nie jest wadą. Żeby nie było nieporozumień- może coś niezbyt jasno udało mi się przekazać.

Wadą jest nieuczciwość.

Kradzież jest "tylko" efektem użycia tej wady.

Kłamstwo też nie jest wadą jako takie. Jest natomiast efektem użycia wady o nazwie "nieuczciwość".

Widzisz, ja staram się nie tylko słuchać innych ludzi, ale też ich słyszeć. A kiedy ich usłyszę, mogę zobaczyć, sprawdzić, czy to, co mówią ma sens, czy nie. Jak ma, to... Meszuge! Do roboty! A jak nie ma... Psy szczekają- karawana jedzie dalej. :-)
Użytkownik: netha 30.11.2006 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Kradzież nie jest wadą. Ż... | Meszuge
Nieuczciwość to droga " po prostej", sposób na życie tych którym obojętna jest droga a za to istotny tylko cel. W ten sposób można przegrać życie bo przecież śmierć nie jest celem a jedynie finałem. A wady...gdybyś żył w świecie blasku szybko zatęskniłbyś za cieniem :) W skrucie nie wyobrażam sobie świata bez wad i wcale do takiego nie chcę. W moich przyjaciołach kocham to że czasami mnie wkurzają i czasami wygarniaja prawdę prosto w oczy...bo jestem zapominalska, spóżnialska i strasznie roztargniona...oni po trosze też.. .i tak pomagamy nawzajem siebie znosić na codzień.
Użytkownik: Meszuge 30.11.2006 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nieuczciwość to droga &qu... | netha
Przyjaźń to nauka kochania za zalety i tolerowanie wad. Podobno.
Użytkownik: --- 30.11.2006 02:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Co jeśli zwalczanie wad o... | netha
komentarz usunięty
Użytkownik: Meszuge 30.11.2006 09:05 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Nie zdefiniowano pojęcia wady?! To potrzebna Ci definicja?
Był kiedyś facet, który pisał: "Niebo gwiaździste nade mną, prawo morlane we mnie". Może to było odrobinę o czymś innym, ale zasada pozostaje ta sama.
Nieuczciwość, lenistwo, spóźnialstwo, egoizm, egocentryzm, itd. są wadami charakteru.
Kombinacje typu: a dla złodzieja to uczciwość jest właśnie wadą, niczego tu nie zmieniają.

Mam dziwne wrażenie, że mylisz wolność z samowolą.
A w określonym czasie i miejscu faktycznie istnieje system wartości uznawany za słuszny. W XXI wieku w Polsce nieuczciwość jest wadą, a nie zaletą. Na przykład.

"...i chce nas zmienić..." Obawiam się, że dla przeważającej liczby ludzi nie jesteśmy ani tak ważni, jak nam się wydaje, ani tak, żeby chcieli angażować siły i środki w zmienianie nas.
Użytkownik: --- 30.11.2006 10:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zdefiniowano pojęcia ... | Meszuge
komentarz usunięty
Użytkownik: Meszuge 30.11.2006 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
"To, co jedni uznają za wadę, inni za zaletę lub rzecz obojętną, nieistotną."

A jakieś przykłady jesteś w stanie podać takich właśnie wad charakteru?

"Człowiek, który się miota, żeby dogodzić wszystkim dookoła, dobrze na tym nie wyjdzie. Raczej lepiej szukać takich, którym nasze wady nie przeszkadzają."

Oczywiście, że dobrze na tym nie wyjdzie, bo jest to rzecz nierealna. Natomiast co do drugiej części się właśnie różnimy- ja uważam, że lepiej zrobić coś ze swoimi wadami, a nie tylko szukać towarzystwa, które je będzie w stanie znosić.

"Są też ludzie, którzy uważają, że mają patent na mądrość i na wydawanie osądów o innych. Od takich ludzi lepiej trzymać się z daleka."

A, to już jest zakres szerszy, bo to i patent na mądrość i jeszcze patent na wydawanie sądów. Jeśli kiedyś w miarę jednoznacznie zostanie zdefiniowana mądrość, można będzie o tym pogadać. Czy Szopen był mądry? A Mickiewicz? A Ford?
Osądzanie- innych ludzi, zjawisk, rzeczy, wydarzeń- jest naturalną cechą człowieka. Bez niej raczej trudno byłoby żyć. Bo, jak sobie wyobrazić kontakty z ludźmi, jeśli nie bylibyśmy w stanie osądzić, czy są one dla nas dobre, czy złe? Pomagają, czy szkodzą?

