Dodany: 17.11.2006 21:09|Autor: Bacia

Cacuszko


W 1777 roku właściciele Nieborowa, księstwo Helena i Michał Radziwiłłowie, kupili niewielką wioskę Łupia i zaczęli przekształcać ją w romantyczny park krajobrazowy. Wody przepływającej przez wioskę rzeki rozlano w malowniczy staw, wokół zasadzono tysiące drzew i krzewów, między którymi stanęły stylizowane budowle. Tak powstała Arkadia, dziecko i duma Heleny Radziwiłłowej, jeden z najładniejszych parków w Polsce.

Arkadia jest tytułową "krainą szczęścia" w książce Hanny Muszyńskiej-Hoffmannowej. Autorka była specjalistką w tworzeniu książek o tematyce historycznej. Również ta książka przesiąknięta jest historią. Tym ciekawszą, że naszą, polską.

Muszyńska sięgnęła do kart sztambuchów osób blisko związanych z Radziwiłłami, czyli do relacji świadków budowy Arkadii. I to stanowi, według mnie, o uroku tej książki. W jednej z rozmów na forum, jeszcze podczas czytania, określiłam ją jako cacuszko. I to zdanie podtrzymuję.

Przez karty książki przewija się galeria postaci historycznych znanych nam z podręczników. Są tu carowie, monarchowie, cesarz, przywódcy powstań, członkowie znamienitych polskich rodów. Są patrioci i sprzedawczyki. Zapiski z pamiętników dają o nich subiektywną informację. Są opinie, osądy, komentarze.

Główną postacią książki jest Helena z Przeździeckich Radziwiłłowa, zwana przez rodzinę mameziną. Była wielką admiratorką sztuki. Arkadię, którą tworzyła od podstaw, bardzo kochała. Na polu smaku artystycznego konkurowała z twórczynią rezydencji puławskiej, Izabelą Czartoryską. Rywalizacja ta korzystna była dla obu rezydencji. Budowniczych Arkadii, eksponaty, dzieła sztuki ściągała z całej Europy. Pomieszkiwali tu artyści, którzy tworzyli dzieła na użytek tego zakątka.

Księżna często urządzała w Arkadii widowiska, uroczystości. Zamawiała na takie okazje sztuki, wiersze, pieśni u znanych autorów. Angażowała w te przedsięwzięcia swoje córki, synów, wnuki, krewnych. Jedynie mąż, Michał Hieronim Radziwiłł, opierał się próbom zrobienia z niego aktora.

Książę kochał sztukę, tak jak jego małżonka. Kolekcjonował obrazy, wydawał duże sumy na rozbudowę Nieborowa. Tylko w tym wypadku otwierał swoją kiesę bez większych cierpień. W każdej innej sprawie był chorobliwie skąpy. Nie płacił służbie, nie wywiązywał się z finansowej opieki nad powierzonym mu bratankiem. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale zapisywał w posagu swoim dzieciom wsie i inne dobra, które już od dawna należały do kogoś innego. Procesował się o przysłowiowy grosz, wydając krocie na sądy. Księżna Helena musiała wypraszać każdy grosz. Potrzeby były ogromne.

Największym atutem tej książki jest piękny staropolski język. Jak pięknie i misternie budowane są zdania. Bogate słownictwo. Przyznaję, że były słowa, których znaczenia szukałam w słowniku. Żeby dać chociaż maleńką próbkę tego języka, pozwalam sobie na żarcik, cytaty-zlepki słów, powiedzeń*: "popromenadujmy" po tamtych czasach, chociaż w pałacach i na balach "cugi okrutne", "na domiar złego schody szczerbate niby dziady proszalne", to "księżna wyglądała w tej tualecie awantażownie", "postawiła się kozłem na dziwactwa męża", a mnie "dreszczyki grozy fiukały wzdłuż grzbietu pod jubką". No i pisała to wszystko "zacna, aczkolwiek brakowna, bo garbata, panna". Czyż to nie jest cacuszko?

Książka bardzo ciekawa. Podczas czytania często na ustach gości uśmiech. Myślę, że bardzo ciekawym doświadczeniem byłoby głośne czytanie tej książki w grupie. Tego, co napisałam, nie traktuję jako recenzji. Takowych pisać nie potrafię. Są to tylko moje uwagi, którymi chciałabym zachęcić do przeczytania tej książki.



---
* H. Muszyńska-Hoffmannowa, "O paniach z krainy szczęścia", Wydawnictwo Łódzkie, 1972.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3737
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: