Dodany: 10.11.2006 21:37|Autor: sulla
Rzym i jego bohaterowie
Wspaniała książka. Wspaniała autorka.
Drugi tom z dziejów późnej Republiki Rzymskiej jest na tym samym wysokim poziomie, co powieść „Pierwszy w Rzymie”. Dla miłośników historii starożytnej, a szczególnie rzymskiej, po prostu obowiązek.
Czytanie tej książki sprawiło mi wielką przyjemność, wracałem z wielką ochotą, wieczorami, do stronic tego dzieła. Nie czytałem „na wyścigi”. Lektura zabrała mi prawie dwa miesiące.
Pewna, przed czytaniem tej książki, wiedza historyczna o tym okresie jest bardzo pożyteczna. Znajomość przebiegu wydarzeń, postaci historycznych, ułatwia i przybliża nam tekst pisarki. Tekst, który jest bardzo dostępny, zrozumiały i przyjemny w czytaniu. Także olbrzymia wiedza autorki o opisanym okresie zadziwia i zachwyca. Trzymanie się przez nią faktów historycznych nie nudzi, przeciwnie, wciąga jeszcze bardziej. Bogactwo i złożoność bohaterów, wielkich postaci rządzących ówczesnym światem, a także ludzi prostych, żołnierzy, niewolników i wielu innych, jest prawdziwą skarbnicą złożoności ludzkiego charakteru. Dwie czołowe postacie, znane już z poprzedniego tomu, to Gajusz Mariusz i mój ulubieniec Lucjusz Korneliusz Sulla.
Gajusz Mariusz, obrońca Rzymu przed najazdem Germanów, bohater narodowy, mściwie broniący swojej sławy, niedopuszczający myśli, że jego czas powoli odchodzi, że nie jest niezastąpiony. Pragnący siódmego konsulatu, jaki mu przed laty przepowiedziano, doprowadza kraj na skraj wojny domowej. Wprowadza rządy terroru, likwiduje zwolenników swego rywala Sulli, przebywającego w tym czasie w Grecji. Cel z wróżby staje się prawdą. Jest znowu konsulem, ale jakim kosztem.
Z drugiej strony wyrachowany, zimny i dążący do wyznaczonych celów z żelazną konsekwencją - Sulla. Pochodzący ze zubożałej arystokratycznej rodziny, pozornie bez możliwości wzbogacenia się i zrobienia kariery politycznej. Beznadziejność sytuacji. Pozornie. Usunięcie osób stojących mu w drodze ku „lepszemu życiu” oraz wejście do rodziny Cezarów wprowadzają go na drogę awansu i bogactwa. U boku swojego szwagra, Gajusza Mariusza, kontynuuje karierę wojskową. Jak sam stwierdził, jest wybrańcem Fortuny. W dwóch przypadkach opuściła go jednak ta kapryśna bogini, odczuł to bardzo boleśnie. Samobójstwo żony i śmierć jedynego i ukochanego syna.
Upór, cierpliwość, stanowczość, talent wojskowy oraz chęć postawienia na swoim czynią go bardzo niebezpiecznym konkurentem do władzy w Rzymie.
Po zwycięskiej wojnie domowej przeciw sprzymierzeńcom, pragnącym tych samych praw, co Rzymianie, jego sława wojenna rośnie, Sulla otrzymuje tak zwany „wieniec z trawy”, najwyższe wyróżnienie, jakie mógł otrzymać wódź rzymski od własnych legionów. Szczytem jest jednak marsz na Rzym z uzbrojoną armią. Łamie tym samym starą, świętą tradycję oraz prawo, zabraniające wodzom rzymskim z uzbrojonymi legionami wkraczać w granice miasta. Jest pierwszym, który tego dokonał, po nim dopiero będą inni. W bezwzględny sposób rozprawia się ze swoimi przeciwnikami politycznymi, jak Gajusz Mariusz i Sulpicjusz Rufus.
McCullough widzała w nim osobę, która jako pierwsza dostrzegła konieczność zmian w strukturach politycznych w Rzymie i dostosowania ich do potrzeb zmieniającego się świata. Metody, którymi się posługiwał w dążeniu do postawionych celów, nie zostały przez autorkę surowo ocenione, chociaż były często niewłaściwe. Niedaleka już przyszłość pokazała, że zmiany te były nieuniknione.
Oprócz tych głównych osobistości, przez książkę przewijają się inne barwne postacie, których nie sposób tu zliczyć, a które miały dla historii Rzymu kapitalne znaczenie, że krótko wspomnę tylko: Gajusza Juliusza Cezara, Pompejusza Wielkiego, Lukullusa, Metellusa Piusa i Liwiusza Drususa.
Jednej osobie chciałbym jeszcze trochę uwagi poświęcić, a mianowicie bezwzględnemu władcy Pontu, rzucającemu wyzwanie Rzymowi - Mitrydatesowi VI. Ta, rzeczywiście malownicza, postać orientalnego króla jednego z państewek w Azji Mniejszej jest wspaniale wielostronna. Inteligentny, zdolny przyrodoznawca i poliglota z jednej strony, z drugiej bezwzględny tyran, dążący do opanowania Azji Mniejszej, każący zgładzać tysiące ludzi tylko za to, że w jakikolwiek sposób czuł się przez nich zagrożony, albo miał po prostu „zły dzień”. Czuł olbrzymi respekt przed Rzymem, ale dążył do konfrontacji z tym mocarstwem. Rzucił mu w końcu wyzwanie. Tysiące ludzi musiało umrzeć, bo tak chciał właśnie on, wielki Mitrydates. Z natury był tchórzliwym człowiekiem, co wspaniałe przedstawiła autorka w bitwie morskiej przeciw Rodos. Ten potężny król „zrobił pod siebie”, sądząc, że okręt, na którym się znajduje - tonie.
Na łamach tej książki znajdziemy jeszcze wiele naprawdę ciekawych momentów, jak podróż Mariusza z rodziną do Azji Mniejszej, gdzie poznajemy wspaniałą grecką kulturę. Oddychamy powietrzem antycznych miast, świątyń. Zachwycamy się pięknym Morzem Egejskim. Po romantycznej podróży musimy, niestety, poznać brutalność wojny, a szczególnie bezsensownej wojny domowej, gdzie giną tysiące ludzi tylko za to, że chcą po prostu lepiej żyć. Opis wydarzeń, bez oszczędzania czytelnika. Straszne żniwo wojenne stoi czytającemu przed oczyma. Niestety, bez szczęśliwego końca. To nie jest Hollywood i jego filmy.
Rzym zwyciężył, ale to zwycięstwo nie przyniosło mu sławy, wręcz przeciwnie, było czymś hańbiącym dla samych Rzymian. Część z nich czuła moralną porażkę.
Dla czytelnika historia Rzymu i dalsze losy znanych nam bohaterów nie kończą się na tej książce. Ciąg dalszy nastąpi. Dla czytającego, ze szczęśliwym końcem. Jednak coś z Hollywoodu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.