Dodany: 10.11.2006 20:10|Autor: Filip II
O "Śniegu" i jego autorze rzeczy kilka
I jak co roku wiernie śledziłem dzieje Literackiej Nagrody Nobla, jak co roku nie znałem większości nazwisk nominowanych, jak co roku nie wygrał ani Kapuściński, ani Llosa, ani Kundera, którym zawsze życzę tej, bądź co bądź prestiżowej, nagrody.
No i co? Nobla dostał Orhan Pamuk, „nieznany Turek”, podobno wybitny pisarz, sumienie narodu tureckiego. Ja akurat o nim słyszałem w kontekście procesu, w którym był oskarżony o obrazę Turków po tym, jak wspomniał w pewnej zachodniej gazecie o ludobójstwie, którego rzekomo mieli dokonać Turcy na Ormianach. Piszę rzekomo, ponieważ zostało to uznane tylko przez 39 państw (m.in. Polskę, Rosję, USA i Liban). Został od razu ogłoszony obrońcą wolności słowa, chociaż w tym samym czasie we Francji podważanie faktu, że Turcja rzeczywiście dokonała ludobójstwa, zostało uznane za przestępstwo. Czy to się nazywa wolność słowa?
Kiedy myślałem, do kogo mógłbym Pamuka porównać, do głowy przychodził mi tylko Jan T. Gross.
Rozumiem, Polacy byli antysemitami, dokonali mordów w Jedwabnem – ale czy musi się o tym dowiadywać zachód? Przecież w tym samym czasie Polacy bardzo dużo Żydom pomogli, od pomocy zbrojnej zaczynając, do pomocy psychicznej czy finansowej... No i do jasnej cholery, mój dziadek do dzisiaj utrzymuje kontakty ze swoimi żydowskimi znajomymi sprzed wojny!
Tak samo myślą Turcy – dlaczego jakiś nabzdyczony zachodni intelektualista ma nam wymyślać od arabskich ekstremistów, dlaczego ma nam wmawiać, że nienawidzimy Ormian i Kurdów, że nasze córki popełniają samobójstwa z powodu jakichś chust? Już nawet nie o czadory mu chodzi, ale o zwykłe chusty?
**
„Śnieg” to książka dość dziwna, żeby nie powiedzieć absurdalna. Ka jest tureckim poetą, który po wielu latach emigracji wraca z Niemiec, gdzie był pasożytem na niemieckim społeczeństwie, pobierając rentę dla uchodźców politycznych, chociaż tak do końca nim nie był. W Niemczech nie robił nic oprócz błąkania się po ulicach, oglądania filmów pornograficznych i wygłoszenia kilku wieczorków autorskich dla tureckiej diaspory. Żadnego wiersza od lat nie popełnił, mimo że oficjalnie cały czas był poetą. Do Turcji przyjechał w ramach tęsknoty za ojczyzną, poza tym – co najważniejsze – szukał żony. Los skierował go do Karsu, gdzie jako reporter lewicowej, laickiej gazety miał obserwować wybory samorządowe i napisać coś o dziewczynach, które popełniły samobójstwo, ponieważ dyrektor szkoły zabronił im zakładać do szkoły chusty, uznane za symbol zniewolenia i religijnego fanatyzmu...
I tak Ka – jeden z najmniej ciekawych bohaterów, jakich spotkałem w literaturze – poznaje Kars i jego mieszkańców. Jak się okazuje, w Karsie mieszka jego dawny przyjaciel Muhtar, kandydat na burmistrza z ramienia partii islamistów, i jego piękna żona, Ipek. Ka chodzi po mieście i zaczyna do niego powracać natchnienie, pisze swoje pierwsze wiersze po wielu latach przerwy.
Nasz poeta rozmawia z ludnością Karsu, od każdego dowiaduje się czegoś innego, zachwyca się urokiem małego tureckiego miasteczka. Mieszkańców Karsu łączy tylko jedno – skrajne uczucia wobec zachodu. Wśród demokratów, komunistów, wszelkiej maści lewicowców i ludzi „oświeconych” przez kulturę jest to bezgraniczna miłość, natomiast Kurdowie, islamiści i wszyscy inni wrogowie Atatürka nienawidzą bezwarunkowo zachodu. Co jest gorsze...?
Nagle Ka i innych mieszkańców Karsu napada wielka śnieżyca. Nikt przez kilka tygodni nie będzie mógł wjeżdżać i wyjeżdżać z miasta. I wtedy wojsko pod wodzą ekscentrycznego aktora, grającego zazwyczaj role Dantona i Lenina, wprowadza stan wojenny. (Czemu tak dziwnie patrzycie? Przecież tak jest zawsze w Turcji, jak śnieg trochę popada i ktoś poprze niebezpiecznych islamistów!) Dopiero wtedy „Śnieg” tak naprawdę się zaczyna.
Nie czytałem powieści „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna, ale właśnie tak wyobrażałem sobie prowadzone tam intrygi i język, którego pan Brown używa. Różnica jest taka, że zamiast Opus Dei pan Pamuk chce nam obrzydzić Turków. Może po przeczytaniu tej książki wpadłem w manię prześladowczą, ale jestem pewien, że „Śnieg” był pisany na zlecenie obcych rządów Unii Europejskiej. Bo kto chce Turków w UE? Nikt. Ale nikt nie ma na tyle cywilnej odwagi, żeby powiedzieć im to prosto w twarz i wysługuje się pisarzem (którego życiorys jest bardzo podobny do życiorysu jego książkowego bohatera) i Królewską Szwedzką Akademią Nauk. Niestety, w moim przypadku im się nie udało, kiedy autor chciał obrzydzić mi obrzydliwych, obłych, podstępnych Arabów, ja coraz bardziej ich lubiłem. I mówię – nie wchodźcie do Unii! Kultura Europy was zniszczy!
W literaturze poszukuję przede wszystkim jakiegoś przesłania, ale nie pogardzę także ciekawą formą. Tutaj nie znalazłem ani jednego, ani drugiego. Równie dobrze mógłby napisać to jakiś autor bestsellerowych thrillerów na spółkę z panem Paulo Coehllo lub Januszem L. Wiśniewskim.
Od połowy książki zacząłem notować najciekawsze, wg mnie, fragmenty. Oto próbka noblowskiej prozy Orhana Pamuka:
„W takich oto okolicznościach Ka wygłosił monolog, który później miał nazwać „najważniejszym w życiu przemówieniem o podwójnym znaczeniu”. Czuł, że jeśli nie uda mu się teraz nakłonić pana Turhuta do opuszczenia hotelu, raz na zawsze straci szansę na seks z Ipek”[1],
albo:
„Nie wiem czy pan wie, o czym mówię, ale mieszkał pan w Europie i pewnie poznał wszystkich tych intelektualistów, ludzi używających alkoholu i narkotyków. Proszę powiedzieć mi dokładnie jeszcze raz, co czuje osoba niewierząca.
- Na pewno nie myśli bez przerwy o samobójstwie”[2].
Pamukowi zarzucam przede wszystkim to, że pisze o czymś, czego nie poznał, sam wychował się w bogatej rodzinie i zawsze uciekał od islamskiego świata, w którym żyje większość jego pobratymców. Nie umie myśleć tak jak oni, nie umie tak mówić. Ludzi trzeba poznać, dopiero potem można o nich pisać!
„Chciałbym powiedzieć czytelnikom, żeby nie wierzyli w ani jedno słowo, jakie o nas napiszesz. Nikt nie może zrozumieć nas z oddali”[3] - mówi pewien niegdyś radykalny Muzułmanin...
__
[1] Orhan Pamuk, „Śnieg”, przeł. Anna Polat, Wydawnictwo Literackie, 2006, str. 312.
[2] Tamże, str. 368.
[3] Tamże, str. 548.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.