Różnica polega tylko na tym, że jedni o cudzych wadach mówią, a inni tylko myślą.
Ja jestem dziwak i nie bierz ze mnie przykładu, ale widzisz... ja jednak wolę tych pierwszych. Co oczywiście nie znaczy, żebym miał z nimi stale przestawać. Zwłaszcza z tymi, którzy w tej mierze przesadzają.
W każdym razie jeśli ktoś poznał mnie na tyle, żeby zauważyć jakąś moją wadę, to wolałbym, żeby mi o tym powiedział. Ja dzięki temu wiem, jakie on/ona ma do mnie nastawienie- poznam to po sposobie przekazania mi informacji o mojej wadzie. Mam też szansę i ewentualnie motywację, do korygowania swojego zachowania, postępowania, czy czego tam.
Użytkownik: --- 01.12.2006 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: "To, co jedni uznają... | Meszuge
komentarz usunięty
Użytkownik: Meszuge 01.12.2006 23:00 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
"Przemiłą osobą"? Nie sądzę. Napisałem jedynie, że fajny ze mnie facet i tak w ogóle to ja się lubię. Ja się lubię- z innymi może być różnie.

Doskonałość... Bez krańcowości proszę. :-) Może tylko proste, codzienne starania, żeby dziś być odrobinę lepszym niż rok temu?

Dwie niepunktualne osoby, i oczywiście "umiarkowanie"... No dobrze. Tylko, że te dwie osoby nie żyją chyba na bezludnej wyspie. Mają jakiś kontakt z innymi ludźmi. I nikomu z tych innych nie przeszkadza, że notorycznie zawalają terminy, nie przychodzą na czas, trzeba na nie czekać?

Widzisz, zaobserwowałem kiedyś, jak w wielu wypadkach dość łatwo jest pozbyć się wady, albo trzymać ją na uwięzi, w rozsądnych granicach. Okazuje się, że wystarczy tylko pozwolić "wadliwej" osobie ponosić konsekwencje używania wady.

Miałem kiedyś dostawcę- panią, która przywoziła mi kartki pocztowe. Trzy razy się spóźniła i musiałem na nią czekać już w zasadzie po pracy. Po trzecim razie, kiedy wyraźnie zaczęło to wyglądać na postawę życiową, a nie przypadek, jasno określiłem, w jakich godzinach pracuję i kiedy wychodzę. Pani pozwoliła sobie spóźnić się jeszcze tylko jeden raz. Interesu nie zrobiliśmy. Ja dostawę zastępczą załatwiłem sobie w kilka minut, ona została z towarem.
Nie spóźniła się już nigdy więcej.
Jakie to proste- wystarczyło kilkaset złotych strat.

"A najlepiej szukać takich przyjaciół, których wady są dla nas znośne, bo akceptacja zawsze jest lepsza niż kompromis."
I tu mamy takie samo zdanie w całej rozciągłości. :-)

Mnie na przykład nie przeszkadza bałagan w domu przyjaciela. Nie mój dom, nie mój problem. Ale notorycznych spóźnień nie toleruję.
Użytkownik: --- 02.12.2006 01:38 napisał(a):
Odpowiedź na: "Przemiłą osobą"... | Meszuge
komentarz usunięty
Użytkownik: Meszuge 02.12.2006 09:00 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Wydaje mi się, że rozumiem Twój sposób myślenia. Tym niemniej w jednym aspekcie różnimy się diametralnie. Ja uważam, że wady są bezwzględne (oczywiście w określonym czasie i miejscu), Ty, że względne.

Moim zdaniem wada charakteru nie jest związana z tolerancją lub jej brakiem innych osób, lecz z osobą która jej używa. Inaczej mówiąc, nawet jeśli moje spóźnianie się nikomu nie przeszkadza (mało prawdopodobne, ale załóżmy), to nie znaczy, że przestało ono być wadą.
Jeśli moi znajomi przyzwyczaili się i oswoili z moim zarozumialstwem (egocentryzm) i już nawet mi uwagi nie zwracają, może nawet traktuję je jako nieszkodliwe dziwactwo, to dalej zarozumialstwo jest wadą. Jako takie.

Wada nie znika w przypadku znalezienia sobie towarzystwa, które będzie w stanie ją znosić.

Piszesz o tolerancji... Ja dość dobrze "widzę" różnicę pomiędzy akceptacją, a tolerancją. Tolerancja to godzenie się się na to, czego nie można zmienić, co jest poza zasięgiem i możliwościami. W szczególnych przypadkach tolerancja to zgoda (może i wymuszona) na zło.
Akceptacja ma zabarwienie dodatnie, pozytywne.

Toleruję głód w Etiopii, bo i co niby miałbym z nim zrobić, ale go nie akceptuję.

W Twoim przykładzie są tacy ludzie w Twoim otoczeniu i to jest jakby nie do ruszenia- nie zmienisz kilkudziesięciu innych osób. Godzisz się z faktami, ale czy Ci się one podobają?
Użytkownik: --- 02.12.2006 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że rozumie... | Meszuge
komentarz usunięty
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: