Dodany: 26.11.2006 17:42|Autor: stock
Precyzyjny jak zegarmistrz
Znana z wielu powieści Jeffery’ego Deavera para kryminalistyków, Lincoln Rhyme i Amelia Sachs, staje przed kolejnym, trudnym zadaniem. Muszą zatrzymać bezwzględnego mordercę, Zegarmistrza, uśmiercającego swoje ofiary w wyszukany sposób. W dodatku Sachs dzieli swój czas między tę sprawę i drugą, dotyczącą działającej na szeroką skalę siatki korupcyjnej w policji nowojorskiej. Tymczasem dowiaduje się o faktach, które w niej samej wzbudzają poważne moralne rozterki i podają w wątpliwość sens dalszej jej pracy jako policjantki. Zdawałoby się, że w tej trudnej dla ścigających sytuacji morderca powinien zebrać krwawe żniwo, realizując swoje przerażające plany. W rzeczywistości jednak Zegarmistrz okazuje się dość nieudolny, co w połączeniu z perfekcjonizmem jego działania może wydać się cokolwiek dziwne. A może cel jego działania jest zupełnie inny od tego, który narzuca się nam na pierwszy rzut oka?
Nie mogę zdradzić więcej szczegółów fabuły, bowiem popsułbym zabawę czytelnikom. Zapewniam jednak, że „Zegarmistrz” zaskoczy podczas czytania wielokrotnie. Deaver jest znany z tego, że do każdej książki wymyśla po kilka zakończeń, każde bardziej zaskakujące od poprzedniego. W tym utworze przeszedł chyba w tej praktyce sam siebie. Pierwsze „zakończenie” prezentuje, kiedy do końca książki zostaje jeszcze 100 stron. Ta ostatnia setka zawiera jeszcze kilka takich nieoczekiwanych zwrotów akcji. Jedynym źródłem informacji, że dane zakończenie nie jest ostateczne, jest nasze podejrzenie, że zostało zaprezentowane zbyt wcześnie i do końca książki pozostaje zbyt wiele stron, niż się przeznacza na standardowy epilog.
Książka schematem nie odbiega znacznie od poprzednich z udziałem dwójki detektywów. Ściganie przestępcy odbywa się głównie za pomocą drobiazgowego poszukiwania i analizy śladów, dokonywanej poprzez zastosowanie zaawansowanych technik kryminalistycznych. Dodatkowo autor zaznajamia nas z kolejną ważną dziedziną wiedzy o niebagatelnym znaczeniu dla poszukiwania sprawców, mianowicie kinezyką. Polega ona na analizie zachowań i odruchów ludzkich i wyciąganiu na tej podstawie wniosków, co jest szczególnie przydatne podczas przesłuchań. Jak można się było dowiedzieć podczas niedawnego spotkania z Deaverem w Polsce, kinezyka będzie obecna także w jego kolejnych powieściach, jest to więc trwalsza fascynacja autora.
Jeffery Deaver często umieszcza w swoich thrillerach garść ciekawostek, związanych przede wszystkim z zainteresowaniami sprawcy. Tym razem dowiadujemy się sporo o chronometrii i zegarmistrzostwie. I choć nie tego przede wszystkim oczekujemy po takich książkach, w moim przekonaniu stanowi to duży plus „Zegarmistrza” oraz pisarstwa Deavera w ogólności.
Podsumowując, fanów pisarza zachęcam do przeczytania „Zegarmistrza” i jestem gotów się założyć, że się na nim nie zawiodą. Tych, którzy nie przeczytali jeszcze żadnej książki Deavera, a interesują się taką literaturą, zachęcam tym bardziej. Z własnego doświadczenia wiem, że największe wrażenie robią te przeczytane jako pierwsze.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.