Dodany: 17.11.2006 18:20|Autor: misiak297

Książka: Sanditon
Austen Jane

1/3 bardzo dobrej książki, 2/3 kiepskiej podróbki


Do sięgnięcia po "Sanditon" skłoniła mnie aktualna dostępność w bibliotece - trudno zdobyć gdziekolwiek tę książkę - no i, oczywiście, sympatia dla Jane Austen. Przeczytałem wszystkie jej "skończone" powieści i byłem nimi zachwycony.

Nie przepadam za kontynuacjami. Zraziłem się po pierwszym tomie "Scarlett" (kontynuacja "Przeminęło z wiatrem" Mitchell) i "Pani de Winter" (kontynuacja "Rebeki" du Maurier). No, ale to nie była kontynuacja, tylko dokończenie.

Powieść zacząłem czytać z prawdziwą przyjemnością. Ach, ten Austenowski świat pełen konwenansów, plotek, balów... Tym razem lady Austen przenosi nas w rejony nadmorskiego kurortu Sanditon. Głównymi atutami tej części są: świetny pomysł, wspaniale skonstruowane postaci - z główną bohaterką Charlottą Heywood na czele - a także ten lekki, niepowtarzalny styl angielskiej damy.

Naprawdę szkoda, że nie udało się jej dokończyć tej książki. Nietrudno bowiem wyczuć moment, kiedy urywa się oryginał. W języku coś zgrzyta, opisane sytuacje stają się momentami irytujące, wynurzenia bohaterów i ich rozmyślania zbyt sentymentalne (chyba tylko w "Perswazjach" Austen tyle mówiła o uczuciach), a rozdziały - co może jest w sumie nieistotne - są bardzo długie (czego nie ma u Austen). Fabuła w pewnych momentach niebezpiecznie ociera się o absurd, pewnie lady Jane w grobie się przewraca. Jednak jako plus Marie Dobbs (współautorce - choć to Austen przyznaje się pełne autorstwo, moim zdaniem niesłusznie - to dla niej chyba byłaby obraza) zaliczyć należy wyczucie w dialogach i zachowanie jakiś resztek humoru Austen.

Podsumowując - piątka dla pani Austen (na tych osiemdziesięciu stronach nie zdążyła, wg mojej opinii, w pełni rozwinąć swych skrzydeł) i trójka dla pani Dobbs. Średnia wychodzi: cztery.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10312
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: anndzi 21.10.2007 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Do sięgnięcia po "Sandito... | misiak297
Zgadzam się z Toba misiaku w zupełności. Te rozmyślania Charlotty doprowadzały mnie do szału. Austen faktycznie nie rozwodziła się tak na uczuciami, ale przeciez jak pięknie potrafiła je opisać. Strasznie mi się dłużyła część Marie Dobbs. Podobał mi się natomiast pomysł wprowadzenia postaci Henry'ego i rozwiązanie tajemnicy jego miłości. Austen lubiła takie zaskoczenia (chociaż były to zaskoczenia raczej dla bohaterów powieści niż dla czytelników).
Użytkownik: misiak297 21.10.2007 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Toba misiak... | anndzi
SPOILER A scena z porwaniem na końcu? To było żenujące...:/ Głównie to miałem na myśli pisząc o absurdzie.
Użytkownik: anndzi 27.10.2007 10:53 napisał(a):
Odpowiedź na: SPOILER A scena z porwani... | misiak297
Oj tak, to było faktycznie żenujące i bezsensowne:/ Kto w tamtych czasach tak by się zachował...
Użytkownik: M*a*r*g*o 03.10.2012 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj tak, to było faktyczni... | anndzi
Jeśli uważnie przeczytaliście książkę to zapewne powinniście pamiętać,że o tym właśnie porwaniu wspomniała już w początkowych rozdziałach sama Jane Austen, tak więc "pewna dama" tylko rozbudowała ten wątek... etc. Wniosek z tego taki, że wbrew temu co piszecie, w tamtych czasach nie było to aż dziwne i niespotykane.
Użytkownik: kamla 05.01.2009 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Do sięgnięcia po "Sandito... | misiak297
Nie będę pisała o Sanditon, nie czytałam, ale mnie twoja recenzja zaciekawiła. Ja nie uważam, że "Scarlett" jest gorsza od "Przeminęło z wiatrem"! Co jak co, ale "Scarlett", moim zdaniem była nawet lepsza od pierwowzoru!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: