Zielona gruszka
Po wydaniu powieści "Nigdy w życiu" Katarzyna Grochola stała się jedną z najpopularniejszych polskich pisarek. I ja byłam ciekawa, co ma w sobie ta książka, że tak szybko stała się bestsellerem. Pewnego dnia wybrałam się z koleżankami do naszej szkolnej biblioteki i na jednej z półek wypatrzyłam właśnie dzieło Grocholi.
- Czy ta książka z zieloną gruszką to "Nigdy w życiu"? - pytam.
Pani bibliotekarka przytakuje i już po chwili czuję satysfakcję, że wreszcie będę miała okazję przeczytać jedną z najpopularniejszych polskich powieści ostatnich lat. Ale mam szczęście! - myślę. Cóż, szczęście to, oczywiście, pojęcie względne...
Judyta jest kobietą po trzydziestce. Niedawno mąż porzucił ją dla młodej dziewczyny. Statystyki mówią, że spotyka to co dziesiątą kobietę w Polsce. Mimo to nasza bohaterka nie była przygotowana na taki cios. Poza leczeniem złamanego serca i zranionej dumy, ma na głowie także opiekę nad nastoletnią córką i budowę własnego domku na wsi. No i przy okazji poznaje mężczyznę swoich marzeń.
Książka to typowe czytadełko, które nie wymaga od nas bezwzględnej uwagi. Czytając, możemy równocześnie sprawdzać konto e-mail czy kątem oka oglądać trzysta któryś odcinek ulubionej brazylijskiej telenoweli. Lektura "Nigdy w życiu" idzie dosyć sprawnie, chociaż podejrzewam, że większy wpływ ma na to duża czcionka i nagromadzenie zdań pojedynczych, niż ciekawa fabuła.
Owszem, pomysł na napisanie książki był dobry. Korespondencja z nieszczęśliwym, porzuconym przez żonę mężczyzną na pewno nie należy do utartych schematów. Cóż jednak z tego, skoro wykonanie pozostawia tak wiele do życzenia?
Jak już ktoś słusznie zauważył, Judyta praktycznie nie ma osobowości! No bo niby czego się o niej dowiadujemy przez te 200 stron? Że rzucił ją mąż, że nie potrafi dogadać się z córką i nadaje swoim zwierzakom domowym idiotyczne imiona. To by było na tyle. Ale co z samą Judytą? Cóż... Ona po prostu JEST. Ale jaka jest? Czytelnik nie dowie się nawet, jak nazywają się jej ulubione batoniki. Tym bardziej nie pozna jej samej.
I tu właśnie składam wyrazy uznania twórcom filmu, opartego na tejże książce. Podziwiam, że z tak mizernego czytadła można było stworzyć film tak ciepły, zabawny i sympatyczny. Na pochwałę zasługuje również Danuta Stenka, czyli odtwórczyni roli Judyty. Jej postać ma swój wdzięk, styl i charakter. Judyta pani Grocholi jest bezbarwna i nijaka.
Książki zdecydowanie nie polecam, chyba że ktoś lubi niedopracowane historie o Kopciuszku i księciu na białym rumaku. Ja jakoś za czymś takim nie przepadam.
Chociaż minęło już sporo czasu, odkąd w szkolnej bibliotece wypatrzyłam "Nigdy w życiu", do tej pory powieść kojarzy mi się głównie z zieloną gruszką.
Cóż, czytadło oddałam już dawno i nie zamierzam po nie więcej sięgać, ale film z chęcią obejrzę jeszcze niejeden raz :).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.